17 września 2014, 14:59 | Autor: Katy Carr, tłum. Monika Skowrońska, red. Elżbieta Sobolewska
Moja droga cz. II

Okres od maja do sierpnia to specjalny czas dla Polaków, zwłaszcza w tym roku. Dla mnie również. Gdy pomyślę, że mogłam wystąpić 17 maja w samym Cassino, w przeddzień obchodów 70-lecia bitwy, to sama nie mogę w to uwierzyć. Ale poza tak niezwykłymi wydarzeniami, ciągle towarzyszy mi walka z językiem polskim, z wymową, gramatyką, jego niuansami. Pragnę móc się wysłowić tak dobrze po polsku, jak po angielsku, a tu nic z tego!

Peroruje burmistrz Londynu Boris Johnson, wśród słuchaczy, m.in. Katy. Warszawa, sierpień 2014, przyjęcie w brytyjskiej ambasadzie. / Fot. Grzegorz Rogiński
Peroruje burmistrz Londynu Boris Johnson, wśród słuchaczy, m.in. Katy. Warszawa, sierpień 2014, przyjęcie w brytyjskiej ambasadzie. / Fot. Grzegorz Rogiński
Tego lata zapisałam się więc na kurs języka polskiego przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Termin kursu zbieżny był z obchodami 70-lecia Powstania Warszawskiego i 100-lecia wyruszenia Pierwszej Kadrowej z Krakowa. 1 sierpnia w Warszawie odbyło się, między innymi, przyjęcie ku czci brytyjskich lotników weteranów, którzy walczyli z Niemcami nad Warszawą. Przyjechał także burmistrz Londynu Boris Johnson. Ambasador Robin Barnett przedstawił mnie gościom i poprosił o krótki koncert. Czułam się jak u siebie w domu, łącząc ,,We’ll meet again” z piosenką „Dziś do Ciebie przyjść nie mogę”. Na sali było dużo osób znanych nam z Londynu, m.in. Marzena Schejbal, prezes londyńskiego koła AK, czy druhna przewodnicząca ZHP Teresa Ciecierska. A wśród gości z kraju poznałam Janusza Głuchowskiego, prezesa Stołecznego Środowiska I Dywizji Pancernej, jak i słynną śpiewaczkę jazzową Urszulę Dudziak. Miałam okazję wręczyć burmistrzowi Londynu moją płytę pt. ,,Paszport”, ale chyba największym przeżyciem był sam fakt bycia tego dnia w Warszawie. Wiele, wiele emocji doświadczało miasto i jego mieszkańcy, czułam to nawet przez tak krótki moment, jak przejście z Bristolu na Dworzec Główny.

A po kilku dniach, takie ogłoszenie: ,,Z przyjemnością informujemy, że gościem jutrzejszej Lekcji Śpiewania w Krakowie będzie brytyjska artystka polskiego pochodzenia – Katy Carr, która zaśpiewa piosenkę o Niedźwiedziu Wojtku. Artystka zachęcona świetnym przyjęciem podczas 50. Lekcji Śpiewania w listopadzie 2013 roku postanowiła ponownie zaśpiewać z Krakusami na Rynku”.

I tak się stało. Na Rynku, w obecności prezydenta Komorowskiego i pani Kaczorowskiej, wystąpiłam razem z kolegami i profesorami z kursu z okazji 100-lecia wymarszu legionów Marszałka. A ludzi było tak wielu, że wydawało się, iż są niepoliczalni. Entuzjazm szalony.

A teraz kilka zdań o kursie, w którym brałam udział. Nie piszę ich dlatego, że pragnę zrobić tej instytucji reklamę, bo na pewno jej nie potrzebuje, ale chcę naświetlić, jak trudno jest się nauczyć języka polskiego w dorosłym wieku.

Kurs składał się z wielu godzin gramatyki, lecz i wielu okazji do zapoznania się z kulturą i polską historią. W mojej sekcji znaleźli się studenci z 40 państw: m.in. Grecji, Włoch, Wietnamu, Korei, Japonii, Taiwanu, Kuwejtu, USA i Kanady. w wieku od 17 do 80 lat! Największe wrażenie wywarł na mnie 80-letni Giuseppe, który nie ma żadnych z Polską więzi, ale chce ją dobrze poznać i nauczyć się języka.

Co mnie najbardziej uderzyło i, co tu dużo kryć, również sprawiło ulgę na duszy, że brała w tym kursie udział szalona liczba takich „dzieci”, jak ja: z mieszanym pochodzeniem, nie znających w ogóle języka i bez wiedzy o swoich korzeniach. Uczestników można było podzielić na trzy grupy: nie mówiących ani słowa; nie znających gramatyki i tych, którzy się z nią uporali, ale trudno było im się wysłowić po polsku. Nasi profesorowie byli „święci”, mieli do nas wielką cierpliwość. A że w tym roku przypadła również 650 rocznica założenia uniwersytetu, oprowadzano nas po jego zakątkach i pokazano wiele zabytków.

Muszę przyznać, że kurs mnie uspokoił. Zrozumiałam, że nie opanuję języka polskiego w ciągu trzech tygodni, ale jestem na dobrej drodze, choć bardzo jeszcze długiej. A przy okazji chcę dodać, że gdy zaczęłam rozumieć konstrukcję i gramatykę języka, nabrałam do niego wielkiego szacunku. Nawiązałam też wiele nowych znajomości i dostałam sporo zaproszeń żeby odwiedzić różne regiony kraju i zawieźć tam moją piosenkę. Świat przede mną!

Piszę o tym wszystkim, by uzmysłowić wam, jak trudno dotrzeć do swoich korzeni, jeśli rodzice o to nie zadbają. Pragnę wszystkich zachęcić, abyście piastowali swój język polski, tak często zagrożony. Abyście kultywowali swoje korzenie i o nie dbali.

Tak, mam swą angielską połówkę, z której jestem dumna. Ale tej polskiej nie odstąpię. A z moim językiem? Może ciut się do niego zbliżę, jeśli zamieszkam w Polsce na dłużej?

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Katy Carr, tłum. Monika Skowrońska, red. Elżbieta Sobolewska

komentarze (0)

_