21 stycznia 2014, 10:57 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
E-ureka! Heuropa!

Sytuacja szkolnictwa polonijnego na Wyspach to gorący temat. Dużo mówi się o rozwoju i zmianach, jakie nastąpiły po 2004 roku w tej dziedzinie: o potrzebie powstawania nowych szkół sobotnich, o chronicznym braku miejsca dla nowych uczniów w tych placówkach, które istnieją już od wielu lat, o problemach i wyzwaniach, z jakimi spotykają się nauczyciele szkół polonijnych, o dwujęzyczności dzieci, czy wreszcie o odpowiednich, polonijnych podręcznikach, służących do nauki języka polskiego – jako języka obcego, których zdaniem nauczycieli ciągle brak…

 

Niektóre ze szkół korzystają z podręczników sprowadzanych z kraju, tych samych, z których dzieci polskie uczą się w pięciodniowym systemie nauki, inne sięgają po zasoby PMS sprzed lat, jeszcze inne swoją podstawę programową opierają na wykładni Małgorzaty Pawlusiewicz, autorki podręczników napisanych dla małej Polonii amerykańskiej. Nie ma jednak złotego środka. Nauczyciele skarżą się, że nie sposób zrealizować całoroczny program z podręczników zatwierdzonych przez MEN dla szkół w kraju, w trzydzieści sobót na Wyspach, że dotychczasowe wydawnictwa PMS są już niewystarczające, a podręcznik Małgorzaty Pawlusiewicz zbyt łatwy, nieadekwatny w stosunku do polonijnej rzeczywistości brytyjskiej i w dodatku zawiera błędy.

Jest jeszcze jedna alternatywa – podręcznik internetowy „Włącz Polskę”, ale i ona nie została w pełni zaakceptowana, bo trzeba samemu podręcznik ułożyć (co nie dla wszystkich nauczycieli okazuje się być atutem!), wydrukować albo wielokrotnie kserować. Nauczyciele chcą mieć po prostu fizycznie książkę-podręcznik – gotowy, egzemplarz, dostosowany do tutejszych realiów w nauczaniu języka i kultury, w którym podobnie, jak u Małgorzaty Pawlusiewicz znajdą temat, na każdą sobotę, ale zgodnie z historycznym i literackim kalendarzem, opartym a polskiej tradycji i obyczaju. I przede wszystkim temat, który będzie odnosił się do Polonii na Wyspach, a nie w Ameryce…

Pozostaje więc czekanie, bo jest nadzieja, że być może w ramach Macierzy taki podręcznik (nie jeden, bo dla każdej kategorii wiekowej) do nauczania przyszłych pokoleń na Wyspach będzie można nauczycielom zapewnić. To uszczęśliwiłoby i ułatwiło pracę wielu pedagogom.

A tymczasem… Eureka! Pojawiła się Heuropa!

Beata Howe – dyrektor PSS im. Ryszarda Kaczorowskiego w Londynie/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Beata Howe – dyrektor PSS im. Ryszarda Kaczorowskiego w Londynie/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Uczyć bawiąc

– Początek programu Heuropa! sięga stycznia 2011, kiedy przeprowadzono pierwsze badania i zaprojektowano ramę dydaktyczną Heuropy!, wspierającej dwujęzyczność i wielojęzyczność dzieci. Następnie podjęto prace nad rozwinięciem gier dydaktycznych w trzech językach, dodano nagrania i dopracowano szatę graficzną, aż przyszedł czas na pilotażowe wdrażanie – powiedziała Beata Howe niezależny partner pedagogiczny, a także konsultant dydaktyczny w projekcie, a zarazem dyrektor PSS im. Ryszarda Kaczorowskiego w Londynie.

Prace nad programem trwały trzy lata i z końcem grudnia 2013 roku platforma została udostępniona do użytku w internecie. Od września umożliwiono testowanie produktu. Informacje o nim przesłano do szkół sobotnich na Wyspach i jednocześnie poproszono dyrektorów placówek dydaktycznych o to, aby udostępnili je rodzicom dzieci. Wcześniej odbyły się także badania jakościowe. Nie przypadkowa jest także nazwa programu Heuropa!, ponieważ stanowi połączenie wyrazu Europa z okrzykiem Archimedesa Eureka! Twórcy mają zatem nadzieję, że dzieci z całej Europy podczas zabaw z Heuropą! dokonają wielu odkryć oraz ufają, że edukacja za pomocą platformy będzie dla nich prawdziwą przygodą.

 

Wspólnymi siłami

W pracach nad projektem wzięli udział specjaliści z krajów europejskich, którzy na co dzień współpracują ze znanymi uczelniami oraz instytucjami, a także mają duże doświadczenie w pracy z dziećmi posługującymi się więcej niż jednym językiem.

Partnerami projektu był m.in. uniwersytet technologiczny w Dreźnie, Czech school without borders w Paryżu, Prolog – szkoła języków obcych z Krakowa oraz Zrzeszenie Nauczycielstwa Polskiego za Granicą (ZNPZ) – nauczycielska organizacja z Londynu, aby wymienić chociażby kilka instytucji. – Początkowo ZNPZ było partnerem indywidualnym w projekcie, jednak z czasem zrezygnowało z przedsięwzięcia – mówiła Beata Howe, która dodała, że projekt skierowany jest do wielojęzycznych rodzin i ich dzieci w wieku od 4 do 13 lat, a w szczególności do rodzin z językiem polskim, czeskim i litewskim, jako drugim. Według dyrektor sobotniej szkoły im. Ryszarda Kaczorowskiego, korzystać z platformy mogą nauczyciele języków i wspólnoty mieszkające poza granicami kraju, a także instytucje w kraju pobytu, takie, jak szkoły sobotnie.

Rama dydaktyczna Heuropy! podzielona została na trzy kategorie wiekowe i zawiera m.in. zagadnienia z zakresu: ludzi, miejsc, rodziny, otoczenia, zdrowia, zwierząt, podróżny, wakacji, a także mediów i technologii.

Bogata i zróżnicowana oferta przyswajania sobie informacji sprzyja szerokiej gamie wyborów, co może przyczynić się do tego, że każde dziecko ma szansę w takim sposobie nauczania odnaleźć przyjemność. Heuropa! może z powodzeniem zastąpić inne portale służące dziecięcej rozrywce, z tą przewagą, że tutaj zabawa oznacza również naukę języka.

Przez kolejne trzy lata nauczyciele i rodzice będą mogli korzystać z Heuropy! bez żadnych opłat, a po upływie 36 miesięcy patronat nad programem może przejąć jedna z organizacji polonijnych zajmująca się edukacją. Zanim jednak do tego dojdzie, już od dziś dzieci mogą uczyć się języka polskiego po przez zabawę, czyli w sposób, jaki lubią najbardziej. Korzystając ze strony www.heuropa.eu, dzieci mogą grać w gry edukacyjne, nagrywać swój głos, ćwiczyć słownictwo, ułożyć swój program nauczania, rozwiązywać testy językowe. Za swoje postępy w nauce mogą kolekcjonować punkty, a w nagrodę wydrukować obrazki do kolorowania.

Najważniejsze wydaje się być jednak to, że dzięki wspólnej nauce, w tym wypadku nauce poprzez grę – rodzic wspiera i motywuje swoje dziecko do nauki języka polskiego. Podobnie jak przez wspólne czytanie książek, śpiewanie, rozmowy, oglądanie filmów i wspólne zabawy, również za pomocą Heuropy! cała rodzina oraz cała klasa w szkole może spotkać się po prostu po polsku, a z tego spotkania z pewnością będzie pożytek podwójny, bo przecież z jednej strony nauka, a z drugiej zabawa, nie wspominając już o wspólnie spędzonym czasie. Zatem, na co czekać? Sprawy swoim dzieciom niespodziankę i pozwólmy im zasiąść przed komputerem. Niech grają do woli!

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (1)

  1. Nieporozumieniem jest porównywanie strony Heuropa! zawierającej kilka (dosłownie…) gier dla dzieci do lat 13 z podręcznikami (dowolnego typu w przedziale 7-10 lat). Wydawcy podręczników w Polsce (dodają jako gratis dostęp do stron z materiałem uzupełniającym podręcznik czyli grami, rebusami..itd. Gry są ciekawsze, ładniejsze i jest ich więcej.
    Ponieważ korzystam i testuję wiele tytułów, oceniam portale grywalizacyjne w kilku językach mam wrażenie, że artykuł celowo jest nieobiektywny. Szkoły polonijne są bardzo różne i mają różne potrzeby. Nie ma jednego podręcznika, który wpasuje się w tak różnorodne potrzeby. Dlatego nauczyciel musi mieć bardzo dużą wiedzę i doświadczenie by właściciwe dobrać podręcznik lub napisać program na własne potrzeby. Różnorodność dostępnych narzędzi w nauczaniu dzieci dwujęzycznych jest najkorzystniejsza dla uczniów i nauczycieli. Bo mamy wtedy szeroką ofertę gdzie nawet słaby nauczyciel da sobie radę. A wracając do Heuropa! to projekt jakich wiele, by nie reklamować napiszę, że dla dwujęzycznych uczniów z wersją polską jest dostępnych kilka platform edukacyjnych o bardzo bogatych treściach (np. jedna ma podział na przedmioty – produkt czeski) i dedykowanych dla osób w wieku 6-18 lat.
    Ps.
    Po raz kolejny w zakamuflowany sposób, krytykując wszystkie dostępne podręczniki i materiały edukacyjne…. promuje się portal Heuropa. Ten artykuł powinien konczyc się adnotacją…. materiał reklamowy powstał na zlecenie. A szkoda… bo reklama oparta na negatywnym porównaniu z innymi zaszkodzi tylko dwujęzycznym uczniom. I o tym nie wolno nigdy zapominać.