09 maja 2015, 06:00 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Echa minionych lat

„Wspomnij Irko czasem naszą klasę „kocie pięterko”, nocne ‘wyprawy’ dookoła budynku (…), lekcje gimnastyki, siatkówkę, i … nieszczęśliwą ‘ofiarę’ Twojego złego humoru, czyli Wielbłądzika” – to tylko jedno ze wspomnień, a właściwie wpis Teresy Czochańskiej do pamiętnika Ireny Juchniewicz Godyń w Isfahanie (późniejszej nauczycielski w jednej z londyńskich szkół sobotnich), a 43 lata później, w  marcu 1944 roku  prezentowany na zjeździe koleżeńskim w Londynie. Ten wpis obok innych osobistych wspomnień odnajdziemy w publikacji prof. Marka Ney-Krwawicza, pt. „Na pięciu kontynentach. Polskie dzieci, młodzież i szkoły na tułaczych szlakach 19239-1950”. Profesor Ney-Krwawicz, pracownik Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk jest autorem również wielu innych publikacji na temat Armii Krajowej. Jednak „Na pięciu kontynentach…” została określona pierwszą próbą syntetycznego objęcia losów tych Polaków, których los podczas II wojny światowej rzucił w różne zakątki świata. Młodzi Polacy ówczesnego młodego pokolenia znaleźli się na Węgrzech, w Rumunii, Algierii, na Cyprze, w Szwajcarii, Francji i w końcu dotarli na Wyspy Brytyjskie. To bogato ilustrowana kronika opatrzona imponującą bibliografią, indeksem nazwisk oraz miejscowości, stanowiąca dokument – zbiór wspomnień Polaków, którzy byli osadzeni w obozach koncentracyjnych, przeszli przez niemiecką niewolę i po wyzwoleniu znaleźli się w zasięgu oddziaływania Rządu RP na uchodźctwie.

Wielu z tych Polaków podczas II wojny światowej doświadczyło również deportacji w głąb Rosji, a następnie zanim dotarli do Wielkiej Brytanii ich drogi życiowe wiodły przez Palestynę, Liban, Egipt, Indie, Afrykę, Nową Zelandię, Meksyk oraz Włochy. Dzisiaj są świadkami historii, którzy swoje wczesne dzieciństwo oraz młodość spędzili na zesłaniu i to właśnie w „nieludzkiej ziemi” utracili swoich bliskich – rodziny i przyjaciół, ale przy życiu trzymała ich jedynie nadzieja na to, że wkrótce nastąpi kres tej tułaczki. W czasie ich długotrwałej wędrówki, nie zabrakło edukacji, która kwitła w tworzonych osiedlach polskich m. in. w Afryce, Indiach i Meksyku, ale też innych miejscach, pielęgnując w nich ducha polskości. Tworzona mozolnie, w niezwykle trudnych warunkach, przy pokonywaniu licznych barier przyniosła jednak oczekiwany owoc – w powstałych szkołach średnich, ogólnokształcących, zawodowych, powszechnych kształciły się tysiące młodzieży. W szkołach rozwijało się harcerstwo, powstawały gromady zuchów – dzieci i młodzież wychowywano w duchu polskości i patriotyzmu. „Napływ w 1942 roku młodych i najmłodszych uchodźców zadecydował o rozwoju polskiego szkolnictwa w Palestynie. (…) Poza tym rozwinęło się prężnie szkolnictwo wojskowe”. „W stolicy Libanu, Bejrucie, gdzie osiedlonych było ponad 1300 Polaków zaistniała szkoła powszechna. (…) Funkcjonowało też gimnazjum ogólnokształcące”. „W Egipcie zaistniało szkolnictwo wojskowe (…)” – czytamy na kartach książki zagłębiając się w proces formułowania edukacji, począwszy od tworzenia przedszkoli po szkolnictwo wyższe.

Publikacja zawiera opisy rozwoju szkolnictwa cywilnego i wojskowego w poszczególnych państwach, powstanie szkół, organizacji szkolnych, opisy narodzin publikacji wydawanych przez te placówki, a także zdjęcia: dygnitarzy, wykładowców, studentów, uczniów, rodzin, a także dokumentów, tj.: świadectw, dyplomów, legitymacji, książeczek służbowych, odznak organizacji harcerskich, wydawanych zaświadczeń oraz osobistych pamiętników uczennic i listów, stanowiąc dokumentację życia tamtego pokolenia Polaków. Autor zadbał również o fotosy i opisy podręczników, pomocy naukowych oraz wydań publikacji znajdujących się w kanonach obowiązujących lektur szkolnych. Odnajdujemy tutaj prawdziwe perły jak: „Kamienie na szaniec” wydane we Włoszech w 1945 roku w ramach Biblioteki Orła z pieczątką Hufca Harcerskiego Valivade, czy „Olszynkę Grochowską” Walerego Przyborowskiego, wydaną w Palestynie w 1944 roku lub z cyklu literatura dla najmłodszych: „Bajki biało-czerwone” pióra Anatola Krakowwieckiego, które ukazały się w Jerozolimie w tym samym roku. A sama „Na pięciu kontynentach…” stanowi rodzaj albumu-podręcznika historii o tamtych miejscach i czasach, to kopalnia wiedzy na temat życia, jakie upływało młodym Polakom podczas przymusowej emigracji. To karty historii pełne wzruszeń i wspomnień.

Jednakże najbardziej wzruszające obok zdjęć wydają się być wpisy z pamiętników i wersy płynące z listów, bo są odzwierciedlaniem przeżyć i procesów zachodzących w tamtych ludziach, w obliczu ich niewiadomej o przyszłość. Czytamy w nich o podróżach, rozstaniach, uczuciach towarzyszących tułaczce, nieustającej wierze w lepsze jutro oraz o zwycięstwie, bo jak pisze autorka jednego z nich: „Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska”.

Pokolenie Polaków, które przetrwało lata wygnania i tułaczki to pokolenie bohaterów, które nigdy nie spoczęło na laurach dźwigając piętno minionych czasów i niosąc świadectwo dla przyszłych pokoleń, które winne są być wyposażenia w tę wiedzę. Zadbajmy o to póki czas, póki są świadkowie, których wiedzie misja dzielenia się tym co najdroższe – wspomnieniami.

 

 

Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_