11 listopada 2014, 12:08 | Autor: admin
Urzeczywistniając marzenia

– To piękne uczucie, kiedy ma się świadomość, że dzięki tej inicjatywie sztuka dla wielu ludzi staje się inspiracją – mówi Will Ramsay, pomysłodawca i szef Affordable Art Fair. Piętnastą, jubileuszową edycję tej imprezy, odwiedziło ponad 22 tysiące osób, a swoje prace wystawiło 112 galerii z różnych zakątków świata.

 

Środa, trwa private view. Białe i czerwone wino, tłum ludzi, trudno się przecisnąć. Gości spod stacji Sloane Square na miejsce dowożą specjalne busy. Podobnie będzie w kolejnych czterech dniach trwania imprezy, wielki kompleks wystawowy w Battersea Park od rana do wieczora tętni życiem. To już tradycja, londyńskie Targi Sztuki Współczesnej od początku odbywają się właśnie w tym miejscu. 15 lat temu, podczas pierwszej edycji, przez AAF przewinęło się 10 tysięcy ludzi, obecnie ta liczba jest ponad dwukrotnie wyższa. A jednocześnie impreza znacznie rozszerzyła swój zasięg – odbywa się w 14 miastach, na czterech kontynentach. Poza Londynem również w Bristolu, Hongkongu, Singapurze, Seulu, Mexico City, Nowym Jorku, Toronto, Hamburgu, Mediolanie, Amsterdamie, Maastricht, Brukseli oraz Sztokholmie.

 

Nie musisz być milionerem

Trwa pokaz przygotowany przez Reduced Shakespeare Company. 10-minutowa komedia „The Complete History of Art” w zwięzły sposób przedstawia dzieje sztuki – od czasów starożytnych, po współczesne.

– Znajomość przeszłości jest konieczna, żeby móc zrozumieć teraźniejszość. W istocie kierunek dalszego rozwoju jest kontynuacją tego, co już było – mówi współautorka przedstawienia, historyk i krytyk sztuki Estelle Lovatt, dodając, że obecnie przekaz wizualny ma większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Żyjemy bowiem w czasach, kiedy obraz coraz bardziej wypiera przekaz werbalny. Internet, telewizja, a nawet telefony komórkowe przemawiają do odbiorców językiem obrazkowym.

Nie zmienił tego kryzys ekonomiczny. Co prawda odcisnął on swoje piętno na rynku sztuki, odczuły go zarówno galerie jak i artyści, jednak równocześnie dla biznesmenów z zasobnym portfelem inwestowanie w prace uznanych twórców stało się dobrą lokatą kapitału.

Podczas AAF nie trzeba być milionerem. I właśnie przystępne ceny, poza możliwością zobaczenia tego, co nowego dzieje się w świecie sztuki współczesnej, są magnesem przyciągającym ludzi na targi. Najtańsze prace można kupić już za 100 funtów, za najdroższe trzeba zapłacić pięć tysięcy.

Ale Affordable Art Fair to nie tylko galeryjne stoiska z malarstwem, rzeźbą, grafiką czy fotografią. Równolegle odbywają się warsztaty, podczas których jest okazja spróbować swoich sił trzymając pędzel czy ołówek w ręku. To również akcje charytatywne. W ciągu 15 lat trwania imprezy na cele dobroczynne zebrano 650 tysięcy funtów, a dwa miliony trafiły na wspieranie artystycznej edukacji.

 

Osiem tysięcy diamentów

To barwna postać. Will Ramsay, założyciel i szef AAF, zanim trafił na artystyczne salony przez pięć lat służył w brytyjskiej armii, dochodząc w niej do stopnia kapitana. Ten pochodzący ze Szkocji ojciec czterech córek, absolwent Eton College i Newcastle University, to prawdziwy człowiek renesansu. Poza organizacją targów prowadzi również działalność na innych polach – jest szefem YPO’s Art Networking oraz firmy hydroelektrycznej. Ma także własną farmę, a w wolnych chwilach jest dżokejem, pisze artykuły, gra na kobzie. Był też twarzą kampanii reklamowej Blackberry.

– Kiedy zaczynaliśmy działalność w październiku 1999 roku nie sądziłem, że dzięki tej inicjatywie tak wielu ludzi urzeczywistni swoje marzenia stając się kolekcjonerami sztuki. Szereg osób właśnie u nas po raz pierwszy kupiło obraz, rzeźbę czy fotografię – mówi Ramsay.

W okresie 15 lat działalności AAF nie brakowało przełomowych wydarzeń w artystycznym świecie. W 1999 roku Tracey Emin wystawiła swoją kontrowersyjną instalację „My Bed”, a cztery lata później rzeźbiarz i grafik, transwestyta Grayson Perry, zdobył Nagrodę Turnera, którą odbierał… jako kobieta. Głośnym echem odbiła się rzeźba Damiena Hirsta „For the Love of God” z 2007 roku, w której platynowa czaszka została inkrustowana 8601 diamentami. Wartość samych materiałów potrzebnych do wykonania projektu oszacowano na 15 milionów funtów. Absolutny finansowy rekord ustanowił jednak Jeff Koons, którego „Balloon Dog” w ubiegłym roku sprzedano za 58,4 miliona dolarów. To najwyższa cena za pracę żyjącego artysty. Trzeba też wspomnieć o sławie anonimowego twórcy graffiti Banksy’ego.

 

Drogą Andrew Salgado

112. Tyle galerii wystawiło swoje prace podczas tegorocznych targów. Część z nich prezentowało się już podczas poprzednich edycji, ale było też sporo nowych. Zwraca uwagę fakt, że z każdym rokiem impreza nabiera coraz bardziej międzynarodowego charakteru. Tym razem poza wystawcami z Wielkiej Brytanii byli również przedstawiciele Korei Południowej, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Izraela, Francji, Holandii. A także polska grupa Vernissage prowadzona przez zakotwiczoną w Londynie malarkę Izabellę Kay, od kilkunastu lat promującą rodzimych artystów – zarówno tych mieszkających w Polsce, jak i na emigracji. Poza prezentacją dokonań twórców z różnych zakątków świata AAF jest dobrą okazją do przeglądu prac najbardziej obiecujących absolwentów brytyjskich uczelni artystycznych. W założeniu ma to być pomost ułatwiający im wejście w świat wielkiej sztuki. Taka droga stała się udziałem Andrew Salgado, dziś uznanego malarza, który zadebiutował na AAF w 2009 roku.

– Byłem wówczas nieopierzonym, świeżo upieczonym absolwentem Chelsea College of Art. Tamten pokaz okazał się bardzo owocny i pomógł mi w dalszej karierze; dzięki niemu poznałem wielu kolekcjonerów i ludzi, którzy wspierają mnie do dziś – wspomina Salgado.

Ilu uczestników AAF pójdzie w jego ślady? Czas pokaże. Kolejne targi odbędą się w marcu przyszłego roku i znowu hala w Battersea Park zabłyśnie bogactwem kolorów, pomysłów oraz artystycznej ekspresji…

 

Tekst i fot. Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_