15 października 2014, 17:00 | Autor: Andrzej Kisiel
Ja, Eskimos

Nigdy nie jest za późno na naukę, więc nie powinienem się dziwić, że w dorosłym wieku dowiedziałem się o sobie, iż jestem Eskimosem. To prawda! A było to tak… Pewnego razu do naszego miasta przyjechała ekipa francuskiej prywatnej telewizji. Jak to Francuzi, już pierwszego dnia zaczęli się rozglądać za niedźwiedziami grasującymi po ulicach. No bo skoro pojechali na dziki wschód Europy, to musieli je spotkać. Chodzili więc i jeździli po mieście z kamerami (mieli aż trzy) w gotowości, aby nakręcić sensacyjny materiał o niedźwiedziach biegających po ulicach i trotuarach.

My, Eskimosi jemy wszystko na surowo / Fot. Archiwum
My, Eskimosi jemy wszystko na surowo / Fot. Archiwum
I wtedy któryś z Francuzów nazwał nas ludźmi z dalekiej północy. Ponieważ mam bujną wyobraźnię, od razu zobaczyłem siebie w roli Eskimosa: na co dzień chodzę w gęstym grubym futrze zdartym z mojego śmiertelnego wroga-niedźwiedzia polarnego. Futro zdobyłem osobiście w następujących okolicznościach: spotkałem łobuza (tzn. niedźwiedzia) w okolicach hipermarketu, próbował wjechać swoim samochodem na ostatnie wolne miejsce na parkingu i tak mnie tym wkurzył, że niewiele myśląc wyciągnąłem łuk, naciągnąłem cięciwę – strzała – fruuu – poleciała i niedźwiedź już był mój. Potem zdarłem z niego skórę i miałem już ciepłe, najmodniejsze ubranko na zimę. Następnie w hipermarkecie zrobiłem zakupy na całą noc polarną (u nas na północy trwa ona jakieś 5 miesięcy), a więc wziąłem trochę mięsa z jelenia a na deser dwie skrzynki mchów i wodorostów. Rodzina bardzo lubi kiedy gotuję obiady, co ja mówię, raczej przyrządzam jedzenie, bo gotować nie trzeba: my Eskimosi, wszystko jemy na surowo. Ponieważ dbam o zdrową i zrównoważoną dietę, więc moje posiłki są urozmaicone i na stole nigdy nie zabraknie witamin. W telewizji widziałem, że Francuzi do każdego posiłku też dodają witaminy, ale w tabletkach. A my mamy naturalne, zawarte w wodorostach wyciągniętych prosto z morza.

Jako Eskimos muszę dbać o zdrowy styl życia, więc każdego dnia, oprócz polowania na niedźwiedzie, urządzamy sobie z sąsiadami zawody sportowe i kąpiemy się nago w morzu. Każdy przepływa w ten sposób 10 kilometrów. Musi być spełniony jeden warunek: temperatura powietrza musi być niższa niż minus 10 st. C, gdyż w wyższych temperaturach człowiek za szybko się męczy… Tak wygląda moje codzienne życie Eskimosa Andrzeja Kisiela. Sami powiedzcie, czyż może być coś dziwniejszego na świecie niż być człowiekiem z dalekiej północy? Tak właśnie postrzegali nas Francuzi, którzy odwiedzili wtedy Polskę. – Ta Polska to zapewne piękny kraj, ale trochę dziki jak dla nas, ludzi z zachodu, z cywilizacji, która szczyci się takimi postaciami jak Bizet, Monet, Hugo i tysiące innych. A ci Polacy? Oni tylko mają papieża i Wałęsę… – mówili między sobą.

Upłynęło kilka lat, Polska jest już częścią wspólnoty europejskiej; mamy tam, to znaczy w Brukseli, parę ważnych stanowisk. Sławni Polacy to już nie tylko papież i Wałęsa, ale także Mitoraj, Olbiński, Szymborska, Polański i setki innych, których twórczość jest znana, oglądana i kupowana na zachodzie. Sporo mieszkańców Francji jeździ samochodami wyprodukowanymi w Polsce (choć pewnie wcale o tym nie wie), kupuje polską żywność i sprzęt AGD. Tylko jedno się nie zmieniło. Te cholerne niedźwiedzie… A właściwie zmieniło się, ale na gorsze. Wtedy Francuzom nie udało się sfilmować zwierząt grasujących po polskich ulicach. Gdyby przyjechali teraz – bez większego problemu nakręciliby sensacyjny reportaż. Nie wierzycie? To posłuchajcie. Zaledwie kilka dni temu w centrum Zakopanego widziano 4 niedźwiedzie. To była rodzina: dorosły i trzy młode. Całe szczęście, że było ta noc, bo w dzień mielibyśmy niezłe zamieszanie. Korki na szosie z Zakopanego do Krakowa murowane! A tak niedźwiedzie widziało tylko kilka podpitych, wracających po imprezie osób. Zwierzęta przyszły do miasta najeść się jabłek i nawet im się nie dziwię, bo ja ze wszystkich przysmaków najbardziej lubię jabłka oraz słodycze. Takie wizyty niedźwiedzi w miastach zdarzają się coraz częściej. Pewnie dlatego, że jest ich coraz więcej, bo są mniej płochliwe niż kiedyś, a może po prostu jest więcej jabłek? Tak, na pewno chodzi właśnie o owoce. W końcu z powodu embarga na polskie jabłka, mamy teraz całe sterty niewyeksportowanych do Rosji owoców! A niedźwiedzie, jako prawdziwi patrioci, postanowiły nam pomóc w zagospodarowaniu tego skarbu. Smacznego!

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Andrzej Kisiel

komentarze (0)

_