24 czerwca 2014, 09:27 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Gdy w Szkocji będąc, brakuje słowa

W Szkocji mówi się o dwóch językach – urzędowym angielskim i starodawnym gaelickim. Tymczasem polska badaczka dotarła do źródeł trzeciego języka używanego na północy Wielkiej Brytanii – jest to język scots. Chcąc ułatwić swoim rodakom komunikację z mieszkańcami Szkocji, stworzyła polsko-angielski leksykon języka scots, który jest ciekawą i zaskakującą lekturą.

„Ben”, w tym języku, to wbrew pozorom nie jest imię, lecz potoczne słowo określające górę. W tym wypadku nazwa najwyższego szczytu Wielkiej Brytanii, Ben Navis, nabiera nowego znaczenia. W XIX wieku fryzjer William Swan zdobył ten szczyt w czasie niecałych 3 godzin.

W Szkocji mówi się o dwóch językach - urzędowym angielskm i strodawnym gaelickim. Tymczasem istnieje trzeci język - scots i właśnie o nim jest ta książka / fot. Magdalena Grzymkowska
W Szkocji mówi się o dwóch językach - urzędowym angielskm i strodawnym gaelickim. Tymczasem istnieje trzeci język - scots i właśnie o nim jest ta książka / fot. Magdalena Grzymkowska

Albo inne pojęcie: „tatties” – cóż to może oznaczać? Otóż w języku scots są to…. ziemniaki! W niczym to słowo nie przypomina angielskiego potatoes. A jednak w wielu regionalnych restauracjach można znaleźć potrawę neeps and tatties, która jest niczym innym jak tradycyjną przystawką serwowaną do haggisa (szkockiego odpowiednika kaszanki), bardzo popularna zwłaszcza w Dzień Roberta Burnsa. Chcesz przygotować to danie w zaciszu swojej kuchni? Przepis znajdziesz w „ Scots-Polish Lexicon” Kasi Michalskiej.

Historia język scots nieco przypomina ewolucję gwary śląskiej w Polsce. Dawniej był uważany za lokalny dialekt, jednak w rzeczywistości jest odrębnym językiem wywodzącym się ze staroangielskiego, jednak w stosunku do współczesnego angielskiego rozwijał się równolegle. W XVI wieku scots był językiem powszechnie używanym, jednak w momencie rozpowszechnienia Biblii w języku angielskim zaczął tracić na znaczeniu. Wskutek unii pomiędzy Szkocją a Anglią uległ marginalizacji. Zachował się głównie jako język mówiony, co tłumaczy brak spójnej ortografii. W zależności od regionów to samo słowo może być inaczej wymawiane i zapisywane. Niektórych słów nie znają nawet sami Szkoci.

7 lat temu przyjechała do Edynburga Kasia Michalska. Jest z wykształcenia anglistką, uczyła języka angielskiego przez wiele lat w Polsce. Dlatego tym większe było jej zdziwienie, gdy przyjechała do Szkocji i się okazało, że są trudności ze zrozumieniem tego, co ludzie do niej mówili. Największą trudność stanowił charakterystyczny, twardy akcent szkocki, ale po pewnym czasie zorientowała się, że są także słowa, które są wtrącane w rozmowy. Postanowiła dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Pierwszym tropem byli rodowici Szkoci.

– Popytałam ludzi w pracy i to oni powiedzieli, że jest coś takiego jak jeżyk scots, który nie jest do końca skodyfikowany, jest bardzo regionalny, ale istnieje. Bardzo mnie to zaciekawiło. Poszłam do księgarni, znalazłam słowniki języka scots. Zaczęłam szukać więcej informacji na ten temat, chcąc sobie pomóc w przetrwaniu. Nie ukrywam, że ta pierwsza motywacja była dla mnie bardzo osobista – żeby pomóc sobie, żeby lepiej, pewniej się poczuć, a przede wszystkim, żeby zrozumieć, co ci ludzie do mnie mówią. A potem uświadomiłam sobie, że takie problemy mają też inni, m.in. moi kursanci, którzy byli równie zdezorientowani – wspomina Kasia Michalska.

Ten leksykon powstał z myślą o ludziach takich jak ona – Polakach, którzy przyjechali do Szkocji i chcą się zasymilować z tutejszą społecznością. Leksykon oprócz alfabetycznego spisów niektórych wyrazów z języka scots, przetłumaczonych na język angielski i polski, zawiera szereg artykułów, ciekawostek, a nawet przepisów kulinarnych na temat pojęć w nich opisywanych, nawiązujących do kultury i historii Szkocji, a także konkretnych nazw miejscowości, jezior, gór, pubów, lokalnych festiwali i uroczystości, czy uprawianych przez Szkotów dyscyplin sportowych.

– Zadałam sobie pytania: czy ten język faktycznie istnieje, czy jest to zjawisko wyłącznie historyczne, czy ludzie tego naprawdę używają? I zaczęłam śledzić te słowa, szukać ich w codziennym życiu. Potem jak się okazało, że ten język faktycznie żyje, zaczęłam szukać głębiej, kontekstów, historii związanych z tym słowem, które notowałam na marginesie moje skromnego autorskiego słownika. I tak powstały te krótkie wtrącenia, które można przeczytać w leksykonie – tłumaczy autorka.

Tak naprawdę do tej pory nie ma pełnej zgodności co do tego, czy scots jest to język czy dialekt. Większość badaczy językoznawców uznało, że jest to jednak odrębny język, ponieważ rozwijał się niezależnie od angielskiego. – Scots posiada swoją gramatykę, zasób, leksykalny i własną wymowę. Stąd właśnie decyzja językoznawców, aby uznać go za osobny język. Jednak z moja książka nie jest podręcznikiem do jego nauki. Nie nauczymy się niej mówić w języku scots. Ona ma na celu pomóc w niektórych sytuacjach językowych, kiedy użycie słowa w tym języku jest w stanie przełamać lody i nawiązać nić porozumienia pomiędzy Polakami a Szkotami – podsumowuje autorka.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (1)

  1. Jest podbny do hebrajski