15 czerwca 2015, 15:01
Komu ja gram? Wobec utopii

Marek Jurek, prezes Prawicy Rzeczypospolitej, od 2005 do 2007 roku Marszałek Sejmu, a obecnie poseł Parlamentu Europejskiego był gościem, czy też jednym z gości, Zjazdu Katolickiego w Londynie. Spotkanie zorganizował Instytut Polski Akcji Katolickiej, przy wsparciu Rektora PMK ks. prałata Stefana Wylężka. Zjazd, gromadzący członków parafialnych oddziałów IPAK-u, ale i niezrzeszonych, choć praktykujących katolików, odbył się w minioną sobotę, w ośrodku przy parafii św. Jana Ewangelisty. Jego tematem była Bogiem silna rodzina, jako siła człowieka, Kościoła i narodu.

Marek Jurek, postać przywołana na forum zjazdu w ubiegłym roku, znany jest z obrony wartości chrześcijańskich już nie tylko na forum polskim, lecz również szerszym, bo europarlamentarnym. W swoim wystąpieniu problem rodziny ujął w kontekście bieżącym, którego doświadczamy na co dzień, a który charakteryzuje się utopijnym, pełnym agresji dążeniem do odebrania rodzinie jej naturalnego znaczenia i sensu. Polityk przywołał tegoroczne głosowanie w Parlamencie Europejskim nad raportem belgijskiego europosła, Marca Tarabelli (Tarabelii Report), w którym najmocniej zakwestionowano prawa rodziny i prawo do życia. Posłowie zaaprobowali wnioski sformułowane w tym dokumencie, uznając, jak mówił Marek Jurek: że dzieciobójstwo prenatalne, potocznie nazywane aborcją jest prawem człowieka, oraz że uznanie przez państwo związków homoseksualnych, tzw. małżeństw to również prawo człowieka. Utopia ta, realizowana jest przy ogromnym sprzeciwie tłamszonych i wyciszanych środowisk chrześcijańskich całej Europy. Powoli zamiera w niej jej własne życie, a lukę wypełniają pęczniejące pokolenia obcych jej kulturowo osadników. Świat europejski zdominowała „dyktatura relatywizmu”, co „grozi przesłonięciem niezmiennej prawdy o naturze człowieka, jego przeznaczeniu i ostatecznym dobru”, jak mówił w 2010 r. papież Benedykt XVI w homilii wygłoszonej w Glasgow.

Istotą kryzysu jest wynoszenie na piedestał wartości względnych, przy jednoczesnym poniżaniu wartości absolutnych. Blisko jesteśmy, by uznać za absolut potrzebę realizacji swoich seksualnych potrzeb. Nie istnieje już pojęcie perwersji, bo nic nie jest perwersyjne.

– W ciągu ostatniego roku okazało się, że liczba orientacji seksualnych jest otwarta, a obok LGBT są jeszcze interseksualiści, którzy nie chcą zmienić płci, lecz zależnie od nastroju występować w różnych rolach. Uznano jednak, że to również jest zbyt restrykcyjne, bo oparte na restrykcyjnym paradygmacie kobiety i mężczyzny, pojawiła się więc propozycja, żeby zapisać możliwość wymyślania płci – mówił Jurek. Wiceprzewodnicząca europarlamentu Ulrika Lunacek, na pytanie o granice multiseksualizmu i aprobaty dla „kochania wielu” odpowiedziała: jedno jest pewne, jeżeli ludzie chcą tak żyć, to na pewno nie jest to żadna perwersja.

Własnością świata chrześcijan jest jednak nie upadający na duchu, duch nadziei. Ten pozwala nam uniknąć lęku, spać spokojnie i stąpać pewnie w radości wewnętrznej równowagi, chociaż nie bez troski o to, co będzie dalej. Wedle Ewangelii, do której winniśmy nieustannie się odwoływać, jak przypominał nam podczas zjazdu ksiądz rektor Wylężek, troska ta nie powinna jednak sięgać nazbyt w przyszłość, skoro mamy ufność w Bogu i zawierzamy się jego woli, a więc miłości. Istotnym jest, byśmy nie ulegali „rozmyciu wartości”. Jak zauważył ks. Wylężek: przyjmujemy zasady, nazywane humanistycznymi, i czasem wstydzimy się im przeciwstawić. – Trzeba żyć Ewangelią i tego Kościół winien od nas wymagać. To jest dla nas punkt odniesienia –podkreślał. „Humanizmem” zaszantażowani Irlandczycy, kilka tygodni temu, w zdecydowanej większości opowiedzieli się za tzw. małżeństwami homoseksualnymi.

Zobowiązani jesteśmy do apostolskiej pracy, do piętnowania tego, co wedle Słowa widzimy, iż jest podążaniem w niewłaściwym, ogłupiającym i zwodniczym kierunku. Jak mówił Marek Jurek: chrześcijaństwo jest prawdą, a mówienie o prawdzie jest sprawą zasadniczą.

Pytania o to, co czynić i co inni czynią, nie zabrakło w dyskusji, którą zrodziło jego wystąpienie. W dużej mierze poświęcił je definicji obecnej, skarlałej Europy, od dziesięcioleci toczonej przez raka degradacji jej duchowego kształtu. Doświadczamy wielkiej społecznej zmiany zrealizowania, jak mówił Jurek, utopii zaawansowanej w porównaniu do komunizmu. Zaawansowanej, bo negującej naturę ludzką.

Większość w Europie stanowią dziś państwa aborcyjne i pro-homoseksualne, kwestionujące podstawowe zasady cywilizacji chrześcijańskiej – mówił Marek Jurek. Pytany o nadzieję, o to, jak pracują politycy, którzy w tym właśnie świecie próbują realizować misję powstrzymania degradacji człowieka, podał przykład małej, protestanckiej partii w Holandii. Kiedy jednego z jej europarlamentarzystów zapytał o to, jaką część programu udało się zrealizować, kiedy partia ta parę lat temu współtworzyła rządową koalicję, usłyszał w odpowiedzi, że „niedużą, ale załatwili dofinansowanie rządu na chrześcijańskie szkoły”. – To jest przykład sytuacji, w której są ludzie w wielu krajach Europy, że właściwie nie wiadomo do kogo o tym wszystkim mówić. Jak mówił Herbert: ‘komu ja gram?’, kogo można do tego przekonać? – mówił Jurek.

W przypadku Polski jest nie tylko kogo przekonywać, ale przede wszystkim jest jeszcze bardzo, bardzo wielu przekonanych. Tysiące z nich przyjechało na Wyspy, emigrując na lata, lub niestety na stałe. „Jeżeli są Polacy, nasi katolicy tutaj znowu widzą pełne kościoły” – powiedział swego czasu kardynał Murphy-O’Connor w rozmowie, którą wspomniał Marek Jurek z okresu, gdy kierował Sejmem Rzeczypospolitej i zarazem polską dyplomacją parlamentarną. Statystyka jest nieubłagana, zdecydowana mniejszość Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii praktykuje swoją wiarę czynnie i na co dzień, ale i tak, w tej liczbie, w jakiej to czynią, kościoły polskie są pełne i przybyło parafian w katolickich kościołach gospodarzy. – Widzą, że to, co było możliwe w czasach ich dzieciństwa, często w czasach dzieciństwa ich rodziców, jest realne, że Polacy stali się ogromnym zasileniem życia katolickiego, ważnym czynnikiem ożywienia życia społecznego w ogóle – mówił Jurek, podkreślając, również na podstawie swojego doświadczenia z europarlamentu, iż Polska dzisiaj, nie kiedyś, nie dawniej, lecz właśnie dzisiaj – jest ostoją życia katolickiego w Europie, gdzie poparcie dla prawa do życia deklaruje przeszło dwa razy więcej polityków, niż w większości państw UE. Polska więc tym wyróżnia się w Europie, że może być zaczynem życia katolickiego dla innych narodów. A dzieje się tak, bo ośrodkiem Polski jest rodzina. Stąd bierze się fenomen naszego kraju: z poszanowania rodziny, jako źródła i ośrodka życia społecznego – mówił Marek Jurek, szkicując zasadnicze rysy „podstawowej komórki społecznej”, jak nazywają rodzinę, podczas zawierania cywilnych związków, urzędnicy pałacu ślubów. Z rodziny na ogół wynosimy nasz światopogląd, to ona jest miejscem „transmisji kulturowej”, prawdziwym ośrodkiem życia narodowego, które toczy się tam, gdzie rodzice przez swój przykład przekazują dzieciom tradycje i wartości społeczne. Tam to życie toczy się naprawdę.

W rodzinie, podkreślał, zdobywamy szanse wiary, a nawet jeśli inspiracja nie płynie bezpośrednio z domu, lecz z naszego środowiska, od przyjaciół, to z kolei oni łaskę wiary posiedli właśnie dzięki swojej rodzinie. Jurek, spośród wielu postaci, które przywołał, wspomniał również postać francuskiego filozofa, socjalisty Georgesa Sorela, ten zaś pisał, że rodzina jest źródłem i szkołą wszystkich wartości społecznych. – W rodzinie uczymy się odpowiedzialności za innych, tolerancji i wyrozumiałości, to jest miejsce, gdzie przyjmujemy to, co wspólne i miejsce akceptowania odmienności każdego z jej członków – akcentował polityk. A gdy mowa o kryzysie rodziny, to nie zaczyna się on w fetyszyzacji „wolności wyboru”, lecz w tych okolicznościach życia społecznego, które nie przygotowują człowieka do poświęcenia. Mówił o tym zarówno Benedykt XVI, jak i św. Jan Paweł II, mówi o tym Franciszek. Współczesne okoliczności życia społecznego nie każą nam myśleć o poświęceniu, nie propagują stylu życia, które prowadzi do poświęcenia i myślenia o innych, tego stylu życia, który nie stawia w swoim centrum „boskiego człowieka”, lecz Boga, wypychanego w zamian na peryferia.

– Polska jeżeli chce w Europie przetrwać i wpłynąć na nią korzystnie, musi przekazywać swoje wartości, ponieważ jak mówił mądry Julian Klaczko, nawet Polska niepodległa nie przetrwa w Europie, która będzie przeciwna wartościom, w które wierzymy. My więc musimy być rzecznikiem wizji chrześcijańskiej – apelował poseł.

– Bardzo lubię pojęcie „nawrócenia” w naszym języku. Pokazuje ono przywrócenie właściwego kierunku. Nie musimy być do Boga odwróceni plecami, lecz mamy tendencję, żeby odkręcić się choć o dziesięć stopni – trafnie obrazował polityk. Umiejscawia on centrum kryzysu rodziny w sytuacji odsunięcia Boga na dalszy plan jej codzienności. Bo co to znaczy praca dla rodziny? To umieszczenie we właściwym miejscu zasad, nie uleganie manipulacji, iż zaledwie „propozycją społeczną” jest związek kobiety i mężczyzny, zakładający posiadanie dzieci i ich wychowanie nie tylko wobec wartości materialnych, ale i duchowych. – To nie jest propozycja, lecz społeczna norma – podkreślał.

– Jest potężny obszar życia społecznego w Polsce, gdzie nie ma kryzysu demograficznego i Polska rośnie, a jest to tam, gdzie Boga stawia się w centrum. Dlatego zawsze powtarzam, że niezależnie od wszystkich sensownych instrumentów, które musimy w kraju wprowadzić jeśli chodzi o politykę prorodzinną, będziemy stopniowo przełamywać kryzys demograficzny jeśli świadomie katolickich rodzin będzie więcej. To one są tajemnicą tego, dlaczego Polska jest taka inna, często nie zdając sobie sprawy, jak ważną rolę wypełniają w życiu narodowym – wskazywał Jurek.

– Jeśli spojrzymy na historię Polski w XIX wieku, to działalność polskich posłów w parlamentach Rosji, Prus i monarchii Austro-Węgier opierała się na przypominaniu o prawach narodów nawet w sytuacji nieuznawania tych praw przez większość, w której się pracuje. Aby więc skutecznie prowadzić politykę trzeba mieć oparcie społeczne, a żeby je mieć, trzeba ludziom pokazać, że te poglądy są głoszone. Pierwsza rzecz to prezentować zasady cywilizacji chrześcijańskiej na forum publicznym – mówił Jurek, w kontekście pracy na rzecz odbudowy prymatu kultury chrześcijańskiej w Europie, przywrócenia rangi wartościom absolutnym. Przez większą część życia Jana Pawła II upadek związku sowieckiego wydawał się czymś nierealnym, co z tego więc – pytał poseł – że dzisiaj też upadek aborcjonizmu w Europie może się wydawać absolutnie nierealny. To nie jest powód, aby milczeć i pozwalać sobie na obojętność, lub przyzwolenie.

– My te rzeczy podstawowe możemy w polskim społeczeństwie zachować, wybronić i wprowadzać w życie – podkreślił, w jednej ze swoich kilku wypowiedzi, ks. Wylężek, mówiąc o konieczności dialogu „bez gniewu i emocji”. Wszak nie tylko społeczeństwo Wielkiej Brytanii, ale i Polski samej, tworzą ludzie wielu przekonań, płaszczyzn i kultur. – Rzecz polega na tym, abyśmy przyjrzeli się temu, kim jesteśmy i co nas czeka. Rodzina, jako podstawa bytu indywidualnego, społecznego, narodowego i światowego była tematem tego referatu, bo to jest właśnie ten problem, który jest przed nami: nie wiemy dokąd zmierzamy. Jak w opisie socjologów, dzisiejszy człowiek jest jak ten, który poszedł na stację kolejową i prosi o bilet pierwszej klasy, wziął go, ale nigdy nie zapytał, dokąd jedzie. Ważne, żeby było dobrze, wygodnie, przyjemnie i ciepło – podsumowywał ksiądz rektor.

Utopia, czyli zanegowanie rzeczywistości, musi prowadzić do przemocy, chyba że zrezygnuje ze swoich założeń – Jurek przywołał w swoim wystąpieniu myśl Karla Poppera, austriacko-brytyjskiego filozofa, który zmarł zaledwie kilkanaście lat temu. Był świadkiem, scharakteryzował utopię, której przemocy doświadczył, nie będąc zapewne ślepym na tę, która narasta od nowa.

Abp Damian Zimoń i Marek Jurek Fot. Przyjaciele Radia Maryja Londyn/Beata Duncan-Jones

Elżbieta Sobolewska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_