22 kwietnia 2014, 11:02
Kandydaci o sobie

O kandydowaniu w wyborach lokalnych Jarosław Kalinowski i Patryk Maliński zaczęli myśleć w tym samym czasie. Znają się od pięciu lat i mieszkają w Hounslow, dzielnicy zwanej naprzemiennie hindusową lub polakową, ogromnie zróżnicowanej pod względem zamożności, estetyki, czystości i komfortu życia. Grunt to wiedzieć, że Hounslow zaczyna się tuż za rogiem POSK-u i skupia, według Cenzusu, 10 tysięcy Polaków.

Do Hounslow przynależy Feltham, której zachodnia część to okolica Malińskiego, a północ – kolegi. Cała dzielnica podzielona jest na 20 okręgów, z każdego startuje trzech kandydatów, łącznie jest więc 60 radnych. – Kiedy sprawdzałem listy radnych od 2004 roku, uderzyło mnie, że polskich nazwisk nie ma w ogóle, natomiast jest bardzo dużo Azjatów i co jest bardzo zaskakujące, prawie kompletnie nieaktywni są rodzimi Anglicy – zauważa Kalinowski. Informatyk, przyjechał do Londynu dziewięć lat temu. Prowadzi własną jednoosobową firmę, zakłada alarmy, domofony, anteny satelitarne, systemy audiowizualne. Ma żonę i dwoje dzieci, które urodziły się tutaj. W ramach wolontariatu wspiera poskową Jazz Cafe.

2 patryk
2 patryk
 Wiadomo, że jeśli zostaniesz wybrany, będziesz przede wszystkim reprezentować swój okręg, wszystkich jego mieszkańców, ale jeśli rozmawiamy o polskiej sprawie, to na pewno chciałbym reprezentować interesy Polaków z Hounslow. Przyjeżdżamy tutaj całymi rodzinami, coraz więcej Polek tutaj decyduje się rodzić dziecko, więc wydaje się, że tendencja o stałym osiedleniu będzie się umacniać. Dlatego istotne jest długoterminowe planowanie. Bo możemy mieć swoich ludzi na uniwersytetach, w szkołach, bankach, w każdym biznesie, ale musimy też mieć jakąś siłę polityczną, której w tej chwili nie posiadamy. Dlatego bardzo potrzeba, aby pojawiło się więcej polskich kandydatów, jest naszej społeczności po prostu bardzo potrzebne. Tak naprawdę jest jeszcze czas, żeby podjąć taką decyzję i nie należy kierować się myślą, że skoro jestem Polakiem, to moja osoba nie będzie interesowała Anglików – mówi Maliński. – Początkowo myślałem dość idealistycznie, że będę kandydował jako niezależny kandydat, ale nie ma sensu porywać się z motyką na słońce. Poglądy mam prawicowe i chociaż nie zgadzam się we wszystkim z tutejszymi konserwatystami, to jednak z nimi jest mi najbardziej po drodze. Postanowiłem skorzystać z ich struktury, poparcia i doświadczenia – dodaje. Kandydaci niezależni mają w wyborach marne szanse. Żeby dostać się do rady trzeba uzyskać około dwóch tysięcy głosów, tymczasem niezależny kandydat z Hounslow ostatnio dostał tych głosów zaledwie 180. – W lokalnej radzie światopogląd ma jednak drugorzędne znaczenie, bądźmy szczerzy, radnemu bliżej jest do urzędnika, niż do polityka – podkreśla Jarek Kalinowski.

Obaj mają rodziny, więc takie proste sprawy jak czystość okolicy, spokój w parku i dostępność miejsc przyjaznych rodzinie są im bliskie. Budowanie klimatu przychylnego małym biznesom, czy obniżenie council taxu to przecież kwestie, które także na rodzinę wpływają.

Patryk Maliński ukończył studia translatorskie na University of Westminster. – Tłumaczem nie zostałem, ale jestem nauczycielem w liceum. Pracuję z dziećmi imigrantów, które albo słabo mówią po angielsku, albo dość dobrze, lecz za to nie potrafią pisać. Przez dwa lata pracowałem w Feltham Community College, gdzie było bardzo dużo dzieci z Polski, teraz pracuję w szkole na Hayes i tam przeważającą większość stanowią Somalijczycy, Afgańczycy, Pakistańczycy i Hindusi, oraz troszkę Polaków, Rosjan i Bułgarów. Wykształcenie pedagogiczne mam z Polski, jestem anglistą. Przed przyjazdem wysłałem swój dyplom do nieistniejącego już General Teaching Council i otrzymałem status upoważniający mnie do nauczania w Wielkiej Brytanii. Zacząłem pracę, ale tak naprawdę uczyłem się, jak wygląda tutejszy system szkolnictwa, bo wiedziałem tylko, jak uczyć dzieci – opowiada Patryk.

Pierwsze problemy w dzielnicy można zauważyć podczas zwykłego spaceru. Walające się śmieci, wymagające naprawy chodniki, zakrzaczony stadion to wszystko drobne sprawy, w których może interweniować zwykły mieszkaniec, ale głos radnego ma większe przebicie. To on stanowi ostatnią instancję, do której zwracają się po pomoc ludzie borykający się ze źle naliczonym przez gminę podatkiem (council tax), który urasta do gigantycznych rozmiarów długu; z zagrzybionym mieszkaniem; oszalałbym sąsiadem nad głową; czy problemem, który w Anglii staje się coraz bardziej widoczny: groźbą utraty dzieci z oskarżenia o patologię, nie zawsze uprawnionego do podjęcia decyzji o rozbiciu rodziny.

Taki mały przykład – podaje Patryk – szliśmy z żoną i dzieciakami na plac zabaw, obok którego był pas zieleni zaśmiecony gratami, wyrzuconymi z pobliskich domów. Żona zrobiła zdjęcia, zgłosiliśmy to do Rady i napisałem list do Hounslow Cronicle. Co prawda z Rady mi nie odpowiedziano, ale gazeta napisała artykuł, w którym jeden z radnych deklarował oczyszczenie terenu. – Albo Feltham Park, który jest notorycznie zaśmiecany przez miejscowych żuli, których zresztą znaczna część mówi po polsku – kontynuuje temat Jarek. – Kiedyś problem ten zgłoszono do councilu, który zareagował w ten sposób, że usunął z parku ławki. Później widziałem tam patrol i potem przez jakiś czas był spokój. Teraz w ciągu dnia ktoś tam sprząta, a o poranku i tak jest pełno puszek. Ławek nadal nie ma, ale są krzaki, w których też można sobie wypić. Czy usunąć krzaki? Ociera się o absurd. Zgłaszałem to na policji, ale zupełnie inaczej odbierana jest interwencja zwykłego mieszkańca dzielnicy, a inaczej radnego – zauważa. Jeden z pomysłów, który chciałby zrealizować, to Rada przyjazna dla młodych biznesów.

1 Jarek
1 Jarek
– Swego czasu chodziłem na spotkania integrujące polskich przedsiębiorców, ludzie się poznają, mogą potem ze sobą współpracować. Dokładnie takie spotkania chciałbym organizować w Hounslow, oczywiście nie dla Polaków, lecz każdego, kto prowadzi swój interes. Po to, aby małe, lokalne biznesy się poznały, żeby elektryk poznał budowlańca itd. Też prowadzę swój mały biznes i wiem, że czasem potrzeba mi kogoś, kogo przecież mógłbym znaleźć „dwa domy dalej”. Poza tym, dla drobnych przedsiębiorców bardzo ważny jest dostęp do tanich i małych biur, bo nie stać ich na komercyjny wynajem powierzchni, która zresztą często jest zwyczajnie za duża, a wyboru może nie być. I takie działania powinien prowadzić council. Zresztą współpraca między różnymi społecznościami powinna w moim mniemaniu opierać się właśnie na małych biznesach. Jestem przeciwny tworzeniu centrów integracyjnych, ponieważ uważam, że takie działanie niewiele wnosi. Najlepszą integracją jest pójście do pracy w środowisku międzynarodowym, integracja następuje wtedy samoistnie i nie jest czymś budowanym na siłę i tylko z pozoru – uważa Kalinowski.

Patryk podjął się roli koordynatora w programie Neighbourhood Watch. To on będzie osobą kontaktującą się z policją, w razie ewentualnych problemów. A co do pracy w Radzie, ma ambicję obniżenia council taxu, który na Hounslow sięga 140 funtów i jest to dzielnica, będąca mniej więcej w środku londyńskich stawek.

– Sąsiadujący z nami Hammersmith & Fulham w ciągu 7 lat obniżył go o 17 procent, co jest znakomitym osiągnięciem. Kontaktowałem się w tej sprawie z jednym z radnych i jak powiedział, budżet gminy składa się w niecałych 50 procentach właśnie z tego podatku. Według jego obliczeń, aby council tax mógł z roku na rok tanieć o 3 procent, trzeba obniżyć wydatki dzielnicy o 1 procent. Wydaje mi się, że po dokładnej analizie taki procent oszczędności można by uzyskać – podkreśla. Trzeba jednak pamiętać – dodaje Jarek – że oczywiście najchętniej i najłatwiej wydaje się publiczne pieniądze, zawsze znajdzie się mnóstwo spraw, które według ludzi gmina powinna fundować, a to też nie o to chodzi. Chciałbym więc pracować również nad tym, by do gminy napływało trochę więcej pieniędzy, bo zwiększaniem wydatków nie obniży się council taxu. Jest sporo instytucji, które dostają duże dotacje z gminy, a nie są, moim zdaniem, zbyt przydatne. Co ciekawe, np. POSK takiej dotacji nie dostaje i jest postrzegany jako instytucja, która znakomicie sobie bez niej radzi – dodaje Kalinowski.

Elżbieta Sobolewska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_