20 marca 2015, 15:29
Poradnik: jak rozpoznać nadejście wiosny

Spoglądam za okno, jakoś tak niewyraźnie, zanosi się na śnieg czy inną zawieruchę? Sąsiad mówił, że w przyszłym tygodniu ma być biało i mroźno. Wielkanoc już wkrótce, więc może być niewesoło jeśli śnieg poprószy pisanki. A wtedy biada nam wszystkim, bo stare przysłowie powiada, że Zielone Boże Narodzenie, a Wielkanoc biała, w polu uciecha mała. A więc wiosno – do roboty! Przeganiaj precz śnieżne chmury ze wschodu, niech zawracają nad Moskwę i sypią się na łeb Putinowi. W Polsce ma być ciepło i przyjemnie, my chcemy wiosny. A propos wiosny. Niby w przyrodzie wszystko jest jasne: pod koniec marca przylatują bociany i przynoszą ze sobą wiosnę. Dawniej mówiło się w Polsce, że ptaki przynoszą dzieci i było to nawet uzasadnione, bo jak policzyło się od marca, który jest trzeci w roku, dziewięć miesięcy wstecz, to wychodziło, że latem ubiegłego roku działo się, oj działo. Ale teraz mamy czasy gender, czyli małżeństwa męsko-męskie i kobieco-kobiece, w których ludzie wolą mieć nowe lepsze smartfony niż nowe dzieci, więc bociany niczego już nie przynoszą na wiosnę. Powiem więcej, bociany nie przynoszą już nawet wiosny, one co najwyżej przynoszą zamieszanie. Tak jak w tym roku. Pierwsze bociany w Polsce widziano na Lubelszczyźnie jeszcze w lutym. Te bocianie sieroty stały przy szosie i czekały na zmiłowanie od dobrych ludzi. Albo chociaż na coś ciepłego. Jakąś strawę, ubranko albo chociaż ciepłe słowo. A tu nic, tylko przyjechała telewizja, zrobiła wywiad i pojechała dalej zostawiając ptaki same sobie. Stały więc dalej brudne, zmarznięte i głodne. Tak wyglądały zwiastuny wiosny w Polsce. Jeśli tak ma być przez cały rok, to ja dziękuję i czym prędzej zmieniam szerokość geograficzną nie czekając na lato.

Skoro nie bociany przynoszą wiosnę, a na Wielkanoc pada śnieg, to jak rozpoznać nadejście ulubionej pory roku? Po zielonej trawie i kwitnących kwiatach? Nieeee…, na Wyspach Kanaryjskich widziałem całe łany kwitnących kwiatów na trawniku w grudniu i nikt tam nie wołał, że to już wiosna. Musi być inny PEWNY znak. Ten znak dają ludzie. Nie, nie każdy, te znaki dają ludzie wyjątkowi: sprytni, przewidujący i dalekowzroczni; oni są jak busola na okręcie, wskazująca upragniony port na wzburzonym morzu; jak drogowskaz na pustyni pokazujący ścieżkę do upragnionego wodopoju. Słowem-patrz synu i ucz się, może kiedyś też taki będziesz.

Jednego z takich niezwykłych ludzi poznałem w swoim życiu. Nigdy nie mylił się w określaniu czasu nadejścia wiosny. A było to tak. Pewnego dnia przyszedłem do biura i zająłem miejsce pracy przy komputerze. A tu czeka niespodzianka. Przede mną leży kalendarz. Piękny, masywny, oprawiony w skórę, pełen dodatkowych funkcji, miał nawet mapę świata, tak żebym mógł w wolnych chwilach podróżować palcem po innych krajach. Podawał też godziny wschodów i zachodów księżyca. Cudo. Byłem dumny. Ale zaraz zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza. Skąd u licha taki kalendarz u mnie? Może ktoś zapomniał i zostawił? Więc lepiej nie cieszyć się. Potem zobaczyłem, że inni pracownicy też mają na biurkach takie kalendarze. A jeszcze później przyszedł kierownik i -jak gdyby nigdy nic-zapytał czy ktoś jeszcze nie potrzebuje kalendarza. – Mam ich całą szafę, więc jeśli chcecie dać komuś w prezencie, to naprawdę nie krępujcie się.

– Andrzej-nie potrzebujesz kilku kalendarzy? – zagadnął do mnie na zachętę. Nie potrzebowałem, tak się złożyło, że miałem już swój osobisty kalendarz i nie potrzebowałem ani tego pięknego, który zastałem na biurku, ani żadnego innego. Był już koniec marca, tak jak teraz, i każdy pracownik w biurze od dawna miał swój kalendarz. Próba podarowania nam kalendarza u progu drugiego kwartału została odebrana jednoznacznie jako próba podrzucenia nam zbędnej makulatury zalegającej w ogromnych ilościach w gabinecie szefa. Gdyby to jeszcze był kalendarz na rok następny, ale niestety nie, chodziło o bieżący. Ten dziwny zwyczaj obdarowania nas kalendarzami pod koniec marca lub nawet w kwietniu powtarzał się w kolejnych latach. Szef zawsze jakoś dziwnie tłumaczył, że zapomniał dać wcześniej albo nie było czasu żeby kupić w styczniu lub, że trzeba było oszczędzać i pieniądze na kalendarze pojawiły się dopiero w marcu. Teraz wiem, że było inaczej. Jeśli ktoś was obdaruje kalendarzem w marcu lub nawet w kwietniu, nie dziwcie się. To jest znak, że niechybnie nadchodzi wiosna.

 

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_