24 lutego 2015, 09:39
Tłumaczę polskość Brytyjczykom

Na ostatnim piętrze historycznego budynku Faith House przy Tufton Street zaledwie paręset metrów od Westminsteru trwa nieme poruszenie. Zespół kilkunastu młodych ludzi w słuchawkach na uszach w skupieniu wpatruje się w monitory komputerów. Ciszę mąci tylko zaciekłe stukanie w klawiaturę. Mimo że już po szóstej, nikt nie wstaje, nie pakuje się, nie wychodzi do domu. Nikt też nie odpowiada na nieśmiałe „Good evening” lub „Goodbye” gości przewijających się przez biuro.

– Grecja zerwała rozmowy z Eurogrupą – Paweł Świdlicki tłumaczy aspołeczne zachowania swoich kolegów.

Ilość wiedzy na metr kwadratowy jest oszałamiająca. Każdy stół, biurko czy regał zawalony jest papierami, folderami, książkami. Niewiele miejsca zostało dla ludzi, chociaż to oni są tutaj najważniejsi. Open Europe jest bowiem niezależnym ośrodkiem badań polityki unijnej. – Zajmujemy się każdym obszarem, od polityki rolnej, po stosunki dyplomatyczne – podkreśla Paweł, który jest jednym z ekspertów tego brytyjskiego think-tanku, chętnie cytowanym przez opiniotwórcze media polskie oraz brytyjskie, takie jak Guardian, City A.M., Rzeczpospolita i Gazeta Wyborcza.

Od szkoły sobotniej do think-tanku

Paweł Świdlicki ma 30 lat i można powiedzieć, że po kądzieli jest trzecim pokoleniem Polaków na Wyspach. Jego mama, podobnie jak on sam, urodziła się w Londynie i pochodzi z polskiej rodziny, która osiadła w Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej. Z ojcem Pawła, poznała się we wczesnych latach 80. w Monachium. Po paru latach oboje postanowili zamieszkać w Wielkiej Brytanii na stałe.

Paweł Świdlicki, Research Analyst Open Europe
Paweł Świdlicki, Research Analyst Open Europe
Swoją płynną, poprawną gramatycznie i stylistycznie polszczyznę niemal pozbawioną angielskiego akcentu Paweł zawdzięcza nie tylko temu, że w domu mówiło się po polsku, ale również polskiej szkole sobotniej na Wimbledonie.

– Były tam dzieci w takiej samej sytuacji jak ja, urodzeni tutaj, z polskimi korzeniami. Dzięki tym zajęciom nawiązałem też długoletnie przyjaźnie. Miałem dopiero 14 lat, jak pierwszy raz przyjechałem do Polski. Od tamtej pory bardzo chętnie odwiedzam ten kraj, starając się samemu trochę go sobie po kawałku odkrywać – wyznaje.

Paweł ukończył studia I stopnia z historii na University of Leicester. W czasie studiów pracował w barze, gdzie również poznał wielu Polaków. To było w 2004 roku, czyli w czasach największej fali imigracji z Polski. – W tym angielskim niewielkim mieście zmiana była widoczna z dnia na dzień. Nie było Polaków, nagle są Polacy – wspomina. Po otrzymaniu dyplomu przez jakiś czas pracował w banku. W pewnym momencie jednak zdecydował się wrócić na studia i na uniwersytecie w Nottigham obronił tytuł magistra na kierunku stosunki międzynarodowe.

– Unia Europejska to nie była to moja pierwsza miłość, ale udało mi się załapać na staż najpierw w Open Europe, potem w parlamencie brytyjskim w biurze poselskim Davida Warda, po czym wróciłem tutaj, gdzie pracuję już 3,5 roku. W tym czasie wiele się zmieniło, nastąpił m.in. kryzys w strefie euro, pojawiły się kwestie, które mnie obecnie bardzo interesują. Poza tym moje polskie korzenie bardzo pomagają mi zrozumieć debatę unijną w Polsce. Dzięki temu łatwiej mi wytłumaczyć Brytyjczykom poglądy Polaków, dlaczego na określone sprawy reagują w taki czy w inny sposób. I na odwrót, jak jadę do Warszawy wykładam brytyjskie stanowisko Polakom. To mi pomaga wypracować model polityki kompromisowej, jeżeli chodzi np. o drażliwe kwestie, takie jak swobodny przepływ osób w Unii – opowiada o swojej pracy Paweł na stanowisku Policy Analyst. A jak to wygląda w praktyce? Na przykład propozycje rozwiązań, które David Cameron zawarł w swoim ostatnim przemówieniu na ten temat były oparte właśnie na opracowaniu, które zostało przygotowane m.in. przez Pawła. – Miało ono duży wpływ na to, aby premier nie stawiał na ograniczenie imigracji, lecz na regulację systemu zasiłków – podkreśla Świdlicki.

Grając w Europę

W Open Europe Paweł udowadnia, że Unię Europejską można reformować. – Pokazujemy zarówno to, co jest w niej dobre oraz to, co trzeba w niej naprawić – mówi. Ciekawy projekt, w który był zaangażowany, to tzw. „europejskie gry wojenne” (ang. Gaming Europe’s future, EU Wargames), polegające na przeprowadzeniu symulacji negocjacji pomiędzy Unią Europejską a Wielką Brytanią.

– W jednym ze scenariuszy staraliśmy się przewidzieć, jakie konsekwencje mogą się wiązać z wystąpieniem Wielkiej Brytanii z unii. W drugim scenariuszu zostają wprowadzone gruntowne reformy. Chcieliśmy zbadać, jak dalekie zmiany są możliwe do wprowadzenia bez narażenia interesów innych państw członkowskich – opowiada Świdlicki. Do gry zaproszono przedstawicieli Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Holandii, Belgii, Szwecji, krajów skandynawskich i Polski stojącej na czele Grupy Wyszehradzkiej, którą reprezentował Stefan Kawalec, były wiceminister finansów; obecni byli również przedstawiciele ambasady RP. Dzięki tej grze, w której starły się najtęższe umysły Europy, w obiektywny sposób przedstawiono 10 głównych wniosków, zawierających plusy i minusy ewentualnego „Brexitu”.

Marzeniem Pawła jest Europa, w której wszystkie państwa będą czuły się swobodnie. Chciałby, aby Unię Europejską cechowało bardziej elastyczne podejście do kwestii związanych z wolnym rynkiem, czy wspólną walutą, aby nie wywierano presji na poszczególnych członków. – Jeżeli któryś kraj chce zachować swoją walutę, powinien mieć do tego prawo, jeżeli chce wstąpić do strefy – powinien dostać taką możliwość – stwierdza.

W jaki sposób zatem mógłby wytłumaczyć Polakom eurosceptycyzm wyspiarzy? – Według Brytyjczyków obecność w unii jest po prostu za droga. Ich zdaniem unia źle zarządza swoim budżetem, a najważniejsze decyzje zapadają bez udziału tych, których będą najbardziej dotyczyć – odpowiada. Dlatego my w Open Europe forsujemy zmiany polegające na decentralizacji, a także na tym, aby unia skupiała się na rzeczach, które jej dobrze wychodzą, czyli wspólny rynek, umowy handlowe z innymi państwami na świecie. Jesteśmy też przeciwnikami wejścia Wielkiej Brytanii do strefy euro. Uważamy, że to krok za daleko, że tak daleko idąca integracja jest niepotrzebna ani pożądana, i nie wyjdzie nikomu na zdrowie – przekonuje Polak.

A w drugą stronę? Czego na temat Europy Brytyjczycy mogą się nauczyć od Polaków? – Że Europy nie da się uniknąć. O ile Wielka Brytania jest na wyspie i od zawsze w pewnym stopniu była odizolowana od reszty kontynentu, o tyle Polska nie ma gdzie uciec. Dlatego Polacy tak dobrze rozumieją potrzebę integracji europejskiej. Najnowsze badania wskazują na to, że przeważająca większość społeczeństwa polskiego popiera unię. Niektórzy się mnie pytają, jak to jest możliwe, że Polacy tak długo walczyli o wolność, a teraz pozwalają na to, żeby Bruksela nimi rządziła. Trudno to jest wytłumaczyć komuś, kto nie rozumie polskiej historii. Ludzie nie są w stanie pojąć, że Polacy wolą „oddać” trochę swojej niepodległości w zamian za bezpieczeństwo i możliwości rozwoju, jakie oferuje członkostwo – sumuje Świdlicki.

Tekst: Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_