17 marca 2015, 12:51 | Autor: Elżbieta Sobolewska
Kotwica za datek

– Chciałem powiedzieć parę słów o naszej ostatniej akcji z marca 2014 roku, w której osiągnęliśmy 11 tysięcy 400 funtów. W tym 5 tysięcy 600 funtów pochodziło ze zbiórek w polskich parafiach – informował dr Andrzej Sławiński podczas ostatniego spotkania opłatkowego londyńskiego Koła Armii Krajowej, w styczniu tego roku. Apel Marcowy właśnie wybrzmiewa po raz kolejny. W holu POSK-u, w soboty spotykamy kombatantów. Z kolei młodzi wolontariusze kwestują przed polskimi kościołami. Kotwica do przyklejenia w zamian za datek.

Fundusz Inwalidów AK utrzymuje się wyłącznie ze zbiórek i darów, dlatego jego prezes, dr Sławiński prosi o wsparcie. Kieruje Apel do ludzi wrażliwych i z wyobraźnią, oraz do charakteryzujących się tymi dwiema cechami polskich organizacji, instytucji i przedsiębiorstw.

Marcową akcję zainicjowało i przez kilkadziesiąt lat z powodzeniem realizowało pokolenie urodzonych przed wojną, ukształtowane jeszcze przez normalne międzyludzkie więzi, które odznaczały się m.in. zainteresowaniem dla spraw publicznych i potrzeb bliźniego. Przez wiele lat zbiórka przebiegała owocnie. Wśród jej organizatorów następowały zmiany, do głosu doszli najmłodsi z przedwojennych, podtrzymując troskę o swoich kolegów z kraju. Ich siły od lat są już na wyczerpaniu.

W 2005 roku zostało założone w Londynie stowarzyszenie Poland Street, dzisiaj noszące już miano „najstarszej z najmłodszych polskich organizacji polonijnych działających w Wielkiej Brytanii”. W listopadzie 2005 roku Poland Street zainicjowała, prowadzoną do dzisiaj, akcję sprzątania grobów polskich żołnierzy na Cmentarzu Gunnersbury. I tak, grupa ta przylgnęła do Koła Akowców. Jest nieduża, ale skutecznie współdziała z kombatantami, podtrzymuje pamięć o powstańcach warszawskich i aktywnie wspiera Apel Marcowy. Bo jak mówi Ania Gałandzij, rzeczniczka organizacji: – Pamięć o naszych korzeniach, naszej historii i kultywowanie tradycji jest bardzo potrzebne i ważne. Nawet jeśli los rzuci nas gdzieś daleko, to dzięki tym korzeniom, wiemy kim jesteśmy i zdobędziemy szacunek innych.

– W grudniu 2014 roku wysłaliśmy do Polski zapomogi na sumę 21 tysięcy 500 funtów. To znaczy, że przed Bożym Narodzeniem około 170 podopiecznych otrzymało 120 funtów każdy – zaznaczył podczas styczniowego opłatka dr Sławiński, prezes Funduszu Inwalidów AK. Co roku, dostaje listy z prośbą o zapomogę. Wysyłają je osoby indywidualne oraz kombatanckie, akowskie stowarzyszenia. Listy są potwierdzeniem potrzeb, zawierają także odcinki rent i emerytur. Listy te są bardzo podobnej treści.

„(…) Jestem pod stałą opieką lekarską i muszę zażywać leki, które są bardzo drogie. Jestem inwalidą pierwszej grupy. Muszę kupować opał na zimę oraz mam inne wydatki. Będąc w partyzantce podczas wojny walczyłem w lasach koło Włoszczowy. Na Zwierzyńcu stoczyliśmy walkę w dniu 19 marca 1944 roku. W bitwie zginęło 11 naszych kolegów, a 5 zostało rannych. Należałem do grupy Marcina. Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby. Otrzymana od was zapomoga umożliwi mi dalsze leczenie (…)” – pisał Pan Mieczysław.

Pani Władysława jest wdową po żołnierzu Armii Krajowej. Pobiera rentę, która jest na poziomie najniższym i nie zabezpiecza jej warunków utrzymania. Część renty musi przeznaczyć na zakup leków. „Słysząc ze środków masowego przekazu o istnieniu takiej organizacji poza granicami Polski – czytamy w liście – ośmielam się pisać o pomoc, gdyż do tego mnie zmusza obecna sytuacja życiowa (…)”.

Pan Józef, w 2013 roku, prosił Fundusz o przyznanie mu pomocy pieniężnej dopiero po raz drugi. Dostawał wtedy 955 złotych emerytury.

Pani Emilia, zwróciła się o pomoc, „która zawsze ją poratowała”. „ (…) Choroba mnie już trzyma drugi rok, koszty lekarstw są niewiarygodnie duże. Zawodzi mnie już pamięć, słuch się pogorszył, mam bardzo wysokie ciśnienie, potrzebuję stałej opieki. Wszystko jest bardzo drogie, opał bardzo dużo kosztuje, a zima dla starszego człowieka jest najgorsza. Prosiłabym was bardzo o pomoc, która jest dla mnie bardzo ważna (…).”

***

W niedzielę 22 marca w kościele na Devonii odbędzie się Wieczór Wspomnień. Dochód z wolnych datków wesprze Fundusz Inwalidów AK. Zostanie pokazany film dokumentalny pt. „Kobiety i Wojna” w reż. Marka Widarskiego. Będzie to opowieść o dziewczynach, wchodzących w dorosłe życie w latach II wojny światowej, takich jak Halina Kwiatkowska, która będzie jednym z gości spotkania. Opowie o swoim udziale w Powstaniu Warszawskim i o szkole młodszych ochotniczek w Nazarecie. Głos zabierze także Artur Rynkiewicz, wieloletni członek emigracyjnej Rady Narodowej, również Głównej Komisji Skarbu Narodowego, w 1990 r. desygnowany na ministra spraw emigracji w ostatnim rządzie na uchodźstwie.

Zbiórka pod polskim kościołem na Ealingu, Oskar Łyjak i Yaw Piotr Greymills.

Wolontariusze Ela Piznal i Mark Bernard przed kościołem św. Andrzeja Boboli na Hammersmith.

Elżbieta Sobolewska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_