09 października 2013, 12:16 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Cieszę się, że żyję w III RP

Profesor Antoni Dudek był gościem spotkania poświęconego bilansowi III RP; na zdjęcia wraz z prowadzącą spotkanie Dobrosławą Platt, dyrektor Biblioteki Polskiej w POSK-u / fot. Magdalena Grzymkowska
Profesor Antoni Dudek był gościem spotkania poświęconego bilansowi III RP; na zdjęcia wraz z prowadzącą spotkanie Dobrosławą Platt, dyrektor Biblioteki Polskiej w POSK-u / fot. Magdalena Grzymkowska
W sobotę, 21 września 2013 roku w Sali Malinowej w POSK-u odbył się wykład, prof. Antoniego Dudka, polskiego politologa, członka Rady Instytutu Pamięci Narodowej. Spotkanie zostało zatytułowane „III Rzeczpospolita – bilans pierwszego dwudziestolecia”.

Podczas wydarzenia profesor Dudek prezentował swoją najnowsza publikację „Historia polityczna Polski 1989-2012”, pierwszą pozycję na rynku wydawniczym opisującą rządy PiS i PO. Na wstępie swojej wypowiedzi wytłumaczył, że prezentowana podczas spotkania książka nie jest wolna od subiektywnych opinii autora, choć zawsze starał się oddzielać bezstronne informacje od osobistych ocen.

– Jestem politologiem, ale również obywatelem i jako obywatel mam prawo do swojego zdania – powiedział. Punktem wyjścia publikacji były badania, z których wynikało, że 78% społeczeństwa jest zadowolonych z życia. Przy czym prof. Dudek niejednokrotnie podczas wypowiedzi, a także w trakcie dyskusji z słuchaczami powtarzał, że jest to wskaźnik zadowolenia respondentów z sytuacji osobistej, rodzinnej, a niekoniecznie z jakości rządów czyli polityki państwa.

Kilka plusów na zachętę

Na początek wykładu profesor dokonał krótkiego bilansu sukcesów i klęsk III RP. Wśród pozytywnych osiągnięć wymienił między innymi stabilizację suwerennego państwa jako struktury demokratycznej. – Mimo świadomości wszystkich minusów demokracji, jestem jej gorącym zwolennikiem. Uważam, że sprawdza się dużo bardziej niż jakakolwiek forma dyktatury – powiedział. Sukcesem profesor nazwał także uczestnictwo Polski w Unii Europejskiej, NATO, czy ONZ, a także utrzymanie stosunków dyplomatycznych umożliwiających swobodne przekraczanie granic. Do plusów Dudek zaliczył także stale rosnący wskaźnik PKB.

– Można dyskutować na temat dynamiki tego wzrostu, że mógłby być większy, że część gałęzi gospodarki podupadło, że nie wykorzystano wszystkich szans, jakie się pojawiły od początków II RP, ale niezaprzeczalnym faktem jest to, że od 20 lat mimo recesji tendencja jest zwyżkowa – tłumaczył zgromadzonym.

Długa lista porażek

Jeżeli chodzi o porażki III RP lista była już znacznie dłuższa: słabość struktur państwa, katastrofa demograficzna, czyli masowe wyjazdy Polaków oraz starzenie się społeczeństwa; nieudolnie przeprowadzona reprywatyzacja i dekomunizacja, nietrafiony wybór systemu parlamentarno-gabinetowego połączonego z urzędem prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych, nazwany przez Dudka „pękniętą egzekutywą”, czy z kwestii gospodarczych – brak suwerenności energetycznej, w tym uzależnienie od Rosji w sprawie dostawy gazu. Jako przyczynę, z której w dużej mierze wynikają te poszczególne porażki, profesor wskazał niski poziom klasy politycznej i przywództwa.

– Polska dorobiła się bardzo słabej klasy politycznej, przy jednoczesnym umocnieniu się mechanizmu negatywnej selekcji do zawodu polityka. Z pewnymi nielicznymi wyjątkami, mam wrażenie, że polityką zajmują się ludzie, którym się w niczym innym nie powiodło. W wyniku tego mamy polityków zawodowych niezdolnych do myślenia długofalowego, strategicznego i do osiągania kompromisów, co jest podstawą zdrowej polityki – powiedział Dudek. Zdaniem prowadzącego wykład, słabość klasy politycznej zrodziła słabość struktur państwa, gdzie ster przejęli urzędnicy i korporacje (sądownicze, medyczne i inne), a politycy zamiast na rządzeniu koncentrują się na wzajemnym obrzucaniu się obelgami.

Pesymistyczna diagnoza bez recepty

Profesor skrytykował także połączenie systemu parlamentarno-gabinetowego z systemem prezydenckim.

– Nie jestem zwolennikiem żądnego z tych dwóch systemów, mógłbym długo mówić o wadach każdego z nich, jednak system mieszany jest zdecydowanie najgorszy, ponieważ prowadzi do ciągłych sporów pomiędzy prezydentem a premierem. Ten problem był widoczny, nawet gdy bracia Kaczyńscy byli u władzy, chociaż mogłoby się wydawać, że nie ma bardziej zgodnych polityków. Ta permanentna wojna toczy się pomiędzy dwoma wielkimi urzędami państwowymi. Przykładem może być Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, którego kompetencje wchodzą w szereg obowiązków spoczywających na poszczególnych ministerstwach, powodując często paraliż decyzyjny – tłumaczył profesor. Nakreśliwszy pesymistyczną wizję kondycji państwa polskiego, profesor Dudek przeszedł do dyskusji z udziałem uczestników spotkania, pozostawiając swoją diagnozę bez żadnych propozycji zmian, pozwalających na poprawę stanu rzeczy.

– Mimo że nie widzę żadnych możliwości sanacyjnych dla obecnej sytuacji politycznej, nie zamieniłbym się na żaden inny okres w dziejach Polski – dodał na koniec wykładu krzepiącą myśl.

Profesor podpisuje swoją najnowszą książkę „Historia polityczna Polski 1989-2012” / fot. Magdalena Grzymkowska
Profesor podpisuje swoją najnowszą książkę „Historia polityczna Polski 1989-2012” / fot. Magdalena Grzymkowska
Ognista dyskusja na temat Smoleńska

Ledwo profesor Dudek skończył swoją wypowiedź na widowni pojawił się las rąk chętnych do zadawania pytań. Ożywiona dyskusja, którą prowadziła dr Dobrosława Platt, dyrektor biblioteki w POSK-u, poruszyła wiele palących kwestii. Nie dało się ukryć, że zgromadzeni na sali mieli bardzo krytyczne nastawienie do obecnego rządu. Jednym z najbardziej poruszających tematów była katastrofa w Smoleńsku. Słuchacze zarzucali obecnie panującemu rządowi nieudolność w prowadzeniu rozmów z Rosją, brak kompetencji, chaos organizacyjny w obliczu kryzysu, a co odważniejsi zarzucali wręcz Bronisławowi Komorowskiemu złamanie konstytucji za przejęcie obowiązków głowy państwa przed wydaniem oficjalnego orzeczenia lekarskiego poświadczającego zgon prezydenta Kaczyńskiego. Do tych wszystkich rewelacji profesor Dudek odniósł się ze stoickim spokojem.

– Nie uważam, aby marszałek Komorowski złamał konstytucję, choć faktycznie trochę pośpieszył się z przejęciem władzy. Faktem jednak pozostaje to, że Lech Kaczyński zginął, nie mógł pełnić swoich obowiązków, natomiast pragnę też nieśmiało zauważyć, że chwilę później Komorowski został wybrany na prezydenta RP w wyborach powszechnych – powiedział. Nie pozostawił jednak wątpliwości, że negatywnie ocenia działania rządu w chwili katastrofy. – Oczywiście nie ulega wątpliwości, że doszło do szeregu uchybień, z których najbardziej karygodnych jest brak precyzyjnej identyfikacji zwłok. Błędem było również zachowawcze stanowisko rządu wobec Rosji. Donald Tusk powinien zaproponować, że ze względu na charakter tego wypadku, w którym zginęła głowa innego państwa, przyczyny katastrofy smoleńskiej zbada nie polska, nie rosyjska, a międzynarodowa komisja niezależnych ekspertów. Wówczas moglibyśmy mówić o rzetelnych informacjach i obiektywizmie, czego przede wszystkim brakuje w raporcie MAK czy w raporcie Macierewicza. Prawdopodobnie Putin by się na to nie zgodził, ale nie wychodząc z taką inicjatywą, premier Polski wykazał się słabością – stwierdził stanowczo.

W przyszłości bez zmian

W ramach jednego z pytań padło określenie upowszechniane przez Rafała Ziemkiewicza, że Polska jest krajem postkolonialnym, wobec czego jesteśmy w okresie przejściowym, który musimy przetrwać, aby móc wkroczyć w nowy etap umacniania struktur państwowych. Prowadzący nie zgodził się z tym poglądem, stwierdzając, że Polska jest przede wszystkim państwem postkomunistycznym. – Mimo szeregu podobieństw Polska nigdy nie była kolonią, chociaż szczerze mówiąc, wolałbym, żeby była karną kolonią brytyjską niż obszarem zależnym od sowietów – powiedział z przekąsem. Pytanie jednak sprowokowało do nakreślenia przez profesora jego wizji przyszłości kraju. – Wydaje mi się, że w tej ewolucji od państwa postkomunistycznego zatrzymaliśmy się na pewnym etapie i od dłuższego czasu nic się nie dzieje. Mam takie wrażenie, że ekipa Donalda Tuska, która ma szczęście sprawować władzę po raz pierwszy w historii II RP drugą kadencję z rzędu, przerażająco zmarnowała 6 lat, nie wprowadzając żadnej sensownej reformy. W tym momencie PIS jest jedyną liczącą się partią, która opowiada się za radykalnymi zmianami. Jednak nie przewiduję, aby w najbliższych wyborach parlamentarnych ani nawet w następnych zdobyli większość w sejmie. Poza tym nawet, jeżeli byliby u władzy nie jest powiedziane, że reformy zostałyby przeprowadzone, ponieważ byłby skutecznie blokowane przez prezydenta Komorowskiego, którego weto można podważyć wyłącznie kwalifikowaną większością 2/3 głosów – tłumaczy.

Zaskoczenia nie było

Na pytanie Dziennika Polskiego, czy profesor spodziewał się takich poglądów wśród Polonii londyńskiej, odpowiedział, że nie jest zaskoczony. – Nie wiem, na ile to grono tutaj było reprezentatywne, ale spodziewałem się, że takie głosy będą dominować – powiedział profesor w rozmowie z Dziennikiem Polskim. – Natomiast jestem zaskoczony tym, że na sali nie znalazł się nikt, kto chciałby bronić obecnego rządu, bo pamiętam jak Donald Tusk tutaj triumfalnie wgrał w 2007 roku. W efekcie sam musiałem trochę tego rządu, bronić, chociaż niespecjalnie się do tej roli palę – dodał z uśmiechem. Nie do wszystkich pytań udało się odnieść ze względu na ograniczenia czasowe. Głodni opinii eksperta zostali dłużej po oficjalnym zakończeniu spotkania, aby móc indywidualnie porozmawiać z profesorem.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_