08 kwietnia 2015, 09:36 | Autor: admin
Transylwania mrocznych opowieści

Do sławy tego ciekawego regionu Rumunii na pewno przyczyniła się wielokrotnie ekranizowana książka Brama Stockera o nałogowym krwiopijcy: Drakuli. W masowej pamięci to on z niezbyt dramatycznego Siedmiogrodu uczynił europejskie siedlisko wampirów. Ten bohater literacki jest jednak tylko poczciwym i pełnym skrupułów amatorem, w porównaniu z prawdziwym Władem „Draculo” Palownikiem, którego wyczyny stały się inspiracją do legend i opowieści ociekających krwią i niezwykłym okrucieństwem.

„Zamek Drakuli” w Bran
„Zamek Drakuli” w Bran

 

Bran: rzekoma siedziba wampira

Zamek Bran znajduje się niedaleko od Braszowa, serca Transylwanii, zwanej też Siedmiogrodem. Nie wiadomo w jaki sposób powiązano go z wampirami, bo nawet sztandarowy okrutnik z tego regionu czyli Wład „Dracul” Palownik nigdy tam nie przebywał. Owszem przejeżdżał parę razy po okolicy w drodze na kolejne palowania i grabieże, ale nawet na noc tam się nie zatrzymał. Zamek Bran powstał w XIV wieku, był twierdzą strzegącą traktu handlowego do Braszowa. W roku 1921 stał się rezydencją rumuńskiej rodziny królewskiej, a ściślej willą wypoczynkową królowej Marii z Habsburgów. Urządziła tam ona zaciszne wnętrza i miło spędzała wakacje, nie domyślając się nawet, że jej siedziba kiedykolwiek stanie się tradycyjnym siedliskiem wampirów. Komunistyczny rząd Rumunii zarekwirował zamek, a po przewrocie demokratycznym zwrócił go prawowitym właścicielom, czyli zamieszkałemu w stanie Nowy Jork, Dominikowi Habsburskiemu, wnukowi Marii. Ten w roku 2009 otworzył tam pierwsze prywatne muzeum w Rumunii i rozkręcił przemysł turystyczny reklamując rodową siedzibę jako pierwowzór zamku hrabiego Drakuli z powieści Brama Stockera. Bohater literacki miał tam pomieszkiwać z „siostrami”, które sugestywnie wysysały z krwi gości, co się tam nieopatrznie zbłąkali. Sam hrabia Drakula był ich przywódcą duchowym i jako główny wampir zakażał niewinne dziewice żądzą krwi. Swój proceder chciał przenieść na angielską ziemię, co mu się nie udało. Bram Stocker jednak nigdy do Bran nie zawitał, a do historii hrabiego zainspirowały go raczej opowieści o znacznie bardziej realistycznym i historycznym podłożu, czyli spis okrucieństw dokonanych przez Włada Palownika (1411- 1476) zebrane mniej lub bardziej dokładnie przez niemieckich kupców, których ów władca szczególnie nie lubił.

Pamiątki regionalne
Pamiątki regionalne
Zamek w Bran wygląda dość romantycznie, góruje swymi wieżyczkami nad niewielkim miasteczkiem, jednak wnętrza to raczej dość nieciekawa kolekcja nie najwyższej klasy bibelotów i mebli ogólnego użytku. Jednak nic nie jest w stanie powstrzymać turystycznych mas przed odwiedzeniem tego przybytku. Liczmy się więc z wysokimi cenami i brakiem miejsc parkingowych. Noclegów za to jest w bród i są niedrogie. Jeśli zaś mamy na zbyciu 80 milionów dolarów, to możemy Drakulowy zamek sobie kupić, został wystawiony na sprzedaż w zeszłym roku.

 

„Dracul” czyli okrutnik z krwi i kości

Wład Dracul przyszedł na świat w roku 1411 w rodzinie wołoskiego hospodara. Drugie imię Włada było przydomkiem ojca, należącego do agresywnie militarnego stowarzyszenia obrony chrześcijaństwa „Draco”. Oznacza ono „syna smoka”. Znacznie później zaczęto je tłumaczyć na „syna diabła” czym sobie Wład niestety zasłużył. Dzieciństwo miał niezbyt udane, bo jego ojciec został zmuszony oddać chłopca i jego brata jako zakładników na dwór sułtana Murada. Tam był wielokrotnie gwałcony i poniżany, oraz karmiony wieściami z ojczyzny, które były równie okropne jak jego młode życie. Jego ojciec i brat po okrutnych torturach zginęli z rąk zbuntowanych bojarów. Gdy tylko udało się Władowi wrócić na tron, natychmiast wprowadził rządy w swym niepowtarzalnym stylu. Na przestrogę przed kolejnym buntem kazał wbić na pale tysiące bojarskich rodzin. Była to metoda nowa i naprawdę przerażająca. Wład przywiózł tę nowinkę z Turcji, gdzie wbijanie na pal nie było jedynie amatorskim rzemiosłem. Specjaliści byli wręcz „artystami” w swoim fachu. Dobrze natłuszczone i naostrzone drzewce wbijali ostrożnie przez odbyt, tak by koniec wyszedł ustami. Dzięki temu nieszczęśnik umierał znacznie dłużej i też nie mógł za dużo gadać. Opowieści o Władzie Palowniku zostały spisane w Księdze Rejestru Win (1463) i wydane w Wiedniu. Ta księga stała się poradnikiem dla każdego sadystycznego władcy, między innymi Iwana Groźnego, który się w niej zaczytywał. Oprócz ulubionego i spektakularnego nabijania na pal, Wład obdzierał ze skóry, torturował, grzebał żywcem, oślepiał, wyrywał języki i nabijał na hak. Ponieważ nie miał licznej armii, postawił na przerażenie przeciwnika nieludzkimi mękami w razie schwytania i klęski. Była to strategia skuteczna przez lata. Wład nie lubił też chorych, włóczęgów i żebraków. Jedna z opowieści mówi o tym jak zebrał wszystkich takich nieszczęśników w wielkiej sali, nakarmił, napoił, zamknął wrota i kazał podłożyć ogień… wszyscy spłonęli żywcem.

Przysmak tos-kalacs
Przysmak tos-kalacs
Dla Włada nie było właściwie swoich i obcych, gdy wycofywał się przed przeważającymi wojskami tureckimi podpalał własne wsie i zatruwał studnie, co przeraziło nawet jego wrogów. Na pewno opowieści siedmiogrodzkich kupców są przesadzone, dotyczy to szczególnie liczb ofiar. Jednak ta polityka zastraszania w jak najbardziej realny sposób przyniosła rezultaty. Wład umocnił panowanie nad Wołoszczyzną, obronił jej niezależność przed Turcją i ograniczył wszechwładztwo bojarów, które niszczyło wszelkie pożyteczne reformy. Zamek, w którym mieszkał „prawdziwy Drakula” znajduje się w Poienari, na Wołoszczyźnie. To podupadła ruina, do której trzeba się wspiąć po 1480 schodkach. Ale nawet to nie odstrasza prawdziwych wielbicieli okrutnika Włada, którzy zamek w Bran omijają szerokim łukiem.

 

Węgierskie sękacze

Transylwania przez ponad 1000 lat była pod panowaniem węgierskim. Do Rumunii została ostatecznie przyłączona w roku 1947. Dokonał tego Stalin ze swoją armią i zgodnie z regułą „dziel i rządź”.  Dziś ten region różni się znacznie od innych. Domy wiejskie przypominają madziarskie, lub niemieckie wioski, panuje schludność i porządek, a w restauracjach znajdziemy dostatek gulaszów, żeberek i innej ciężko mięsnej kuchni. Wina są przepyszne i warto im poświęcić choć jeden wieczór. Daniem sztandarowym Madziarów z tego regionu, i tutaj wynalezionym, jest podobny do polskiego sękacza placek: tos-kalacs. Piecze się go na wałku, zawieszonym jak rożen pod gorącym węglem. To drożdżowe ciasto polewa się masłem i posypuje cukrem, który się pysznie karmelizuje i staje się chrupiącą skórką. Często wystawiany jest w oknach sklepów jako symbol węgierskości tych ziem. Siedmiogród to raczej łagodne wzgórza, ale wśród nich ukrywa się wiele fortec, zamków obronnych i kościołów z fortyfikacjami. Prócz Braszowa, Rasnowa warto tu też odwiedzić Viscri – wioskę skansen, miasto Sybin z piękną średniowieczną starówką a także wybrać się na narty do Sinaia. Transylwania ma piękne krajobrazy, pyszne dania i oczywiście pełne grozy opowieści, ale wampiry tu już raczej nie pomieszkują.

 

Tekst i fot.: Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_