23 stycznia 2015, 15:32
Polskie inspiracje brytyjskiej edukacji

Polskie media nagłośniły słowa brytyjskiej minister edukacji Nicky Morgan, która podczas Światowego Forum Edukacji w Londynie miała stwierdzić, iż reforma brytyjskiego szkolnictwa inspirowana była sukcesami Polaków. Wyniki edukacji w Niemczech i Polsce ogromnie – zdaniem pani minister – polepszyły się wtedy, gdy wszyscy zaczęli uczyć się matematyki, fizyki, chemii, niezależnie od tego, czy łączą swą przyszłość ze studiami, czy też wybierają karierę zawodową. Zapewne ma to związek z wprowadzeniem obowiązkowej matury z matematyki, a także z utworzeniem gimnazjum. Jak twierdzą eksperci, były to jedne z najważniejszych reform, które wpłynęły pozytywnie na wyniki badań PISA, czyli Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów w 65 różnych miejscach rozwiniętych krajów świata. Jak mówią ostatnie badania opublikowane w końcu 2013 roku, piętnastolatki z polskich szkół zdystansowały Brytyjczyków we wszystkich dyscyplinach: matematyce, czytaniu ze zrozumieniem, czy naukach przyrodniczych. W każdej z wymienionych dyscyplin Polska zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród krajów Unii Europejskiej. Po upublicznieniu wyników PISA redaktor „The Telegraph”, jak podawała GW, dosadnie stwierdził, iż „po 13 latach rządów laburzystów Anglia ma gorsze szkoły niż Polska”. By nadrobić zaległości w brytyjskim szkolnictwie m .in. zwiększono wymagania na egzaminach GCSE, stanowiących odpowiednik naszych testów gimnazjalnych, a od nowego roku szkolnego wprowadzono też w państwowych szkołach angielskich nową podstawę programową. Jak twierdzą jej analitycy, zakłada ona przyswajanie większej ilości wiedzy z literatury, matematyki, gramatyki czy geografii, Uczeń, zgodnie z założeniami nowej podstawy programowej, powinien wchłonąć więcej merytorycznych informacji, ale jest tutaj także więcej miejsca na nowinki, które oferuje rozwijająca się cywilizacja, także najmłodszym.

W każdej z wymienionych dyscyplin Polska zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród krajów Unii Europejskiej. / fot. freeimages.com
W każdej z wymienionych dyscyplin Polska zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród krajów Unii Europejskiej. / fot. freeimages.com
To, co zaniepokoiło rodzime środowisko minister edukacji, Nicky Morgan i także silnie rezonuje w polskiej czasoprzestrzeni, to słowa szefowej resortu, w których jednoznacznie formułuje ona przekonanie, iż wybór jedynie studiów związanych z naukami ścisłymi pozwoli odnaleźć się młodym ich absolwentom na rynku pracy. A nawet, jak ktoś nie dokonał jeszcze wyboru, to zdaniem Morgan powinien „w ciemno” wybrać kierunek techniczny, bo jedynie taki kierunek pozwoli otrzymać wysokopłatną pracę. Pani minister stwierdziła też, że wielu młodych ludzi idzie na studia humanistyczne przyjmując błędne – jej zdaniem – założenie, że humanistyka stworzy im szanse rozwoju.

Komentarze Morgan musiały wywołać falę sprzeciwu wśród rodzimych humanistów. I tak np. sekretarz generalny Stowarzyszenia Nauczycieli i Wykładowców, dr Mary Bousted stwierdziła, że błędem jest zdegradowanie historii, języka angielskiego czy przedmiotów artystycznych, bo to one rozwijają wiedzę o świecie. Nigel Carrington, rektor londyńskiej Akademii Sztuk Pięknych wręcz zakwestionował podział na nauki humanistyczne i techniczne, bowiem – jak stwierdził – kreatywność jest niezbędna w każdej dziedzinie i powinno się ją rozwijać przez sztukę .

Skąd my to znamy? „Umowy śmieciowe”, bezrobocie młodych wykształconych, szansa lepszego zatrudnienia absolwentów nauk ścisłych i technicznych, nadmiar humanistów, oto tylko niektóre fragmenty popularnej frazeologii, nagłaśnianej medialnie. Frazeologii uświadamiającej wymogi współczesnego rynku ,którym powinni sprostać absolwenci współczesnych uczelni. Dziś, jak twierdzi jeden ze znanych informatyków, profesor wykładający na Uniwersytecie Ekonomicznym, członek wielu struktur administracyjnych, zajmujący się informatyzacją edukacji, wykładowca uczelni zagranicznych, Wojciech Cellary – każdy człowiek po studiach powinien umieć założyć i poprowadzić przedsiębiorstwo (…). Na rynku można sprzedać tylko produkty i usługi użyteczne dla klientów (…). Tak bardzo odtrącana dziś humanistyka, w której nie sprawdza się, zdaniem wielu komentatorów praw rynku, jej walor komercyjny, stanowi o integralności człowieka i świata, o człowieczej kondycji naszej egzystencji. Najwyższy czas, by dawać temu wyraz w uprawianiu nauki i edukacji na wszystkich jej szczeblach. Nauka przecież, to jeden ze sposobów poznawania rzeczywistości i wiedział o tym już Platon, gdy docierając do kresu naukowego poznania sięgał po poezję, by przekroczyć granicę, przed którą musiałby się cofnąć rozum… A my pragniemy przecież, by nie zabrakło rozumu i otwierały się serca… Rodzi się też pytanie, czy rynkowy zawrót głowy, jak widać nie tylko u nas, nie sprowadza naszych umysłów i serc w duchową zapaść… Czy my poddańczo zniewoleni rynkowym triumfalizmem, który nam zaoferował świat, dzisiaj nieustannie podążając jego tropem, potrafimy nabrać doń dystansu i odzyskać choć trochę zapomnianych ludzkich sensów naszej egzystencji… Jaką rolę w ich kształtowaniu powinna pełnić edukacja?

Ewa Lewandowska-Tarasiuk

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Ewa Lewandowska-Tarasiuk

komentarze (0)

_