26 sierpnia 2014, 15:25 | Autor: Barbara Lesisz-Dembińska
70. rocznica Powstania Warszawskiego

Towarzysząc Mamie

Jak znamiennie, że w roku okrągłej 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego moja Mama, Wanda Gutowska-Lesisz, stale mieszkająca w Anglii, mogła wziąć udział w uroczystościach. 18-letnia Wanda Gutowska, pseud. „Kitek”, brała udział w Powstaniu jako łączniczka. Walczyła na Żoliborzu w plutonie 202 Zgrupowania „Żaglowiec” 21. Pułku „Dzieci Warszawy”.

Od lewej: Barbara Lesisz-Dembińska, Wanda lesisz, Janina Rożecka / fot. archiwum autorki
Od lewej: Barbara Lesisz-Dembińska, Wanda lesisz, Janina Rożecka / fot. archiwum autorki
Mam wielką nadzieję, że to, co przeżyła przez te kilka dni uroczystych obchodów, było dla niej nie tylko źródłem głębokiej satysfakcji, ale przede wszystkim spełnieniem jej marzeń. Zawsze pragnęła być 1 sierpnia w Warszawie, ale już od kilku lat się nie udawało…

Poniedziałek, 28 lipca

Szykuję niespodziankę. Moja córka Monika zawozi moją Mamę do jej rodzinnego domu na ul. Felińskiego 6, na Żoliborzu. Pani Kamila, która prowadzi w tym budynku przedszkole i żłobek, wpuszcza je do środka, mimo że przyjechały bez zapowiedzi. Mama ostatni raz była w tym domu w dniu wyjścia do powstania. Ogromne wzruszenie, Mama nie może powstrzymać łez.

Piękny modernistyczny dom zaprojektowany był przez mojego dziadka, Mieczysława Gutowskiego. W rodzinie się mówiło, że dom to jego trzecie dziecko. On sam pożegnał się z rodziną 2 września 1939 r. i nigdy więcej w swoim ukochanym domu się nie pojawił – z Równego wraz z innymi oficerami został wywieziony do Starobielska, gdzie zginął.

Budynek posiada walory architektoniczne, które nadają temu miejscu szczególną atmosferę. Zachowały się niektóre oryginalne elementy wystroju, klamki, szafa wnękowa w pokoju dziadków. Ciemne schody, wielkie jasne okna, puste pokoje sprawiają, że łatwo go zapełnić wspomnieniami, wyobrazić sobie, jak tętnił życiem przed 70 laty. Podczas okupacji ukrywano tu kilkuletniego żydowskiego chłopca Piotrka Teichera i Irenę Palenker, żonę oficera Wojska Polskiego, który wówczas znajdował się w oflagu. W tym okresie krótko przebywał również Józef Lewandowski, zrzutek z Anglii, cichociemny.

Wchodząc do łazienki na piętrze, Mama wyjrzała przez okno, wspominając, jak przed laty machała przez nie do sąsiada, Andrzeja Koca, swojej sympatii. Andrzej zginął ostatniego dnia powstania. W domu Koców mieści się obecnie ośrodek zdrowia. W ogrodzie nie ma już starej jabłoni, z której Mama zrywała jabłka, by zanieść je chłopcom stacjonującym w Poniatówce – pobliskiej szkole. Nie ma też w piwnicy pieca, w którym ukrywana była broń. Pozostała jednak sama piwnica, w której prowadzone były podczas okupacji tajne komplety.

Środa, 30 lipca

Upał nieprawdopodobny. Powoli szykujemy się do wyjazdu na uroczystości w Muzeum Powstania Warszawskiego z udziałem Prezydenta Bronisława Komorowskiego i Prezydenta m. st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mama w pełnym umundurowaniu – czarna spódnica, biała bluzka i czarna marynarka, opaska AK. Podziwiam postawę byłych Powstańców, którzy mimo swojego wieku i nieustającego upału twardo znoszą wszystkie niedogodności. O godz. 9.30 odbieramy Mamy siostrę, Janinę Rożecką, walczącą w Powstaniu jako sanitariuszka pod pseudonimem Dora, i jedziemy dalej. Przed wejściem do Muzeum widać już grupy uczestników Powstania i osób im towarzyszących. Przyjechali nie tylko z całej Polski, ale również z Australii, RPA, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Większość z nich ma ponad 90 lat. Czuje się atmosferę wielkiego wydarzenia. Wierzyć mi się nie chce, że jestem właśnie tutaj z Mamą i że możemy razem przeżyć te chwile. Wzruszam się, patrząc na byłych powstańców i myślę o tym, co przeżyli… Czy nasze pokolenie byłoby w stanie poświęcić się za Ojczyznę, za wolność, za ideę?

Idziemy do Centrum Informacyjnego. Odbieramy upominki – biały parasol i torbę z upominkami. Potem znowu kolejka do wejścia do Parku Wolności przy Muzeum. Bramki. Ze względu na wymogi bezpieczeństwa – przeszukiwanie torebek. Wybieramy miejsca nieco oddalone od podium, niestety nasłonecznione. Denerwuję się, myśląc o tym, jak Mama i wszystkie te starsze osoby zniosą ten żar. Dobrze, że wolontariusze cały czas roznoszą wodę mineralną. Chowamy się pod parasolką. Wniesienie sztandarów, hymn – wszyscy wstają. Stoimy na baczność. Obok mnie uczestniczka powstania na wózku, dalej inni weterani mający widoczne problemy z poruszaniem się. Stoją z trudnością, ale nie poddają się.

W pierwszej kolejności Prezydent RP, Bronisław Komorowski podpisał ustawę o ochronie Znaku Polski Walczącej i przekazał po egzemplarzu ustawy prezesowi Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniewowi Ścibor-Rylskiemu oraz prezesowi Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Leszkowi Żukowskiemu.

Ustawa stanowi, że otaczanie Znaku Polski Walczącej czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej. Charakterystyczna kotwica, której trzon zwieńczony jest literą P, a dwa pazury stanowią literę W, jako symbol Polski Walczącej została wybrana w konspiracyjnym konkursie ogłoszonym w 1942 roku przez Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Zwyciężyła harcerka Anna Smoleńska – podówczas studentka historii sztuki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Podczas okupacji znak symbolizujący walkę o niepodległość malowano, często z narażeniem życia, na murach polskich miast. O uchwalenie wspomnianej ustawy zabiegano od dawna. Zbyt wielu znalazło się chętnych, którzy używali symbolu Polski Walczącej w związku z działalnością polityczną, ideologiczną lub zawodową. Myślę tutaj zarówno o producentach pamiątek, tatuażystach, jak i o organizacjach kibiców piłki nożnej, czy ruchach nacjonalistycznych. Podpisanie ustawy podczas uroczystości było pięknym prezentem dla uczestników Powstania.

Wanda Lesisz i Zbigniew Andrzej Kiedrowski-Scott / fot. archiwum autorki
Wanda Lesisz i Zbigniew Andrzej Kiedrowski-Scott / fot. archiwum autorki

Słuchamy przemówień. Głos zabiera prezydent Bronisław Komorowski, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz Waltz, gen. prezesowi Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Ścibor-Rylski.

Bronisław Komorowski zaznaczył, że uczestnicy Powstania przenieśli ideał pracy i służby ojczyźnie przez najtrudniejsze chwile do czasów, gdy możemy się cieszyć i radować 25. rocznicą odzyskania przez Polskę wolności.

– To dzięki państwu Powstanie pozostanie na zawsze w pamięci Warszawy i pamięci całego narodu oraz będzie żywym punktem odniesienia poza granicami Polski – podkreślił Komorowski.

– Dziękujemy wam za walkę dla przyszłości, dla przyszłości Polski i całego świata. Ta walka nie była tylko dziełem wojskowym, ale i wielkim dziełem wychowawczym – zaznaczył prezydent.

− Ideały żołnierzy Armii Krajowej przetrwały przez pokolenia i odniosły zwycięstwo, po latach Solidarność zdobyła wolność bez walki – mówił gen. Zbigniew Ścibor-Rylski. Podkreślił, że odbudowanie stolicy zrujnowanej po powstaniu jest dowodem na to, że Polacy mogą dokonać cudów.

Ponad czterdziestu powstańców warszawskich i osób związanych z pielęgnowaniem pamięci o niepodległościowym zrywie stolicy odebrało z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego odznaczenia państwowe.

– Powstańcy Warszawy, bohaterowie tamtych zdarzeń, żołnierze czasu wojny, ale i bohaterowie obywatelskiej pamięci, bohaterowie czasu pokoju, czasu pracy, czasu także wysiłku na rzecz nowej Polski – składamy wam dzisiaj hołd za waszą piękną służbę, za wierność polskiej wolności, za waszą determinację w walce i cierpieniu także w działaniu wychowawczym. Walczyliście o swoje, o nasze miasto, o Warszawę, o niepodległość całej Polski – oświadczył prezydent tuż po wręczeniu orderów i odznaczeń.

Po części oficjalnej, prezydent Warszawy zaprasza na tradycyjny już poczęstunek. Pod namiotami przygotowano prawdziwą ucztę. Jest okazja, żeby się spotkać, porozmawiać, powspominać.

Piątek 1 sierpnia

Godzina 14.00

Bierzemy udział w obchodach przed pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i AK. Dochodzimy do strefy przeznaczonej dla uczestników Powstania i ich rodzin. Pada deszcz, ale czuję atmosferę lekkiego napięcia – powoli zbierają się dostojni goście, weterani, osoby im towarzyszące, zwykli ludzie, którzy chcą uczestniczyć w tej podniosłej chwili.

Zaczyna się część oficjalna.

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz mówi, że są takie wydarzenia, których czas nie okrywa zapomnieniem i nie odziera z emocji; pozostają żywe i w naszej pamięci i w naszych sercach – Istnieje taka wartość, za którą – jeśli trzeba – płaci się własnym życiem; tą wartością jest ojczyzna. Obrazy z Powstania Warszawskiego, które nam towarzyszą, to przede wszystkim twarze bohaterów tego wydarzenia, twarze młodych warszawianek i warszawiaków, a często i dzieci. Prawda, którą na nich widać, przejmuje do głębi, porusza, wzrusza i boli – powiedziała Ewa Kopacz.

Obdarzeni tak wyjątkową spuścizną przez cały czas nieodmiennie, rok po roku, dziękujemy i pamiętamy. Dziękujemy za świadectwo braterstwa, służby i pięknego życia. Dziś jest czas, by pochylić głowy nad powstańczymi mogiłami i ukłonić się przed siwymi głowami tych, którzy powstanie przetrwali – dodała.

Prezes Światowego Związku AK, Leszek Żukowski podkreślił, że powstańcy nie brali pod uwagę możliwości nieudania się zrywu, czy tego, że go nie przeżyją. – My wszyscy chcieliśmy żyć, chcieliśmy być wolni, ale wiedzieliśmy, że o wolność trzeba walczyć – mówił Żukowski.

Podkreślił, że Powstanie miało być sygnałem dla świata, że „Warszawa walczy, nie czekając na wyzwolenie”. – To miało być sygnałem, że ewentualne wyzwolenie nie oznacza wolności, a my walczyliśmy o wolność, a wolność krzyżami się mierzy – zaznaczył.

W ocenie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Polskie Państwo Podziemne pozostaje faktem, który zadziwia nawet po upływie 75 lat od jego powstania. Jak mówiła, mimo klęski militarnej i politycznej w czasie II wojny udało się zorganizować i zachować ciągłość państwa jako idei, instytucji, administracji, szkolnictwa.

Na zakończenie złożono przed pomnikiem wieńce.

Wanda Lesisz przy Pomniku Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej / fot. archiwum autorki
Wanda Lesisz przy Pomniku Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej / fot. archiwum autorki

Godzina „W”

Niestety z uwagi na stan zdrowia Mamy nie jedziemy na wojskowe Powązki, a zostajemy w centrum Warszawy i postanawiamy wraz z córką i opiekunką przejść na Plac Piłsudskiego, aby w godzinie „W” oddać powstańcom hołd przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Wokół mnóstwo ludzi w koszulkach upamiętniających Powstanie, dzieci z polskimi flagami. Od czasu do czasu ktoś podchodzi, zadaje Mamie pytanie albo po prostu ściska serdecznie i dziękuje za to, że walczyła. Młoda dziewczyna podchodzi i wręcza Mamie dwa goździki – biały i czerwony. To naprawdę się dzieje. Naraz widzimy znajomego i podchodzimy. Okazuje się, że to Mamy kolega z Anglii, który przyjechał wraz ze swą liczną rodziną – Zbigniew Kiedrowski.

Zbigniew Andrzej Kiedrowski-Scott był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej w Okręgu Warszawa-Miasto. W 1941 przez 9 tygodni więziony na Pawiaku. Po zwolnieniu prowadził akcje werbunkowe i kolportaż prasy. W 1942 r. przeszedł 9-miesięczne przeszkolenie w tajnej podchorążówce, podczas którego brał udział m.in. w działaniach partyzanckich w lasach radomskich. W 1943 r. uczestniczył w zdobywaniu broni oraz w akcjach sabotażowych na terenie Ochoty i lotniska wojskowego Okęcie – m.in. w spaleniu stacjonujących tam kilku samolotów niemieckich. W Powstaniu walczył w Śródmieściu Północ. Po kapitulacji Powstania trafił do stalagu 318/VIII F Lamsdorf, ewakuowanego w styczniu 1945 r. w słynnym marszu śmierci w kierunku Berlina, skąd udało mu się uciec. W maju 1945 roku przedostał się do 2. Korpusu gen. Władysława Andersa, w ramach którego jako sierżant 10. Pułku Artylerii Ciężkiej służył we Włoszech i Szkocji do roku 1947. Pozostał w Wielkiej Brytanii (oprac. na podstawie biogramu zamieszczonego na stronach Muzeum Powstania Warszawskiego).

Godzina „W” – Warszawa zamarła, zatrzymały się samochody, autobusy. Wyją syreny. Odczuwam ogromne wzruszenie. Wszyscy stoimy na baczność. Patrząc na moją Mamę i pana Zbigniewa, w duchu dziękuję im i tym wszystkim, którzy walczyli wraz z nimi. Widzę wnuczkę pana Zbigniewa, która pierwszy raz jest w Polsce. Ma łzy w oczach…

Gdy tylko ucichły syreny, ludzie w różnym wieku znów zaczęli podchodzić do Mamy i pana Zbigniewa, aby posłuchać ich powstańczych historii. Oni odpowiadali na pytania, wyjaśniali. W ich oczach znowu lśnił blask młodzieńczych przeżyć.

W pewnym momencie Mama spojrzała na mnie i stwierdziła:

− Wracają wspomnienia, jestem pełna podziwu i zaskoczenia, że ludzie pamiętają i czczą Powstanie, że biorą czynny udział w uroczystościach i są zainteresowani tym, co przeżyliśmy.

Barbara Lesisz-Dembińska (opracowała Joanna Gonczarow)

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Barbara Lesisz-Dembińska

komentarze (0)

_