11 stycznia 2016, 10:05 | Autor: Piotr Gulbicki
W artystycznej wiosce

Tłum ludzi, artystyczny nastrój. I oryginalny pomysł – wystawa, na którą składają się projekty wykonane z palet. W pokazie „Pallet Paradise” swoją pracę zaprezentowała również Polka Carolina Khouri.

Zwany jest Omnibusem – ze względu na stojący tam stale autobus. Były parking na Manor House, w londyńskiej dzielnicy Harringay, to znane miejsce na artystycznej mapie brytyjskiej stolicy. Tej alternatywnej. Jednak ostatnia impreza, jaka się tam odbyła, była szczególna. Projekt „Pallet Paradise”, którego organizatorami są architekt Joe Wright oraz artystka Jenna Jardine, zrodził się ponad rok temu i od początku nawiązywał do życia w postindustrialnych budynkach północno-wschodniego Londynu. Palety – wykorzystywane do budowy łóżek, stołów, półek czy kwietników – są tego symbolem…

30 szklanych pryzmatów

Gama pomysłów, gra wyobraźni. Jest ogromny motyl zbudowany z palet, jest grafika z ich motywami, jest tunel. A także paletowa ściana oraz instalacja z pryzmatów. Wystawę uzupełniają teatralne improwizacje, kabaretowe pokazy, muzyczne występy. Według organizatorów, w ciągu dwóch weekendowych dni przez Omnibus przewinęło się ponad 2,5 tysiąca osób. Impreza w założeniu stanowiła alternatywę w stosunku do tradycyjnych wymogów, konwencji oraz limitów galerii i chociaż odbywała się na otwartym powietrzu, to jednak udało się skumulować artystyczną przestrzeń w jedną całość.

– Jestem bardzo zadowolona, bo wystawiłam instalację, którą planowałam od lat. „Flip Eye” składa się z 30 szklanych pryzmatów, a konstrukcja inspirowana jest tybetańskim, modlitewnym młynkiem. Ten, kto nim obraca, wysyła mantry, które docierają do wszystkich żyjących istot. Fenomen pryzmatów polega na odbiciu rzeczywistości z kilku kierunków jednocześnie, w połączeniu z rozszczepieniem światła oraz efektem tęczy i właśnie w ten sposób postrzegam życie w warehouse community – mówi Carolina Khouri, polska artystka od 11 lat zakotwiczona w Londynie. Znana jest przede wszystkim ze swoich prac malarskich, ale też rzeźb, instalacji, fotografii. Wystawiała w różnych miejscach, jest członkiem grup artystycznych Page 6 i Magma, a także dyrektorem działającej od 2008 roku organizacji Haringey Arts Community Interest Company, znanej w skrócie jako HA!

– Prowadzę ją razem z Jamesem Westem. To człowiek mający ogromne doświadczenie menedżerskie i promocyjne, znakomicie poruszający się w obu tych dziedzinach. Początkowo organizowaliśmy imprezy, jednak obecnie koncentrujemy się głównie na pomocy artystom w realizacji ich planów. Zarówno poprzez konsultacje, odpowiednie kontakty, jak i wsparcie finansowe – opowiada Khouri, dodając, że w tym ostatnim przypadku bardzo pomocny jest Shulem, szef firmy Provewell, będący właścicielem i zarządcą dużej ilości budynków w okolicy. To on wspiera szereg projektów – pod warunkiem, że ich twórcami są ludzie mieszkający w jego nieruchomościach, a ich działalność przynosi korzyści dla rezydentów owych obiektów. Shulem również sam zgłasza własne pomysły.
– Przyświeca mu idea, żeby okoliczna społeczność rozwijała się jako artystyczna wioska. To bardzo inspirująca koncepcja, ale długotrwała, rozłożona na lata, dlatego przyszłość pokaże, czy uda się wcielić ją w życie, czy będziemy ewoluować w zupełnie innym kierunku – zastanawia się Carolina.

Trzy miesiące, siedem lat

Omnibus tętni życiem. Starsi i młodsi, pojedyncze osoby i całe rodziny. Czas w trakcie „Pallet Paradise” płynie szybko, relacje z wydarzenia przekazują znane brytyjskie media, wśród nich między innymi BBC Radio 3 i London Live TV.

Podobnych imprez, chociaż nie na tak dużą skalę, jest tu więcej. Koncerty, przedstawienia teatralne, wystawy, spotkania. Dużo dzieje się w poindustrialnych magazynach i fabrykach, bo dzielnica Harringay ewoluuje. Przez lata okolica Manor House była znana przede wszystkim z przemysłu tekstylnego, jednak opuszczone obiekty, w których wcześniej produkowano ubrania, materiały czy guziki, zaczęły przyciągać ludzi zafascynowanych przestrzenią i możliwościami tych pomieszczeń. Proces zasiedlania budynków zaczął się dekadę temu, to wtedy rozpoczęto przerabiać je na pracownie z częścią mieszkalną. Jednak, w istocie, okolica stała się modna i popularna w trzech ostatnich latach.

– Większość osób trafia tu w poszukiwaniu miejsca do życia i możliwości twórczej samorealizacji. To szeroki i wielobarwny wachlarz, ludzie w taki czy inny sposób związani ze sztuką. Ale są też byli ekonomiści i bankierzy, którzy odkryli w sobie artystyczną pasję. Wśród nich trudno się nudzić. Wszyscy się znają, wspólnie spędzają czas, realizują nowe pomysły – opowiada Khouri, która mieszka w jednym z byłych magazynów na Harringay od 2009 roku. Trafiła tam przypadkowo. Akurat szukała studia do malowania, miała w planie zrealizowanie obliczonego na trzy miesiące projektu, ale zasmakowała w tym stylu życia i pozostała do dziś.

Rzeczy, które straciły blask

Osiem prac, osiem artystycznych pomysłów. Oprócz „Flip Eye”, autorstwa Caroliny, podczas „Pallet Paradise” swoją twórczość zaprezentowało sześcioro Brytyjczyków i Włoszka. Impreza się skończyła, a Polka już myśli o kolejnych wyzwaniach.

– Inspirują mnie różne rzeczy, często takie, które straciły blask. Przemysłowe odpady składają się na serię, którą pokażę na przełomie lutego i marca na wystawie grupy Magma. A później, w listopadzie, będę miała indywidualny pokaz „Gaude Mater” w mojej rodzinnej Częstochowie, gdzie zaprezentuję obrazy z serii „Landscape of my mind”.

Carolina kontynuuje również projekt „Haiku Prelude – Haiku Kami”. Jak co roku, od pięciu lat, w okolicach 11 marca odbędzie się jej wystawa upamiętniająca rocznicę trzęsienia ziemi w Japonii w 2011 roku. Ten projekt jest szczególny w dorobku polskiej artystki – łączy bowiem sztukę i praktyczne działanie, wspierając fundusz edukacyjny dla dzieci osieroconych w wyniku tej tragedii…

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_