29 stycznia 2016, 16:30 | Autor: Aleksandra Podhorodecka
Minister Nick Gibb w polskiej szkole sobotniej

W zeszłą sobotę szkołę Marii Skłodowskiej-Curie na londyńskim Wimbledonie spotkał niebywały zaszczyt. Odwiedził ją Nick Gibb, Minister of State for Schools, w departamencie edukacji angielskiego rządu. Była to chyba pierwsza, w historii polskiego szkolnictwa na tych wyspach, wizyta przedstawiciela rządu w polskiej szkole sobotniej.

Po dwugodzinnej wizycie minister Nick Gibb wpisał się do szkolnej Księgi Pamiątkowej i skorzystał z zaproszenia do pamiątkowej fotografii. fot. Ludomir Lasocki
Po dwugodzinnej wizycie minister Nick Gibb wpisał się do szkolnej Księgi Pamiątkowej i skorzystał z zaproszenia do pamiątkowej fotografii. fot. Ludomir Lasocki

Wszystko zaczęło się na wiosnę 2015 roku kiedy polskie społeczeństwo mobilizowało wysiłki, aby protestować przeciwko grożącej nam utracie egzaminu AL z języka polskiego. Jak wiemy, AQA, łącznie z innymi ciałami egzaminacyjnymi, podjęło decyzję, że po 2017 roku nie będzie już więcej oferować egzaminów AL z tzw. mniej nauczanych języków obcych, a między nimi i z języka polskiego. Oczywiście decyzja ta wywołała ogromne oburzenie nie tylko w środowisku polskim, ale również w angielskim i w innych grupach mniejszościowych. Dla polskiego środowiska oświatowego decyzja ta mogła mieć – i nadal mieć może – katastrofalny wpływ na przyszłość polskich szkół sobotnich.

Jedną z form działania polskiej wspólnoty – celem zapobieżeniu likwidacji egzaminu – była wizyta ambasadora Witolda Sobkowa u ministra do spraw szkolnictwa Nicka Gibba. Pan ambasador zaprosił mnie wtedy do współudziału w tej rozmowie i złożyliśmy wizytę w Ministerstwie Edukacji (chyba w maju zeszłego roku). Podczas ciekawej rozmowy minister Gibb wyraził duże zainteresowanie działalnością naszych szkół sobotnich, o których istnieniu niewiele wiedział. Na wyrażone z naszej strony zaproszenie, czy nie chciałby takiej szkoły odwiedzić, zareagował bardzo pozytywnie.

Lekcja z najmłodszymi dziećmi (z lewej: Violetta Pukrop)  fot. Ludomir Lasocki
Lekcja z najmłodszymi dziećmi (z lewej: Violetta Pukrop) fot. Ludomir Lasocki
Ostatecznie doszło do tej wizyty właśnie w sobotę 23 stycznia. Szkoła Marii Skłodowskiej-Curie na Wimbledonie, jest jedną z największych polskich szkół sobotnich w Londynie, a minister wyraził chęć odwiedzenia szkoły w stolicy. W zeszłym roku obchodziła ona 55-lecie swojego istnienia – jak się okazało dokładnie tyle samo lat liczy sobie pan minister…

Wizyta, w której również uczestniczyć mieli ambasador Witold Sobków i konsul ds. polonijnych Ines Czajczyńska-Costa zapowiedziana była na godzinę 9.00. Wszyscy uczniowie, którzy o tej godzinie gromadzą się na podwórzu szkolnym St. Ursuline School, byli uprzedzeni o przyjeździe ministra. Program poranka był zaplanowany co do minuty. Minister na tą wizytę przeznaczył jedną godzinę. Miał się spotkać z gronem nauczycielskim, kołem rodzicielskim, odwiedzić klasy egzaminacyjne i porozmawiać z uczniami.

Z kolei przed godziną dziesiątą klasy 9 i GCSE miały zaplanowany wyjazd do teatru w POSKu na „Pana Tadeusza”, toteż minister miał od nich rozpocząć swoją wizytację klas.

Dwa dni przed planowaną wizytą otrzymaliśmy informację z Ministerstwa Edukacji, iż minister Gibb zmuszony jest przesunąć wizytę o godzinę, gdyż wypadło mu ważne spotkanie, którego odłożyć nie może.

Dyrekcja szkoły ze stoickim spokojem podeszła do narzuconej im zmiany czasu, naniosła poprawki do programu i o 10 rano dyrektor szkoły Małgorzata Lasocka, prezydium Koła Rodzicielskiego oraz ambasador, pani konsul i prezes PMS czekali na przyjazd ministra.

Wizyta Nicka Gibba przewyższyła najśmielsze oczekiwania. Po prostu wypadła wspaniale!

Pani dyrektor w serdecznych słowach powitała gości oraz powiedziała parę słów o historii i działalności szkoły oraz przedstawiła prezydium Komitetu Administracyjnego szkoły. Wskazała również na plansze okolicznościowej wystawy o szkole, przygotowanej na ostatnie jubileuszowe uroczystości szkolne, które bardzo zainteresowały angielskiego gościa.

Zajęcia w Sali Komputerowej. Od lewej stoją: Elżbieta Bilińska, Małgorzata Lasocka, Aleksandra Podhorodecka, Nick Gibb, Maja Brodzińska, Jolanta Lovelock fot. fot. Ludomir Lasocki
Zajęcia w Sali Komputerowej. Od lewej stoją: Elżbieta Bilińska, Małgorzata Lasocka, Aleksandra Podhorodecka, Nick Gibb, Maja Brodzińska, Jolanta Lovelock fot. fot. Ludomir Lasocki

Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę i dziatwa szkolna wysypała się na podwórze, do zebranych w foyer szkolnym gości dołączyło całe grono pedagogiczne. Minister witał się z każdą osobą po kolei; pytał o wiek dzieci których uczą, wyrażał zdziwienie, iż szkoła ma tak liczne grono – zaangażowanych i bardzo oddanych – ludzi, …a mówi się, że w Anglii jest brak nauczycieli! Ze zdziwieniem usłyszał, że większość nauczycieli w ciągu tygodnia pracuje w szkołach angielskich, że inni zajmują odpowiedzialne stanowiska na angielskim rynku pracy. Trudno mu było zrozumieć, że osoby te, pracujące zawodowo na pełnym etacie, znajdują czas i energię na pracę społeczną, której poświęcają 36 sobót rocznie, i to przez tyle lat! I że robią to z entuzjazmem, oddaniem i radością – co było bardzo widoczne w wypowiedziach nauczycieli. Nasi nauczyciele zrobili na ministrze niesamowite wrażenie.

Kiedy przedłużona przerwa dobiegała końca i nauczyciele zmuszeni byli przerwać sympatyczną rozmowę z ministrem i iść na podwórze odebrać swoich uczniów, angielski gość dosłownie pobiegł za nimi, aby móc jeszcze porozmawiać z dziećmi i młodzieżą. Zadawał im wnikliwe i można powiedzieć nawet podchwytliwe pytania odnośnie celowości chodzenia do polskiej szkoły sobotniej. Uczniowie odpowiadali rzeczowo i spokojnie dając pozytywne świadectwo szkole, do której – jak wynikało z odpowiedzi – po prostu lubią chodzić, bo się w niej czują dobrze. A posiadanie dodatkowego języka uważają za poważny atut. Minister widział więc zadowolone, uśmiechnięte twarze, rozmawiał z młodymi po angielsku, ale widział również, że młodzi ci są dwujęzyczni, choć wielu z nich urodziło się już w Anglii – a często ma też i jednego rodzica nie-Polaka. Pochwalił ich za tą bardzo dojrzałą postawę życiową.

Zaimponował mu również spotkany później na korytarzu młody człowiek, który przenosił jakieś książki z klasy do klasy. Na pytanie co tutaj robi odpowiedział, że w zeszłym roku zdał AL z polskiego, otrzymał bardzo dobrą ocenę, a teraz przychodzi sobotami, aby pomagać w szkole. Czy minister mógł usłyszeć lepszą reklamę tej szkolnej placówki?

Po zakończonej przerwie uczniowie wrócili do nauki a dyrektor rozpoczęła obchód klas, aby pokazać gościom jak wyglądają polskie lekcje. Ministra ujęło grzeczne zachowanie uczniów; podziwiał nauczycieli za to, że wymagają od nich aby wstawali, kiedy goście przychodzą do klasy, ubolewając nad tym, iż nie jest to już stosowane w szkołach angielskich.

Minister rozmawiał z uczniami na szkolnym boisku fot. Minister rozmawiał z uczniami na szkolnym boiskuMinister rozmawiał z uczniami na szkolnym boisku fot.  Ludomir Lasocki
Minister rozmawiał z uczniami na szkolnym boisku fot. Minister rozmawiał z uczniami na szkolnym boiskuMinister rozmawiał z uczniami na szkolnym boisku fot. Ludomir Lasocki
W każdej klasie pytał o temat lekcji; ze zdziwieniem stwierdził, że ogólna wiedza uczniów w szkole Marii Curie Skłodowskiej jest na bardzo wysokim poziomie. Zaimponowała mu szczególnie lekcja o kontynentach w klasie trzeciej. Dzieci potrafiły swobodnie rozmawiać o nich zarówno po polsku jak i angielsku. Z ciekawością też wysłuchał relacji o polskim harcerstwie, przyglądając się sprawnościom uczennicy naszytym na mundurek zuchowy.

Największe wrażenie wywarła na ministrze wizyta w klasach AS i AL. Tu dojrzewająca już młodzież opowiadała o swoich planach życiowych; przedmiotach (głównie ścisłych), które studiuje w szkole angielskiej; o kierunkach na studia. Wszyscy młodzi wyrazili intencję kontynuowania nauki na wyższych uczelniach. Wybierali się na poważne kierunki: medycynę, fizykę, matematykę, psychologię, informatykę. Plany mają bardzo ambitne: Oxford, UCL i co lepsze uniwersytety angielskie. Jedna uczennica przyznała się, że wybiera się na studia do Polski, ma zamiar wracać do kraju na stałe, gdyż tęskni za krajem rodzinnym. A opuściła go mając zaledwie osiem lat. Zwrócono tu ministrowi uwagę na fakt, iż studiując przedmioty ścisłe w szkole angielskiej młodzi nie mają potrzeby pisania wypracowań literackich, które są wymogiem egzaminu AL z polskiego. Uczęszczając do szkoły sobotniej rozwijają te umiejętności, które na pewno będą przydatne w późniejszym życiu.

Na pytanie ministra „po co chodzą do polskiej szkoły, skoro rozmawiają już w domu po polsku, więc język znają”, jedna z uczennic odpowiedziała mu bardzo roztropnie, że w domu rozmowa toczy się na tematy bardzo proste z ograniczonym słownictwem – posiłki, programy telewizyjne, wybór stroju, zakupy – w szkole zaś poszerzają swoje słownictwo, czytają i omawiają dzieła literackie, oglądają klasyczne polskie filmy, uczą się jak formułować myśli i jak je przelewać na papier. Do egzaminu AL studiuje się m.in. filmy Wajdy i tu minister też się czegoś nowego nauczył, bo nie słyszał o naszym słynnym reżyserze …i nawet zapisał sobie w notesiku jego nazwisko! Przed opuszczeniem tej klasy otrzymał od uczniów pamiątkowy zbiór wierszy Czesława Miłosza, po angielsku.

Na zakończenie wizyty zaproszono gości na poczęstunek: kawę, herbatę, polskie ciasta, a między nimi pyszne paczki! W spotkaniu tym uczestniczyli również przedstawiciele rodziców – między nimi i Anglik żonaty z Polką, którego dzieci też uczęszczają do szkoły Marii Skłodowskiej-Curie. W ogólnej rozmowie, podkreślił on ważność znajomości języka polskiego w środowisku pracy i biznesu, tłumacząc, że Anglia ma bardzo bliskie kontakty z Polską i potrzebuje dwujęzycznych specjalistów w różnych dziedzinach pracy. Inny ojciec, którego dwie córki chodzą do szkoły, opowiedział o swojej sytuacji: „Dziewczynki nie zawsze chcą sobotami zbierać się do szkoły, czasami narzekają, że żal im soboty; trzeba więc ten ogromny wysiłek docenić i umożliwić im zdawanie egzaminów państwowych na końcu tego procesu edukacyjnego”.

Minister Gibb, słuchając tych wszystkich wypowiedzi i analizując opinie uczniów usłyszane na podwórzu i w klasach zadał dość istotne pytanie: czy jest jakaś selekcja przy doborze uczniów? Miał bowiem uczucie, że uczniowie szkoły są na bardzo wysokim poziomie intelektualnym. I otrzymał odpowiedź, iż owszem, jest pewna selekcja, ale nie na zasadzie inteligencji, ale z powodu motywacji! Liczy się dobra wola rodziców, którzy rozumieją sens promowania nauki języka ojczystego i gotowi są sami poświęcać tej sprawie swój wolny czas. I to nie tylko w sobotę!

Na zakończenie nagrano wypowiedź ministra i wrażenia z jego wizyty w polskiej szkole. Wypowiedź ta, która bardzo szybko poszła w eter, wspaniale podsumowała działalność i osiągnięcia polskiej szkoły sobotniej. Minister pochwalił uczniów, nauczycieli i rodziców za ich pełne zaangażowanie, zwrócił uwagę na wspaniałą atmosferę panującą w szkole i jeszcze raz obiecał, że zrobi wszystko co w jego mocy, aby zapewnić przyszłość takim, jak ta szkoła, instytucjom, zachowując egzamin AL z języka polskiego. Przed odejściem – po dwugodzinnej wizycie – minister Nick Gibb wpisał się do szkolnej Księgi Pamiątkowej.

Wizyta okazała się być pełnym sukcesem! Gratulacje należą się pani dyrektor i całemu zespołowi ludzi – rodziców, nauczycieli, uczniów – za tak sprawne przeprowadzenie wizyty i tak serdeczne przyjęcie gości. Brawo!

Po wyjeździe ministra ambasador i konsul, dla których wizyta ta była również pięknym doświadczeniem, spotkali się z Kołem Rodzicielskim oraz odwiedzili kolejnych parę klas. Oni także uznali, że dzień ten był wyjątkowym wydarzeniem w historii szkolnictwa polskiego w Anglii.

Aleksandra Podhorodecka

Fotografie: Ludomir Lasocki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Aleksandra Podhorodecka

komentarze (0)

_