10 września 2014, 16:30 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Dla tych, którzy przyjdą po nas

O planowanym pomniku Żołnierza Wojtka w Edynburgu pisaliśmy już wiele, jednak w dyskusji na ten temat chodzi o coś więcej. Przy okazji rozmowy na temat przeszłości i historii nie tylko tego dzielnego zwierzaka, ale wszystkich żołnierzy 2 Korpusu gen. Andersa, również tych szeregowych, najniższych rangą, rodzą się pytania dotyczące przyszłości Polonii w Wielkiej Brytanii.

Krystyna Szumelukowa ze względu na swoje korzenie zawsze była zaangażowana w budowanie i utrzymywanie pozytywnych relacji polsko-brytyjskich. Na pytanie, kiedy po raz pierwszy usłyszała historię Żołnierza Wojtka, odpowiada szczerze: „nie jestem pewna”.

– Opowieść o misiu Wojtku zawsze była obecna w naszym domu. Pamiętam, jak opowiadano mi ją, jak byłam dzieckiem. Moja macocha miała wiele książek na ten temat. Ale wtedy nie zdawałam sobie sprawy ze znaczenia tej historii, jako młoda osoba nie przywiązywałam specjalnie do tego wagi – wspomina.

Krystyna Szumelukowa podczas przemówienia / Fot. Archiwum Ambasady RP
Krystyna Szumelukowa podczas przemówienia / Fot. Archiwum Ambasady RP

Aż kilka lat temu w Edynburgu pani Krystyna spotkała Aileen Orr, która była bardzo zainteresowana tym tematem. Zdziwiło mnie ją, dlaczego ona chce popularyzować tę postać. „Co ona może mieć z tym wspólnego”, pomyślała. Okazało się, że obóz, w którym przebywali zdemobilizowani żołnierze, w tym również Wojtek, znajdował się w okolicy, gdzie niegdyś mieszkał jej dziadek i to on jej o nim opowiedział. Teraz teren dawnego obozu należy do jej partnera.

– Zainteresowałam się tą historią i zachęcałam Aileen, aby zamiast tylko opowiadać o Wojtku, spisała jego historię i wydała książkę. I faktycznie tak zrobiła! – opowiada Szumelukowa.

Od tamtego czasu projekt, jakim było w założeniu rozsławienie walecznego niedźwiedzia i innych żołnierzy w 2 Korpusu Polskiego gen. Andersa, bardzo się rozwinął. We wrześniu zeszłego roku zatwierdzono miejsce w którym ma stanąć pomnik – w ogrodach Princes Street.

– Gdy pojawiła się idea postawienia pomnika, rozważaliśmy różne lokalizacje. Jedną z nich było edynburskie ZOO i o ile fakt, że to był tymczasowy dom dla Wojtka, przemawiał za tym miejscem, o tyle ta lokalizacja deprecjonowałaby znaczenie tej historii. Dlatego nie chcieliśmy na to przystać. Nam zależało na tym, aby przy okazji pogodnej, optymistycznej, nieco zabawnej historii misia przypomnieć o dziedzictwie i ogromnym znaczeniu polskich wojsk w czasie II wojny światowej – tłumaczy pani Krystyna.

Wykorzystując swoje dobre relacje i znajomości (była dyrektorem rozwoju gospodarczego i nieruchomości w urzędzie miasta, a także wicedyrektorem w organizacji Edinburgh World Heritage) lobbowała za wybraniem bardziej reprezentatywnego miejsca na pomnik. I tak udało się uzyskać zgodę na upamiętnienie misia w Princes Street Gardens, u stóp zamku w Edynburgu.

– Musieliśmy zapewnić, że jakość tego przedsięwzięcia będzie na jak najwyższym poziomie, jako że miejsce jest bardzo wyjątkowe. Liczymy na to, że dzięki rozwojowi technologii, Internetu i smartfonów, zdjęcia z wizerunkiem Wojtka obiegną cały świat – kwituje.

Każdego roku 1,25 milionów turystów odwiedza zamek w Edynburgu, do którego należy kupić bilet. Zwiedzanie ogrodów, w którym będzie stał pomnik jest bezpłatne, więc szacuje się, że liczba osób, które go zobaczą będzie kilka razy większa.

Interaktywnie o Wojtku

Na jakim etapie są obecnie prace nad pomnikiem?

– Jesteśmy bardzo blisko wyboru kamienia, na którym stanie monument, myślę że nastąpi to już we wrześniu. Kamień zostanie odpowiednio przycięty, a następnie sprowadzony do Szkocji z Polski. To wbrew pozorom ogromne wyzwanie pod względem logistycznym. Wszystko musi być dopracowane co do milimetra, pomijając już to, że kolor, jakość i tekstura granitu będą jeszcze uprzednio ocenianie i zatwierdzane przez council – mówi.

Członkom organizacji Wojtek’s Memorial Trust bardzo zależy na tym, aby to był kamień z Polski, jako symbol polskiej ziemi, do której wielu polskim żołnierzom nigdy nie udało się powrócić. Chociaż taniej byłoby sprowadzić granit z Portugalii albo z Chin. Jednak, czy dla przechodniów i turystów, którzy w przyszłości będą oglądać pomnik, ma to aż tak duże znaczenie?

– Będziemy chcieli w okolicy pomnika zawrzeć informacje nie tylko o historii Wojtka i 2 Korpusu, ale także historię tego pomnika. Liczymy na to, że poruszy odwiedzających, zwłaszcza tych o polskich korzeniach, którzy jeszcze w swoim życiu nie stąpali po polskiej ziemi lub tych, którzy być może więcej nie będą mogli na niej stanąć – opowiada Szumelukowa. – Ostatnio pojawiły się pomysły, aby na murku okalającym pomnik wykorzystać nowoczesną technologię, np. kodów QR, aby za pośrednictwem internetu i telefonów komórkowych osoby zainteresowane mogły szybko dotrzeć do dodatkowych ciekawych informacji na ten temat, np. filmu dokumentalnego BBC o Wojtku i wielu innych źródeł – dodaje.

Na tę chwilę nie ma jeszcze ustalonej daty odsłonięcia pomnika. Członkowie Trustu liczą na to, że uda się im zebrać całą kwotę do końca roku. Dopiero wtedy zacznie się planowanie instalacji, a następnie ceremonii odsłonięcia pomnika.

– Chcemy uniknąć sytuacji, że zobowiążemy się do terminu, którego z przyczyn niezależnych nie będziemy w stanie dotrzymać – sumuje.

Coś więcej niż „kolejny pomnik”

Krystyna Szumelukowa głęboko wierzy, że to nie będzie tylko „kolejny pomnik” w Edynburgu.

– Nie robimy tego dla siebie, tylko dla tych którzy przyjdą po nas. My wciąż jeszcze pamiętamy, znamy osobiście ludzi, którzy walczyli w II wojnie światowej. Jednak niestety oni odchodzą i kolejne pokolenie nie będzie miało takiej szansy. A pomnik będzie trwał przez wieki. Zgodnie z danymi z 2006 roku jedno na pięć dzieci urodzonych w Szkocji ma dwoje polskich rodziców. Pomnik upamiętniający niedźwiedzia Wojtka, przez to że będzie miał formę, przyjaznego misia, będzie dobrym przyczynkiem do rozmowy z nimi na temat historii XX wieku i dziedzictwie ich przodków. Mam nadzieję, że to miejsce znajdzie się w programie nauczania jako stały punkt szkolnych wycieczek – ciągnie Szumelukowa.

Jej zdaniem nie można odwracać się od tych, którzy do Wielkiej Brytanii przyjechali po 2004 roku. Wręcz przeciwnie, ma świadomość tego, że to oni są przyszłością Polonii na Wyspach.

– Z Polski przyjeżdża tu mnóstwo młodych ludzi z głowami pełnymi pomysłów. To fantastyczne! Trzeba ich ośmielać do dzielenia się nimi, a następnie angażować ich do projektów mających na celu zachowanie polskiego dziedzictwa w Wielkiej Brytanii. Oni dodają nam, starszemu pokoleniu, energii! To wspaniałe, gdy różne pokolenia mogą uczyć się od siebie nawzajem – stwierdza z entuzjazmem.

Jako przykład podaje historię jej znajomego, młodego Polaka, który jak przyjechał do Edynburga i pracował w barze z kanapkami.

– Obecnie Łukasz jest managerem w Transport for Edinburgh. W czerwcu tego roku wyszedł z inicjatywą, aby Edinburgh Buses podarowały na rok naszej organizacji jeden ze swoich pojazdów, którym zostanie namalowany Wojtek, którym będzie można podróżować po mieście, a przy okazji będzie niósł wieść na temat niedźwiedzia-żołnierza. Przyjęliśmy ten pomysł bardzo ciepło i już tydzień później pomysł został zaakceptowany. Teraz jesteśmy na etapie projektowania wizerunku Wojtka, który znajdzie się na naszym autobusie – opowiada.

Pani Krystyna ma świadomość tego, że nowoprzybyli emigranci z Polski mają różną opinię wśród reprezentantów emigracji niepodległościowej, ale sama stara się nie ulegać stereotypom.

– Bezsprzecznie są znaczne różnice pomiędzy naszymi pokoleniami, wynikające z czynników zewnętrznych. Żołnierze po II wojnie światowej nie mogli wrócić do domu, teraz młodzi ludzie mają wolność wyboru miejsca zamieszkania. Jednak nie możemy być dla nich zbyt surowi – w końcu to, że wyjechali, postanowili rzucić wszystko i zacząć od nowa, w obcym kraju, często bez znajomości języka, to też wymaga odwagi – podsumowuje.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_