04 marca 2015, 15:24 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Skarb w migawkach

Co było w tajnym raporcie Margaret Thatcher? Czy prezydent Sabbat liczył na to, że wróci do wolnej Polski? I czy da się streścić 50 lat działalności rządu w pięciu niespełna 10-minutowych odcinkach? Odpowiedzi na te i inne pytania poznali uczestnicy projekcji filmu w Ognisku Polskim oraz dyskusji z jego twórcami podczas podsumowania projektu multimedialnego Ambasady RP „Rzeczpospolita Londyńska”.

Rok 2015 jest kolejnym rokiem jubileuszowym, w którym upamiętniamy 75. rocznicę przeniesienia siedziby Rządu na Uchodźstwie do Londynu oraz 25. rocznicę zakończenia jego działalności. „Rzeczpospolita Londyńska”, to projekt mający na celu popularyzację jego historii i dokonań, w ramach którego zostały nakręcone krótkie filmy internetowe. Zawierają one wywiady z osobami związanymi z rządem: prezydentowymi Karoliną Kaczorowską i Anną Sabbatową oraz ich córkami Jagodą i Jolantą, ministrami śp. Jerzym Ostoja-Koźniewskim i Arturem Rynkiewiczem, doradcami premiera Andrzejem Zakrzewskim i Adamem Ostoja-Ostaszewskim, oraz córką ostatniego przewodniczącego Rady Narodowej Zygmunta Szadkowskiego – Teresą. Uzupełnieniem rozmów z nestorami polskiej emigracji jest materiał archiwalny na bazie zbiorów Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego. Można zobaczyć tam rzadko lub wcale niepokazywane zdjęcia, nagrania filmowe i dźwiękowe, a dzięki napisom w języku angielskim projekt ma szansę dotrzeć także do odbiorcy brytyjskiego. Za przedsięwzięciem kryją się młodzi ludzi pełni pasji i zaangażowania, pragnący zachować od zapomnienia ludzi, którzy tworzyli „Polskę poza Polską” – Konrad Jagodziński, specjalista ds. public relations Ambasady RP w Londynie oraz młoda polska dokumentalistka mieszkająca na stałe w Londynie – Agnieszka Chmura, działająca pod nazwą Light Leeks.

– W tym roku placówka planuje rozwinąć projekt do rozmiarów pełnometrażowego filmu dokumentalnego, który mógłby być pokazywany w telewizji, w salach kinowych, czy na pokazach edukacyjnych w szkołach i muzeach. Kolejnym krokiem będzie utworzenie portalu internetowego – powiedział we w słowie wstępu przed seansem ambasador Witold Sobków.

Filmy jest nakręcony w sposób dynamiczny i dostosowany do wymagań współczesnego wymagającego widza, przyzwyczajonego do wartkiej akcji. Przenosimy się w czasie do 1940 roku, kiedy Polska znajdowała się pod niemiecką okupacją aż do okresu transformacji i pierwszych po wojnie wolnych wyborów. W telegraficznym skrócie poznajemy kąty działalności Polaków w Londynie. Również te mniej chlubne, jak okres rozłamu i Radę Trzech. Dają one obraz skomplikowanej sytuacji rządu na emigracji, który nie był uznawany przez niedawnych sojuszników.

– Nieoficjalnie stosunki z brytyjskim rządem były bardzo dobre. Oficjalnie – nie istniały. Jak Margaret Thatcher wyjeżdżała do komunistycznej Polski przyszła do nas, aby się zorientować, z kim należy rozmawiać, a po następnie dostaliśmy szczegółowy raport z tej wizyty. Brytyjczycy robią rzeczy oficjalnie i nieoficjalnie. I to, co jest nieoficjalne, to znaczy, że tego nie było. A było – opowiadał Jerzy Ostoja-Koźniewski.

Oprócz politycznych aspektów i kroniki wydarzeń Rządu na Uchodźctwie, które w większości są doskonale znane przedstawicielom polskiej społeczności, usłyszymy w filmie pełne emocji wyznania świadków historii. Na przykład prezydentowa Kaczorowska wspomina swoje pierwsze kroki na wyspach.

– Nie znało się angielskiego, wszędzie były napisy „Poles go home”. To nie było takie przyjemne – wyznaje.

– Polacy nie rozpakowywali walizek. Liczyli na to, że wkrótce wybuchnie III wojna światowa i wtedy wrócą do domu. Z czasem te walizki lądowały na strychu, ale cały czas czekały – mówi Jolanta Sabbat, która zdradziła również, że jej ojciec na parę dni przed śmiercią, planował powrót do Polski, którego niestety nie doczekał.

– Ja tam byłem mały pionek – powiedział Andrzej Zakrzewski, jeden z bohaterów filmu, który wziął udział w dyskusji po projekcji. –Byłem wtedy tylko prezesem Zrzeszenia Studentów i myślę, że moja rola w tym filmie jest trochę wyolbrzymiona w stosunku do tego, co inni robili. – tłumaczy.

Zapytany, w jaki sposób widziałby promocję tego materiału w ramach polskiej społeczności i nie tylko odpowiada krótko: polskie szkoły sobotnie. – Żeby dzieci wiedziały, jak to wszystko kiedyś wyglądało, a potem na przykład przyszły do POSK-u i zobaczyły na żywo biurko Kaczorowskiego. Ten film ma olbrzymia rolę do spełnienia. Uczyć historii w klasie, z książek to dla dziecka jest trudne i… nudne. A pokazać film? To jest coś innego, to jest dodatkowa pomoc dydaktyczna, która jest bardzo potrzebna – dodaje.

Mniejszą wagę jednak długoletni sekretarz POSK-u przykładałby do popularyzacji materiału wśród Brytyjczyków. – Myślę, że ich to tak bardzo nie interesuje. Z mojego doświadczenia wynika, że większe wrażenie na nich robi podkreślanie wkładu Polaków w Bitwie o Anglię. Której by nie wygrali, gdyby nie Polacy. A kto wynalazł enigmę? Należy im przypominać, że mają wobec nas dług wdzięczności – kwituje.

– Najprzyjemniejsze były wywiady z naszymi bohaterami oraz siedzenie w archiwum i odsłuchiwanie nagrań. To było jak odkrywanie skarbów. Usłyszeć głos z 1940 roku, to jest tak, jakby to się działo teraz – wspomina Agnieszka Chmura, która jednocześnie przyznała, że mieszkając w Polsce nie miała pojęcia, że istniała tak rozbudowana struktura Rządu na Uchodźctwie.

Ta młoda pani filmowiec porusza bardzo ważny aspekt – w Polsce nie poświęca się na lekcjach historii zbyt wiele miejsca działalności rządu, a 50-letnia jego obecność w Londynie zwykle streszcza się w podręczniku w jednym akapicie. Trzeba przyjechać wyjechać na Wyspy, aby poznać i zrozumieć, że czym tak naprawdę była Wielka Emigracja i jak wiele Polacy w kraju jej zawdzięczają.

Mimo peanów i gratulacji płynących od uczestników spotkania w Ognisku, pojawiły się tez głosy krytyki. Że film za krótki, że wybiórczo traktuje tylko o niektórych aspektach działalności polskiej społeczności, że to zaledwie migawki. Bo przecież nie jest możliwe streścić 50 lat w 40 minut. To jednak i tak więcej niż wspomniany jeden akapit. I za to należą się oklaski.

Tekst: Magdalena Grzymkowska

Fot. Kadry z filmu

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_