30 lipca 2014, 09:27 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Miś, przyjaźń, ojczyzna

Pierwsze wzmianki w brytyjskiej prasie na temat edynburskiego pomnika upamiętniającego niedźwiedzia Wojtka pochodzą sprzed czterech lat. „Daily Mail” z października 2010 roku donosi, że w ciągu 12 miesięcy monument ma stanąć na Hillside Crescent lub Calton Hill. W zeszłym roku w czerwcu media obiegła wieść, że pomnik zostanie odsłonięty 18 maja 2014 r., w 70. rocznicę zdobycia klasztoru na Monte Cassino. Niespełna rok temu w październiku poznaliśmy finalny projekt, który (zgodnie z zapewnieniami autora) miał być ukończony w grudniu. Na stronie internetowej Wikipedii można przeczytać, że pomnik w Edynburgu już istnieje. Tymczasem, pomnika jak nie było, tak nie ma.

Tak będzie wyglądał pomnik misia Wojtka w Edynburgu. Kiedy obejrzymy go na żywo? / Fot. Alan Beattie Herriot
Tak będzie wyglądał pomnik misia Wojtka w Edynburgu. Kiedy obejrzymy go na żywo? / Fot. Alan Beattie Herriot

Co by powiedział Wojtek…

Dzielny żołnierz II Korpusu gen. Andersa w stopniu kaprala urodził się w 1941 roku w Hamadanie, w Persji. Ważył 250 kg i mierzył 180 cm. Z 22 Kompanią Zaopatrywania Artylerii przebył długą drogę z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch, a po demobilizacji do Wielkiej Brytanii, gdzie udał się na zasłużoną emeryturę w edynburskim ZOO. Był prawdziwym „wojownikiem-pociechą” (co notabene znaczy staropolskie imię Wojciech). Nie tylko pomagał fizycznie, nosząc ciężkie pociski, z czym jest najczęściej kojarzony, ale także rozśmieszał, wspierał emocjonalnie i podnosił morale towarzyszy broni, a obecnie jest symbolem udziału Polaków w II wojnie światowej.

Losy tego wyjątkowego kombatanta, tak podobne do historii przedstawicieli żołnierskiej powojennej emigracji, wywołują same pozytywne emocje. Wszyscy kochają Wojtka. I Polacy, i Anglicy, i Szkoci. Jego postać nie wzbudza żadnych kontrowersji, bo przecież jako niedźwiedź nie mógł wyrażać swoich poglądów politycznych. Nie dopadła go fala antyimigracyjnej nienawiści. Nigdy nikomu się nie naraził – zawsze tylko bawił. Zatem pomysł, aby jego upamiętnienie stało się metaforą ponadnarodowego pojednania i wspólnego polsko-brytyjskiego dziedzictwa, był genialny w swojej prostocie.

Pomnik z widokiem na zamek

Jako że idea była piękna i szczytna, założono fundację – Wojtek’s Memorial Trust. Nikt nie miał wątpliwości, że taki pomnik powinien stanąć w Edynburgu – w mieście, w którym zwierzak dokonał żywota.

Rozważano kilka lokalizacji. Ostatecznie stanęło na ogrodach Princes Street – miejscu, przez które przewija się co roku 1,5 mln ludzi.

– To bardzo duży i znaczący pomnik, myślę, że nie będzie w tym przesady jak powiem, że stanie w jednym z najbardziej wyjątkowych miejsc w Edynburgu – tłumaczy Simon Thompson, nowy prezes trustu, który swoją funkcję sprawuje od maja br. – Pomnik będzie świetnie wyeksponowany u podnóża wzgórza zamkowego, w miejscu które jest jedną z największych atrakcji turystycznych, najczęściej odwiedzanych w Edynburgu. Chcieliśmy, aby ten pomnik był widziany przez wszystkich, bez względu na to, czy są członkami polskiej czy szkockiej społeczności. I to miejsce dokładnie to zapewnia – dodaje.

Osobom aktywnie zaangażowanych w budowę pomnika sporo czasu zajęło uzyskanie niezbędnych zgód i pozwoleń z urzędu miasta, ponieważ to będzie pierwszy pomnik, który zostanie postawiony w tej zabytkowej lokalizacji od ponad wieku. Wynikało to wyjątkowości tego miejsca, a także z tego, że sam pomnik jest bardzo duży.

Kawałek polskiej ziemi

Projekt zakłada, że pomnik nie stanie na cokole, lecz będzie można do niego podejść i dotknąć go z poziomu chodnika. A także stanąć obok niego i poklepać Wojtka w przyjacielskim geście, dokładnie jak to czyni odlany z brązu żołnierz, stojący po jego prawej stronie.

– Było rozważanych kilka innych projektów, jednak głównym pomysłem było przedstawienie żołnierza i niedźwiedzia kroczących w braterstwie. Projekt Alana Beattie-Herriota wydał się najbardziej oddającym tego ducha – mówi Thompson.

Monument stanie na polskim granicie tak, by zarówno żołnierz, jak i niedźwiedź stanęli symbolicznie na kawałku ojczystej ziemi.

– Rząd polski pomaga nam znaleźć odpowiedni kamień, a także znaleźć fundusze na jego zakup i transport do Szkocji – wtrąca prezes.

Cena pamięci

Obliczono koszty. Na początku mówiło się o 200 tys. funtów, potem o 250 tys. Teraz już cena pamięci walecznego misia wzrosła do 300 tys. funtów. Do tej pory zebrano trochę ponad połowę tej kwoty. Inicjatywę wsparły liczne organizacje polonijne (m.in. Polish Ex-Combatants Trust Fund, Scottish Polish Cultural Association), instytucje szkockie, brytyjskie firmy komercyjne i osoby prywatne, a także polski rząd. Wspomóc można na wiele sposobów. Dowolne kwoty można wpłacać na PayPal organizacji, czekiem, poprzez sms, lub bezpośrednio na konto. Można ufundować jeden z kamieni wmurowanych w otoczenie pomnika, w zamian za co pojawi się na nim nasze nazwisko lub nazwa firmy. Można też zakupić makietę pomnika w dwóch skalach wielkości. Członkowie fundacji zachęcają też do drukowania i przekazywania ulotek informacyjnych, organizacji eventów wspierających to wydarzenie oraz noszenia krawatu w szkocką kratę (do nabycia na stronie internetowej trustu).

– Naszym marzeniem jest, aby każdy, któremu ten temat jest bliski, przeznaczył na budowę pomnika choćby jednego funta. Do tej pory otrzymaliśmy 100 tysięcy wiadomości od ludzi z całego świata wyrażających wsparcie dla inicjatywy. Zaangażowanych jest wiele Brytyjczyków z polskimi korzeniami, którym dziedzictwo przodków nie jest obce lub po prostu takich, których zainteresowała ta poruszająca historia. Postać Wojtka jest uniwersalna i międzynarodowa, w związku z czym może zaciekawić wiele osób z różnych krajów – komentuje Thompson. Dla niego samego projekt jest ważny, ponieważ mieszkał i pracował w Polsce przez 6 lat w latach 90., a Polką jest jego żona, z którą stara się wychowywać dzieci przy zachowaniu dziedzictwa obu narodów.

– Między innymi ze względu na moje dzieci, chciałbym uświadomić olbrzymią rolę jaką odegrali Polacy w historii XX wieku. Dlatego osobiście staram się zaangażować możliwie jak najwięcej ludzi w ten projekt – postuluje.

(Nie)zgodnie z planem

Cały czas mówimy w czasie przyszłym, a przecież pomnik miał być odsłonięty dwa miesiące temu. Co się stało? W czym tkwi problem?

– Wszystko jest w porządku. Nie ma żadnego problemu. Zaczęliśmy zbierać pieniądze dopiero niecały rok temu, we wrześniu. Wiem, że plany były takie, że nastąpi to w tym roku, ale o tym powinni mówić osoby, które były przede mną. Ja mam na celu ukończenie projektu do świąt Bożego Narodzenia. Myślę, że się nam to uda, co pozwoli nam sfinalizować projekt w maju przyszłego roku. Chcielibyśmy odsłonić pomnik w rocznicę zakończenia wojny, ze względu na symbolikę pokoju, jakiego alegorią jest droga jaką przeszedł Wojtek – od wojny do pokoju. – kwituje Thompson. Jego zdaniem zbieranie funduszy na projekt tej skali przez dwa lata, to jest zupełnie naturalne.

– Wyzwaniem jest, aby skończyć zbiórkę do końca roku – zostało nam 135 tysięcy funtów. Wiem, że czasem zebranie funduszy na wybudowanie pomnika zajmuje mniej czasu, ale rozmach tego przedsięwzięcia wymaga większego zaangażowania. To naprawdę wielka rzecz. Oczywiście moglibyśmy pójść na łatwiznę, postawiać mniejszy pomnik, w miejscu, gdzie nikt go nie zobaczy, ale przecież nie o to chodzi. Jesteśmy bardziej ambitni – sumuje prezes.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_