13 listopada 2014, 08:23 | Autor: Ks. Władysław Wyszowadzki
Pierwszy męczennik komunizmu z Polski. Błogosławiony ks. Władysław Findysz

Wielu kojarzy świętość z czynieniem jakichś nadzwyczajnych rzeczy przez nieznanych ludzi. Tymczasem świętość jest naszym podstawowym powołaniem chrześcijańskim. Nie jest ona zarezerwowana dla elit, ale wszyscy jesteśmy przez Boga do niej powołani. Świętym człowiek się nie rodzi, lecz świętym się staje. Mamy przykłady wielu ludzi, którzy już tę drogę przeszli i zostawili nam wzór do naśladowania. W 2014 r. w sposób szczególny naszą uwagę zwraca pierwszy męczennik komunizmu, którym jest bł. ks. Władysław Findysz z Polski. Pochodził z południowo-wschodniej części Polski, którą można nazwać „zagłębiem świętości”. Tu bowiem przecinają się ślady św. biskupa Józefa Sebastiana Pelczara z Korczyny, św. Jana z Dukli, bł. Jana Balickiego z Rzeszowa, bł. Józefa Kowalskiego z Siedlisk, bł. Natalii Tułasiewicz z Rzeszowa, bł. Romana Sitko z Kamionki, bł. Stanisława Kostki Starowieyskiego z Ustrobnej, bł. Zygmunta Gorazdowskiego z Sanoka, bł. Bronisława Markiewicza z Miejsca Piastowego.

Bł. ks. Findysz
Bł. ks. Findysz
W 2014 r. mija 50 lat od śmierci męczennika z Polski. Warto w związku z tym przybliżyć życie i działalność tego świętego kapłana.

Urodził się 13 grudnia 1907 r. w Krościenku Niżnym koło Krosna na terenie obecnego Podkarpacia. W wieku 5 lat boleśnie przeżył śmierć matki. Po zdaniu egzaminu dojrzałości w gimnazjum krośnieńskim 1 czerwca 1927 r. rozpoczął studia w Seminarium Duchownym w Przemyślu, gdzie biskupem był św. Józef Sebastian Pelczar, a rektorem bł. Jan Balicki. Ksiądz Władysław Findysz wzrastał więc w atmosferze świętości. 19 czerwca 1932 r. przyjął w katedrze w Przemyślu święcenia kapłańskie. Następnie pracował jako wikariusz w Borysławiu, Drohobyczu, Strzyżowie i w Jaśle. 17 lipca 1941 r. przyjechał do Nowego Żmigrodu, gdzie pracował do końca życia, najpierw jako administrator, a potem proboszcz i dziekan. W czasie wojny dzielił los swoich parafian. Był ze swoją owczarnią na dobre i na złe. W Żmigrodzie, czy na wysiedleniu, nigdy nie opuścił tych, których powierzył mu Chrystus. Po powrocie z wysiedlenia organizował życie religijne i społeczne w zniszczonym Żmigrodzie. Nie było to łatwe, gdyż „naród dziwnie zdziczał, kradzież na porządku dziennym, spowiedzi bardzo mało, choć na nabożeństwach stosunkowo dużo ludzi. Trudno było poznać swoich ludzi. Trzeba było zacząć od nowa w duszpasterstwie powojennym, by naród wrócił do dekalogu… Bożych Przykazań” – wspominał ks. W. Findysz w kronice parafialnej. W tych trudnych warunkach był ojcem dla wszystkich, wierzących i niewierzących, w parafii liczącej 24 wioski. Opiekował się także rodzinami łemkowskimi, greko-katolickimi, chroniąc je przed wywózką, podczas pamiętnej „Akcji Wisła”. Wielu bowiem z nich chcąc uniknąć wywozu zwracało się do niego o zmianę obrządku na rzymsko-katolicki. Mając metrykę przynależności do tego Kościoła mogli pozostać w swoich domach i uniknąć deportacji. Ks. Findysz ocalił w ten sposób około 500 ludzi, narażając przy tym własne życie.

Dowodem wielkiego poświęcenia ks. Findysza w pracy duszpasterskiej było także jego zachowanie w stosunku do zmarłej w Kątach z głodu i wycieńczenia młodej cyganki. Gdy zwłoki leżały 10 dni i nie miał ich kto pogrzebać mimo próśb księdza, sam wziął do pomocy chłopca i udał się wraz z nim kilka kilometrów do Kątów, aby dokonać tej posługi. Dopiero wówczas chłopi przygotowali wóz, na którym przewieźli zwłoki na cmentarz parafialny. Zdaniem Błogosławionego była to lekcja miłosierdzia dla wielu parafian, aby obudzić ich sumienia, która w perspektywie czasu przyniosła pozytywne skutki.

W nowej sytuacji politycznej po wojnie był obrońcą wiary i moralności. Komuniści, którzy zaplanowali ateizację narodu polskiego, zwłaszcza młodzieży, widzieli w nim wroga. Śledzili go, nagrywali kazania, usunęli go ze szkoły, a wreszcie 25 listopada 1963 r. aresztowali. Po procesie w Sądzie Wojewódzkim w Rzeszowie otrzymał wyrok 2 lat i 6 miesięcy więzienia. Przebywał w więzieniu w Rzeszowie, a potem w Krakowie. Kiedy ks. Findysz został uwięziony był już poważnie chory. Aresztowano go bowiem zaledwie kilka tygodni po ciężkiej operacji tarczycy. Warunki, w jakich się znalazł bardzo pogarszały stan jego zdrowia. Wyczerpany fizycznie i psychicznie został zwolniony z więzienia 1 marca 1964 r. Mimo powrotu do normalnych warunków organizm jego był tak zniszczony, że zmarł 21 marca 1964 r. Ks. Findysz poświęcił swoje życie w obronie wiary i moralności.

Sanktuarium bł. Ks. Findysza w Nowym Żmigrodzie
Sanktuarium bł. Ks. Findysza w Nowym Żmigrodzie

Żywa pamięć parafian z Nowego Żmigrodu była przyczyną rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym. Uroczystego otwarcia procesu dokonał biskup rzeszowski Kazimierz Górny 27 czerwca 2000 r. Kolejnym etapem tej sprawy było przekazanie akt procesu beatyfikacyjnego Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, co miało miejsce 21 października 2002 r. Dwa lata później w grudniu 2004 r. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II ogłosiła dekret stwierdzający fakt męczeństwa Sługi Bożego ks. Władysława Findysza, który poniósł śmierć z powodu cierpień zadanych mu w więzieniu „in odium fidei”, tzn. „z nienawiści do wiary”. Był to ostatni etap przed uroczystością beatyfikacji, która została wyznaczona na dzień 24 kwietnia 2005 r. w Rzymie. Jednak z powodu śmierci papieża Jana Pawła II, która nastąpiła 2 kwietnia, zaplanowaną beatyfikację przesunięto na dzień 19 czerwca 2005 r. Być może to przypadek, ale faktem jest, że w tym właśnie dniu, 19 czerwca 1932 r., czyli 72 lata wcześniej, ks. Findysz przyjął święcenia kapłańskie. Po tylu latach w Roku Eucharystii, na zakończenie III Krajowego Kongresu Eucharystycznego w Warszawie, Kościół potwierdził świętość jego życia.

Ks. Władysław Findysz został wyniesiony na ołtarze wraz z dwoma innymi kapłanami: ks. Bronisławem Markiewiczem i ks. Ignacym Kłopotowskim. Uroczystość odbyła się w Warszawie na placu Marszałka Piłsudskiego. Aktu beatyfikacji w imieniu papieża Benedykta XVI dokonał Prymas Polski kard. Józef Glemp.

Wyrazem wdzięczności Panu Bogu za beatyfikację ks. Władysława Findysza była uroczysta msza święta dziękczynna w Nowym Żmigrodzie 3 września 2005 r. pod przewodnictwem abpa Stanisława Dziwisza – Metropolity Krakowskiego z udziałem 11 biskupów, kilkuset kapłanów i wielkiej rzeszy wiernych. Podczas Mszy św. homilię wygłosił abp Józef Michalik – Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

23 sierpnia 2014 r. minęło 50 lat od śmierci ks. Findysza. W parafii, gdzie był proboszczem odbyły się w związku z tą rocznicą uroczystości, na które specjalny list przesłał papież Franciszek. Ojciec Święty pisał m.in. „Ani więzienie, ani śmierć nie odłączyły go od Chrystusa i od owiec, które zostały mu powierzone. Dlatego Kościół, w akcie beatyfikacji wskazał go jako wzór i patrona dla naszego okolenia. Błogosławiony Władysław niech będzie dla wszystkich kapłanów wezwaniem do wierności, do świętości i całkowitego oddania w codziennej posłudze Chrystusowi i braciom. Dla wszystkich wiernych niech będzie znakiem i przykładem zawierzenia Bogu i radykalnego przywiązania do Chrystusa i do wartości, które w Ewangelii proponuje wszystkim ludziom. Dla wszystkich niech będzie pośrednikiem, który wyprasza obfite Boże łaski, niezbędne w codziennym postępowaniu na drogach Chrystusa”.

Bł. ks. Władysław Findysz jest pierwszym ogłoszonym przez Kościół męczennikiem okresu komunistycznego oraz pierwszym błogosławionym, którego proces został przeprowadzony przez powstałą w 1992 r. diecezję rzeszowską. Żył w trudnym czasie, gdy próbowano odebrać ludziom Boga. Jednak pomimo tego nigdy nie utracił swojej kapłańskiej tożsamości. Jego przykład pokazuje w jak trudnych warunkach pracowali kapłani w komunistycznej Polsce. Jego życie jest zachętą zarówno dla kapłanów jak i wiernych do dawania świadectwa Chrystusowi w dzisiejszych warunkach. Przykład bł. ks. Findysza zachęca do wierności przykazaniu miłości Boga i bliźniego oraz do całkowitego poświęcenia się na służbę Bogu. Świadczy o tym fakt, że 18 jego wychowanków wybrało stan kapłański lub zakonny. Był to człowiek głębokiej wiary, która była fundamentem jego osobowości kapłańskiej. Z wiary też czerpał siły do służenia Bogu i ludziom oraz stawiania czoła przeciwnościom. Mamy więc w niebie wielkiego orędownika dla naszej wiary i wypełniania w swoim życiu woli Ojca.

Ks. Władysław Wyszowadzki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Ks. Władysław Wyszowadzki

komentarze (0)

_