20 sierpnia 2015, 10:28 | Autor: Anna Sanders
Stow-on-the-Wold w miodowym kolorze

Cotswolds to największa w Anglii i Walii Okolica Niezwykłej Naturalnej Piękności…czyli Area of Outstanding Natural Beauty. Obejmuje ona ponad dwa tysiące kilometrów kwadratowych i znajduje się głównie w hrabstwie Gloucestershire. To obrazkowa Anglia, gdzie wśród łagodnych, zielonych wzgórz ukrywają się prześliczne wsie i miasteczka. Wszystkie w kolorze złota i miodu, bo takie są kamienie, z których je zbudowano. Nic dziwnego, że zamieszkują tam ważne osobistości jak David Cameron i gwiazdy jak Jeremy Clarkson. Stow to jedna z perełek tego regionu. Miasteczko tak staroświeckie, że gdyby dziś odwiedził je podróżnik sprzed 500 lat, na pewno poczułby się jak w domu.

Stow na skrzyżowaniu

Stow było już zamieszkane w epoce żelaza, co potwierdzają znalezione w okolicy kurhany. Nie rozwijało się jednak do inwazji rzymskiej. Było to spowodowane brakiem szlaków komunikacyjnych. Priorytetem dla Rzymian zawsze były drogi. Jednym z pierwszych i głównych traktów przez nich zbudowanym, była Fosse Way, prowadząca od Exeter do Lincoln poprzez Stow. Doszły do tego pomniejsze drogi i wkrótce powstało w jednym punkcie skrzyżowanie aż sześciu szlaków.

W tym momencie zaczęło się Stow. Pierwsza zabudowa była drewniana, ale ta oczywiście nie dotrwała do naszych czasów. Rzymianie byli bardziej restrykcyjni i nie uznawali chaosu. Drogi w osadzie były proste, domostwa w jednej linii. Pomału jednak dyscyplina zaczęła się rozluźniać i po odwrocie rzymskiej armii stare koszary i wille zaczęły się rozpadać. Stow pomału zaczęło też tracić swoje znaczenie. Znacznie ważniejsze było opactwo Benedyktynów w Evesham. Powstało ono około roku 700 i wkrótce było znaczącym ośrodkiem religijnym i ekonomicznym. Po inwazji normandzkiej, ówczesny opat szybko zorientował się w układzie sił i udał się z wizytą do Williama Zwycięzcy. Panowie doszli do porozumienia i król wydał swoim wasalom polecenie, by ich posłańcy informowali kupców o opactwie i możliwości handlu na tym terenie. Wkrótce zagraniczne towary zaczęły pojawiać się na targowiskach Stow, głównie jedwab i przyprawy.

stow 029
stow 029

Od wieku XI miasto zaczęło się przeobrażać i rozbudowywać. Nie budowano już drewnianych domów bowiem zabrakło lasów do wycinania. Szybko jednak odkryto piękny i trwały lokalny budulec w postaci ciosanych  kamieni. Wydobywano je w niewielkich kamieniołomach z klifów znajdujących się we wzgórzach. Stow miało stać się „centrum handlowym”. W przeciwieństwie jednak do współcześnie budowanych od początku nowych miast, jak na przykład stolica Brazylii, Stow było tworzone przez jego mieszkańców, nie architektów. W centrum pozostawiono duży plac, by mógł się odbywać tam handel, a dookoła powstały domy, głównie zajazdy i gospody. Zbudowano też kościół pod wezwaniem Św. Edwarda z wysoką wieżą, aby każdy mógł dzięki niej trafić do miasta. Wkrótce dodano tam aż osiem dzwonów, podobno najgłośniejszych w Gloucestershire, by i w ten sposób ułatwić znalezienie drogi na największy w okolicy rynek. W dni targowe wszystkie domy w okolicy centrum przeobrażały się w puby i gospody. Do rynku prowadzą wąskie przejścia zwane „tures”. Służyły one do… przeprowadzania owiec, które były przeznaczone na sprzedaż. Stow było bowiem znane z produkcji wełny. Obroty były ogromne jak na średniowieczne czasy, jednego dnia sprzedawano do 20 tysięcy owiec! Przybywały też towary z całej Europy. Handlarze przywozili figi, migdały, cukier a także wschodnie dywany, kilimy, koronki i jedwabie.

800 lat targowania

Ponieważ Stow stało się znanym ośrodkiem handlu, opat z Evesham zwrócił się w roku 1107 z prośbą do króla Henryka I o zalegalizowanie istniejącego już rynku. Ustalono opłaty za miejsca handlu, dzień targowy: czwartek, oraz wysokość podatków dla opactwa i korony. Bardzo ważnym posunięciem było wzniesienie krzyża w centrum rynku czyli Market Cross. Była to jakby gwarancja uczciwego handlu. Symbol bezpieczeństwa i opieki nad kupcami i klientami. Nie każdy bowiem rynek dostępował tego wyróżnienia. Czwartkowe rynki kontynuowane były bez przerwy przez… 800 lat!

W roku 1476 kolejny opat wysłał petycję do króla o dodatkowe dni, w których można byłoby handlować. Wydano pozwolenie na dwukrotne targi w roku. W święto patrona miasta Św. Edwarda: 24 października oraz 12 maja. Ten ostatni rynek odbywa się do dziś, w czwartek najbliższy do dwunastego. Teraz jednak przyciąga sprzedających i kupujących Romów. Zjeżdżają się do Stow z całych Wysp i Irlandii. A handlują… końmi. To wydarzenie ściąga do Stow setki Romów i turystów pragnących zobaczyć, co zostało jeszcze z „prawdziwych Cyganów”. Dla mieszkańców Stow taki najazd jest niezbyt pożądany. Oskarża się przybyszy o wandalizm, złodziejstwo oraz niechlujstwo. Puby są pozamykane, a herbaciarnia w centrum zatrudniła… bramkarzy na okres targowiska.

Prócz handlowania Stow zasłynęło też jako miejsce ostatniej wielkiej bitwy (w 1645 r.) pomiędzy rojalistami a zwolennikami Cromwella. Pub i hotel, Kings Arms nieopodal Market Cross, gościł w swoich progach króla Karola I. Bitwa oczywiście rozegrała się na rynku. Była to wielka przegrana rojalistów, oprócz 200 zabitych wzięto do niewoli około tysiąca walczących. Wszystkich ich wsadzono do kościoła Św. Edwarda, gdzie przebywali przez kilka dni. Krew lała się ponoć strumieniami, do tego stopnia, że nawet powstały czerwone kałuże, z których korzystały domowe kaczki. Stąd nazwa jednej z głównych uliczek odchodzących od rynku: Digbeth czyli Ducks Bath- „kacze kąpielisko”. O bitwie przypomina też tablica umieszczona u podnóża krzyża Market Cross.

Spacerując po Stow, trudno jakoś sobie wyobrazić takie ponure widoki. Wszystko jest urocze, czyste, dopieszczone i bardzo wiekowe. W roku 1878 postawiono w centrum coraz mniej używanego rynku St Edward Hall. Ten neogotycki budynek ufundowano miastu za pieniądze z kont likwidowanego banku miejskiego – kont, do których się nikt nie przyznał. Musiały to być naprawdę duże kwoty, sądząc z rozmachu budynku. Obecnie mieści się tam biblioteka i małe muzeum. Miodowe domy wyglądają najpiękniej w słońcu. Spacerując uliczkami tego prawie średniowiecznego miasta, warto zajrzeć do kościoła. W jego drzwi od strony północnej wrosły dwa cisy. Wtopiły się jak Stow w Cotswolds – piękna natura i wiekowe miasto: to Anglia, którą warto się zachwycić i poznać.

Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_