01 września 2014, 15:30 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Z potrzeby uczenia

Idea utworzenia polskiej szkoły w Medway narodziła się kilkanaście miesięcy temu. Jej inicjatorki – Ewa Jabłońska oraz Anna Gucwa miały już doświadczenie pracy z dziećmi w podobnej instytucji polonijnej, wymagane wykształcenie w tym kierunku, a dodatkowo są matkami dzieci w wieku szkolnym, nauczycielkami, wolontariuszkami i kobietami o wielu pasjach, a jedną z nich jest polska edukacja. Pani Ewa wielokrotnie podkreślała, że jest pedagogiem z zamiłowania. Z kolei druga współzałożycielka instytucji – Anna Gucwa to pomysłodawczyni i współtwórczyni szkoły w Kent, a od września dyrektor nowej szkoły w Medway.

Anna Gucwa i Ewa Jabłońska, razem mają szansę stworzyć przyjazną dzieciom placówkę... / fot. archiwum Ewa Jabłońska, Anna Gucwa
Anna Gucwa i Ewa Jabłońska, razem mają szansę stworzyć przyjazną dzieciom placówkę... / fot. archiwum Ewa Jabłońska, Anna Gucwa

Zanim jednak w szkole miał rozpocząć się pierwszy rok szkolny, w Medway powstał Klub Polski z siedzibą w Chatham. Klub posiada status stowarzyszenia, ale działa na zasadzie wolontariatu. Utworzyła je grupka przyjaciół, którzy żyjąc na obczyźnie, chcieli sobie tutaj stworzyć namiastkę polskości oraz stanowić wsparcie dla społeczności polskiej, właśnie w tym zakątku Wysp. Teraz obie instytucje – klub i szkoła – mają wspólne wartości, które skupiają się przede wszystkim wokół bogatej oferty edukacyjnej dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Znalazły się w niej zajęcia ruchowo-muzyczne dla dzieci, warsztaty teatralne oraz psychologiczne, a dla rodziców spotkania na temat dwujęzyczności, wieczór poezji miłosnej i warsztaty, w ramach których dorośli poznają zasady brytyjskiego systemu ochrony zdrowia NHS.

Szkoła blisko domu

– Jesteśmy pracującymi rodzicami, nauczycielami-wolontariuszami, ludźmi o różnych pasjach z wielu dziedzin nauki i kultury, którzy są dumni ze swojego polskiego pochodzenia. Wszyscy mieszkamy w Medway. W naszych domach mówimy po polsku, nasi najbliżsi i nasze rodziny są też zaangażowane w sprawy polskie, ale pomysł utworzenia naszej szkoły rozkwitł i stał się możliwy do zrealizowania dopiero w momencie załatwienia wszystkich spraw formalno-organizacyjnych, znalezienia odpowiedniego miejsca na szkołę oraz po odbytym spotkaniu z dziećmi, rodzicami, nauczycielami, wolontariuszami i przyjaciółmi Polskiego Klubu– powiedziała Ewa Jabłońska, współzałożycielka szkoły.

Najtrudniej zawsze jest znaleźć lokal – odpowiedni, najlepiej w miejscu zamieszkania, spełniający odpowiednie warunki do nauki i bezpieczeństwa dzieci. Taki, na którego utrzymanie stać byłoby rodziców, dzięki którym polska szkoła może powstać i sprawnie funkcjonować. Potem dyskusje toczą się na temat wyboru podstawy programowej i wyboru patrona placówki. W tych dwóch ostatnich przypadkach, sprawa według pań, nie była trudna. Wspólnie zadecydowały, że w grupie dzieci najmłodszych nauczanie będzie się odbywało bez podręczników, natomiast lekcje dla starszych dzieci będą opracowywane z materiałów, które znajdują się na platformie „Włącz Polskę!”. Została przecież stworzona specjalnie w celu edukacji dzieci i młodzieży przebywających poza granicami kraju. Z kolei o wyborze patrona już wkrótce zadecyduje cała społeczność szkolna. Prawdziwą bolączką okazał się jednak lokal.

– Szukaliśmy miejsca, gdzie nasze dzieci mogłyby uczyć się języka polskiego, historii, geografii Polski oraz kultury i tradycji a także rozwijać swoje zainteresowania, poszerzać wiedzę oraz nawiązywać nowe znajomości i przyjaźnie. Miejsca pasjonującego, takiego, w którym wszyscy czulibyśmy się dobrze. Nie znaleźliśmy, więc postanowiliśmy sami je stworzyć. Wystarczająco sfrustrowani własną niepełną znajomością faktów i dat z historii Polski, uświadamianą nam przez nasze dzieci, zmęczeni ciągłym szukaniem odpowiedzi w książkach i internecie podjęliśmy decyzję o otwarciu polskiej szkoły, gdzie doświadczeni nauczyciele, pasjonaci, specjaliści z wielu dziedzin nauki, a jednocześnie ludzie zafascynowani nauką pomogą naszym pociechom zrozumieć lepiej nasz język ojczysty, kraj, jego kulturę i tradycje, a także otaczający je świat. Znamy przecież potrzeby dzieci, a nasza szkoła odpowiada na nie – dodała Ewa Jabłońska.

Anna Gucwa, dyrektor szkoły w Medway / fot. archiwum Ewa Jabłońska, Anna Gucwa
Anna Gucwa, dyrektor szkoły w Medway / fot. archiwum Ewa Jabłońska, Anna Gucwa

Będzie dobrze

Założycielki nowej placówki w Medway, w której pierwszy dzwonek zadzwoni już 13 września, są pełne entuzjazmu. Dla na nich najważniejszą rzeczą jest to, aby szkoła była przyjaznym miejscem dla każdego ucznia, takim, do którego przychodzi się z radością. Z pewnością pomocna okaże się w tej kwestii kolejna ważna decyzja, w ramach której uczniowie nie będą za swoje osiągnięcia w nauce otrzymywali tradycyjnych, szkolnych ocen. Zastąpi je ocena opisowa – informacja na piśmie przekazywana rodzicom o postępach w nauce ich dziecka oraz o rodzaju wsparcia, którego potrzebuje dziecko.

Również inaczej, niż w innych placówkach przedstawia się sprawa wynagrodzenia dla nauczycieli, którzy zdecydowali się podjąć wyzwanie nieodpłatnie, dodatkowo deklarując chęć do uczestnictwa w szkoleniach i konferencjach mających na celu podnoszenie ich kwalifikacji. Jednak prawdziwą niespodzianką będzie rozpoczęcie roku szkolnego, zupełnie odbiegające od przyjętej konwencji, ponieważ dzieci zamiast przyjść w uroczystych strojach, w tym dniu przebiorą się za swoich ulubionych bohaterów z filmów i baśni, a nauczyciele specjalnie na ten dzień przygotują inscenizację utworu jednego z ulubionych polskich autorów. Szykuje się prawdziwa niespodzianka.

– Wszyscy posiadamy wyższe wykształcenie zdobyte w Polsce. Niektórzy z nas mogą się nawet pochwalić ukończeniem wyższej uczelni w Wielkiej Brytanii. Nadal podnosimy swoje kwalifikacje poprzez różne szkolenia i konferencje organizowane między innymi przez Polską Macierz Szkolną w Londynie oraz kursy PCN z Lublina, a także możliwości, jakie obecnie daje nam internet. Wzięliśmy też udział w pierwszej konferencji PMS i Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Londynie, która odbyła się 3 marca 2013 r. w POSK-u pod hasłem „Teraźniejszość i przyszłość polskich szkół sobotnich na Wyspach Brytyjskich” przeznaczonej dla osób, które noszą się z zamiarem założenia polskiej szkoły sobotniej – mówiła współzałożycielka placówki.

Ewa Jabłońska, współzałożycielka placówki / fot. archiwum Ewa Jabłońska, Anna Gucwa
Ewa Jabłońska, współzałożycielka placówki / fot. archiwum Ewa Jabłońska, Anna Gucwa

Brakuje środków

Otwarcie polskiej szkoły to duży wysiłek i wyzwanie, to także zobowiązanie nie tylko wobec dorosłych, ale przede wszystkim wobec dzieci, które mieszkając na Wyspach, mają ograniczony dostęp do polskiej kultury i języka. Aby temu sprostać konieczne są środki finansowe, szczególnie wtedy, gdy placówka dopiero rozpoczyna swoją działalność. Ewa Jabłońska wspominała, że potrzeb w nowej szkole jest dużo. Począwszy od braku funduszy na cele metodyczne dla nauczycieli po szkolenia na temat urozmaicenia lekcji dla dzieci, czy szkolenia z zakresu poszukiwania, zdobywania i wypełniania wniosków o dotacje.

– Wiemy, że w dniach 3-5 października 2014 w Centrum Together-Razem w Cork odbędą się intensywne, praktyczne warsztaty nt. planowania projektów i pisania wniosków o dotacje ze źródeł publicznych (UE i innych) dostępnych w perspektywie finansowej 2014-2020. Niestety my z wiadomych przyczyn nie możemy w nim uczestniczyć i tu ukłon w stronę sponsorów – mówiła Ewa Jabłońska, która wymieniając kolejne potrzeby nowej placówki nadmieniła forum wymiany doświadczeń dla dyrektorów i nauczycieli, gdzie nauczyciele mogliby wymieniać się opiniami, dotyczącymi szkoleń np. jak pracować z dzieckiem autystycznym w szkole sobotniej?

– I najbardziej drażliwy temat, to temat środków finansowych – podkreślała współzałożycielka placówki – Niestety, jako szkoła rozpoczynająca swój pierwszy rok działalności nie możemy liczyć na pomoc z zewnątrz. Taką informację otrzymaliśmy w Stowarzyszeniu Wspólnota Polska. Zwróciliśmy się również o pomoc do Ambasady RP w Londynie, a także do kilku jeszcze innych instytucji w Polsce. Niestety od żadnej nie otrzymaliśmy pomocy finansowej. Jedynie Polska Szkolna Macierz zaoferowała nam £150 na zakup książek, za co serdecznie dziękujemy – podsumowała Ewa Jabłońska.

Miejmy jednak nadzieję, że szkoła będzie się rozwijała zgodnie ze swoją misją, której nie przeszkodzi po prostu brak pieniędzy. Na to przecież też jest rada i są możliwości, byleby tylko chcieć po nie sięgnąć. I tutaj z pomocą mogą przecież przyjść również rodzice – szkoła powstała przecież specjalnie dla ich pociech – pomagając przy pisaniu projektów i tym samym włączając się w możliwości pozyskiwania funduszy, chociażby z instytucji samorządowych. Obszernie omówiono również i ten temat na łamach konferencji PMS w marcu 2013 r. Warto poszerzyć wiedzę w tym kierunku, bo granty są również dostępne dla polskich szkół uzupełniających.

Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_