18 kwietnia 2015, 09:12
Kamienie rzucane w ekran

Film „Kamienie na szaniec” Roberta Glińskiego jeszcze przed premierą wywołał sporo kontrowersji. Suchej nitki na reżyserze nie zostawił Stan Tyminski z „Rzeczpospolitej”. Protestowały środowiska harcerskie. Skrajna prawica film zbojkotowała. Szum medialny zadziałał jednak na korzyść produkcji – do tej pory obejrzało go pół miliona widzów. A wiadomo, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania.

Film ma swoje mocne i słabe strony. Do pierwszych należą zdjęcia Pawła Edelmana. Ujęcia z perspektywy torturowanego Rudego są tak sugestywne, że niemal na własnej skórze czujemy uderzenia esesmana. Drugą zaletą filmu jest gra aktorska. Gliński był krytykowany za to, że powierzył główne role młodym, początkującym aktorom. Ale kto inny miałby zagrać dwudziesto-kilkulatków? I wbrew pozorom role zostały udźwignięte. Zarówno Tomasz Ziętek jak i Marcel Sabat spisali się na medal. Blado wypadły na tym tle panie w rolach Heli i Moni, które są mało przekonywujące. Za to niezwykle przejmująca jest scena z rewelacyjną Danutą Stenką, matką Rudego, wspominającą zmarłego syna. Z kolei kostiumy, scenografia i efekty specjalne zostały wykonane na wysokim poziomie i świetnie odpowiadają konwencji.

Rockowa muzyka w scenach małego sabotażu, mająca dodać współczesnego sznytu obrazowi, może wydawać się nieco wyjęta z kontekstu. Dialogi czasem trącą banałem, trochę płytko przedstawiona została relacja pomiędzy Rudym a Zośką. Scena seksu między Zośką i Helą faktycznie może być postrzegana jako nietaktowna, biorąc pod uwagę fakt, że Hela Glińska żyje do dnia dzisiejszego i nikt nie skonsultował z nią kreacji tej postaci.

Sposób pokazania bohaterów, jako zwykłych chłopaków, chcących się bawić, mających rozterki i na swój sposób radzącym sobie z sytuacją, w jakiej się znaleźli, to celowy zabieg reżysera „odbrązawiania” tych postaci. Co się z pewnością udało i jest to niewątpliwy ukłon w stronę młodszej widowni. A czy to jest zabieg zasadny? To już zupełnie inna historia…

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_