30 listopada 2015, 19:27 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Polacy nie gęsi i piękną kulturę mają

Z Piotrem Lempą, śpiewakiem operowym , który wystąpi na świątecznym koncercie Konfraterni Artystów Polskich w Wielkiej Brytanii, rozmawia Magdalena Grzymkowska.

Czego możemy się spodziewać po najbliższym koncercie?

– Po pierwsze czuję się niesamowicie zaszczycony, że mogę wystąpić znowu przed moją publicznością w Londynie i opowiedzieć trochę, co zdarzyło się w ostatnim roku. Repertuar będzie trochę lżejszy od moich codziennych operowych poczynań. W pierwszej części koncertu, wraz ze wspaniałym pianistą – Markiem Ruszczyńskim, przedstawimy kilka pozycji z polskiej literatury wokalnej. Potem, mam nadzieję wraz z publicznością, zaśpiewamy parę piosenek. Więc przypomnimy sobie utwory Moniuszki, ale nie zabraknie również musicali taki jak: „Skrzypek na dachu” czy „Les Miserables”. W drugiej części będę chciał Państwa namówić na wspólne śpiewanie kolęd i pastorałek. Tak po polsku jak i po angielsku. Taki repertuar jest podyktowany faktem, iż nasz koncert jest ostatnim spotkaniem tego cyklu w tym roku, więc chcemy, aby nasi goście aktywnie uczestniczyli w tym wydarzeniu. Poza tym fakt, że londyńska publiczność zna mnie już na tyle dobrze, iż czuję się jak w domu, inspiruje mnie, aby zamiast pokazowych fajerwerków wokalnych zaprosić do wspólnego śpiewania i muzykowania.

Który to już raz występuje Pan na deskach Teatru w POSK-u?

– Próbuję sobie przypomnieć, który raz już występuję na deskach naszego teatru, ale chyba nie będę w stanie precyzyjnie odpowiedzieć. Na pewno jest to już „…nasty” raz i za każdym razem jest to dla mnie wielka przyjemność. Ale także wielkie wyzwanie! Za każdym razem, kiedy jestem zaproszony do zaśpiewania w tym, tak ważnym dla wszystkich Polaków miejscu, czuję wielką dumę oraz wielką nostalgię. Historia moich związków z POSK-iem liczy już 10 lat. Nostalgia jest tym większa, że zacząłem koncertować w POSK-u jeszcze jako student the Royal Academy of Music i powtarzając za autorem „wszędziem ja cząstkę mej duszy zostawił”.

W okresie świątecznym dużo dzieje się w Londynie. Na balet „Dziadek do orzechów” bilety są już wyprzedane! Jakie wydarzenia kulturalne poleciłby Pan polecić naszym czytelnikom?

– No właśnie. „Dziadek do orzechów” tradycyjnie wyprzedany. Ale jest jeszcze szansa zobaczyć „Romeo i Julię”, co bardzo polecam. W czasie świątecznym w Londynie dzieje się tyle, że nie sposób tego wszystkiego wyliczyć i odwiedzić. Myślę, że każdy znajdzie coś w tym czasie dla siebie i proszę mi uwierzyć, że nie musi to być muzyka klasyczna. Nie muszą to być również te największe i najdroższe ośrodki jak ROH czy ENO, lecz miejsca, gdzie każdy będzie czuł się dobrze i swobodnie. Tradycyjnie wszystkich, którzy wybiorą się do Polski i będą w okolicach Dobrodzienia zapraszam na Koncert Kolędowy w drugi dzień Świąt po południu. Powiemy sobie tam jak minął rok i co będziemy chcieli osiągnąć w następnym oraz pośpiewamy tradycyjne kolędy.

To tam spędzi Pan w tym roku święta Bożego Narodzenia?

– Oczywiście, jak zawsze. Tam mam swoją cichą przystań i ciepłe serca, które koją każdą zawieruchę życiową. Święta Bożego Narodzenia to dla mnie czas magiczny i niesamowity. Ale nie tylko z tej perspektywy, o której mówi wiara. Tak zwyczajnie po ludzku to dla mnie czas, kiedy robi się spokojniej, a ja w końcu mam trochę czasu aby odwiedzić rodzinę i z moimi najbliższymi porozmawiać o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Albo czasami wręcz posiedzieć i pomilczeć razem.

Nad jakimi projektami Pan obecnie pracuje? Gdzie teraz lub wkrótce będzie można Pana zobaczyć i usłyszeć?

Obecnie, mimo iż zostało jeszcze kilka koncertów oraz recitali, aby zamknąć rok, już przygotowuję się do wyzwań, które niesie ze sobą przyszły rok. Z dużą przyjemnością mogę powiedzieć, że rok zacznę od dużego koncertu w Operze na Zamku w Szczecinie. Także już teraz przygotowuję się do roli Komandora w operze Don Giovanni Mozarta, którą będę śpiewał w lutym w Paryżu i na południu Francji. W tym samym czasie nie zapominam o publiczności w Anglii i wraz z English Touring Opera, za którą zostałem uhonorowany Olivier Award, przygotowujemy Don Giovanniego tutaj. Już teraz serdecznie zapraszam.

Olivier Award to olbrzymie wyróżnienie dla śpiewaka operowego. Czy Pan to za swoje największe osiągnięcie?

– Trudno byłoby klasyfikować osiągnięcia na te, które cieszą bardziej, a które mniej. Wszystkie projekty, które przecież sam wraz z moimi agentami wybieram, uważam za wyzwanie na tej czy innej płaszczyźnie. Zawsze największym osiągnięciem jest dla mnie uznanie publiczności dla mojej pracy oraz projekt, który udało mi się zamknąć z pełnym zadowoleniem po obu stronach sceny. Takim świeżo ukończonym projektem dla mnie jest rola Sarastro w Czarodziejskim Flecie, którą miałem zaszczyt kreować we Opera di Firenze wraz z Maggio Musicale Fiorentino. Wielką duma napawa mnie także dopiero co zakończona kolejna edycja Dobrodzien Classic Festival, który jest moim muzycznym dzieckiem. To już 11 lat wspólnej zabawy, mojej i publiczności, z muzyką klasyczną na Opolszczyźnie.

A jakie ma Pan artystyczne plany na przyszłość?

– Moje plany są tak ambitne i zwariowane, że czasami aż się dziwię, że po spotkaniu ze mną mój agent jeszcze śpi spokojnie (śmiech). Tak prawdę mówiąc, powtarzając za moją Babcią, która mawiała „człowiek myśli, Pan Bóg kryśli”, staram się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Oczywiście specyfika zawodu ma swoje prawa oraz reguły. Zgodnie z nimi planowanie obsad w dużych operach odbywa się z wyprzedzeniem kilku sezonów. Tak więc i ja muszę trochę myśleć o kilku sezonach wprzód. Oczywiście życzyłbym sobie, aby moja współpraca z operami i teatrami układała się jak najlepiej i rozwijała się coraz bardziej. Przy tym wszystkim oczywiście nie zapominam o Konfraterni, gdzie zaczynałem koncertować na zaproszenie Pani Marisy Stachów i będę zaszczycony mogąc za jakiś czas znów powrócić do POSK-u na kolejne koncerty lub kolejne spektakle.

Pana koncert wieńczy jubileuszowy rok Konfraterni.

– Oczywiście, mimo iż w tym roku dużo czasu spędziłem poza Wielką Brytanią, udało mi się śledzić wydarzenia jubileuszowe. Jest mi niezmiernie miło, że właśnie ja zostałem zaproszony do zamknięcia tego roku. To duży zaszczyt ale również duże wyzwanie. Przede mną na tych koncertach wystąpiło mnóstwo uznanych i zacnych artystów co tym bardziej podkreśla obchody roku jubileuszowego. Myślę, że dzięki osobom, którym na sercu leży dobro polskiej kultury i sztuki, obchodziliśmy ten rok tak pięknie i tym osobom należą się szczególne podziękowania. To właśnie dzięki konfraterni możemy się z Państwem spotykać, obcować i proponować to co uznajemy za najlepsze. Również dzięki takim wydarzeniom, w świecie przepełnionym marketingiem i środkami PR, możemy pokazywać, że Polacy na Wyspach nie gęsi i swój język oraz piękną kulturę mają.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_